Rzym się obudził, Rzym ma dość korupcji i klik od lat zarządzających włoską stolicą. I dlatego oddał głos na młodą i nikomu nie znaną Virginię Raggi – kandydatkę Ruchu Pięciu Gwiazd. Będzie pierwszą w historii kobietą zarządzającą Wiecznym Miastem.
Virginia Raggi w drugiej turze wyborów miażdżąco (ponad 67 %, Giachetti niewiele ponad 32%) pokonała swojego przeciwnika – reprezentanta lewicowej PD – Roberta Giachettiego. Kandydatowi PD nie pomogło ani poparcie mediów, ani telefony minister Marii Eleny Boschi nawołujące mieszkańców do głosowania na Giachettiego – wiadomo, tonący brzytwy się chwyta, ani anonimowe SMS-y rozsyłane w dniu głosowania – Virginia bugiarda – Virginia kłamczucha. Rozwścieczeni mieszkańcy powiedzieli, że zgłoszą je policji za pogwałcenie prywatności. Co ciekawe, wielu ludzi o lewicowych poglądach, łącznie ze słynną aktorką Sabriną Ferilli, oddało swój głos na Raggi. Nie zawsze był to głos poparcia, częściej głos protestu przeciwko utrzymującemu się status quo.
Padły bastiony lewicowe, czerwone od lat dzielnice – małe Moskwy – jak je nazywano – Garbatella, Monteverde czy Tuscolano. Lewica wygrała jedynie w centrum Rzymu i dzielnicy Prati – najbogatszych rejonach Rzymu.
Virginia Raggi ma 38 lat, jest prawnikiem specjalizującym się w prawie autorskim, ochronie własności intelektualnej i nowych mediach, ma 7-letniego synka. I żyje w separacji z mężem, o czym dowiedziały się całe Włochy, kiedy ‘La Repubblica’ jako pierwsza, a po niej wszystkie znaczące media opublikowały wpis jej męża na Twitterze tuż po ogłoszeniu wstępnych wyników głosowania. Cóż, w tym momencie przypomniały mi się słowa Boya-Żeleńskiego – dziennikarz to wesz …. Niektórzy na pewno, bo jest jakaś granica między prywatnością a życiem publicznym. Zresztą ona sama już wcześniej nie ukrywała, że przechodzi trudny okres w życiu prywatnym, ale nie musi się nikomu spowiadać.
Oby Virginia otoczyła się mądrymi i profesjonalnymi doradcami. Mieszkańcy dali jej mandat zaufania. W Rzymie nie brakuje osób, które potrafią i chcą uczciwie zarządzać, jak nowy dyrektor ATAC-u (transport miejski) – Marco Rettighieri, który zastał ją w ruinie. Kilka dni temu udzielił wywiadu dziennikowi ‘La Repubblica’, w którym opowiadał, że zaraz po objęciu stanowiska założył telekamery w magazynach z oponami, bo kradziono na potęgę. Zastał bezprawie, pracowników opuszczających bez wyjaśnienia swoje miejsca pracy w godzinach przewidzianych etatem. Wielu z nich pędziło do drugiego miejsca pracy w tym samym czasie. ATAC ma ponad miliard 500 milionów euro długu. W ciągu ostatnich pięciu lat zmarnował ponad 4 i pół miliarda euro przyznanych przez miasto i region, nie wiadomo, na co je wydano. Same strajki związkowców to kolejne 5 milionów strat rocznie. I nie kończący się koszmar dla mieszkańców. Rettighieri zwolnił czterech wysoko postawionych menedżerów. Szybko zaczął otrzymywać pogróżki, ale nie boi się. Powiedział, że ma cyfry, ma dokumenty i jak trzeba, pójdzie z nimi do prokuratury. Tak wygląda Rzym od kuchni. Tego nie widzi turysta. Tak jak nie widzi ton śmieci walających się po mieście, zwłaszcza poza Murami Aureliańskimi. I to są najważniejsze sprawy do rozwiązania, plus rewitalizacja przedmieść, a nie olimpiada, o którą tak walczy Giachetti. Do dziś Rzym spłaca długi za mundial 1990. Najpierw połatajcie dziury na drogach – krzyczą mieszkańcy. Słynny żagiel – basen budowany na Mistrzostwa Świata w pływaniu w 2000 roku w dzielnicy Tor Vergata, gdzie odbywały się Światowe Dni Młodzieży do dziś jest nieukończony i bije po oczach, choć od dawna mógłby służyć i mieszkańcom, i studentom. Linia metra C początkowo miała być gotowa na Rok Święty 2000, do dziś nie oddano jej w całości do użytku, jak dobrze pójdzie, może w 2018 roku.
Forza, Virginia!