Wystarczyły trzy godziny deszczu, aby sparaliżować włoską stolicę. Pod wodą znalazła się większość ulic miasta, chociaż najbardziej ucierpiała jego północna część – Ponte Milvio, który zamienił się w jezioro. Serwisy informacyjne obiegły zdjęcia z kontenerami na śmieci unoszonymi przez wodę w pobliżu Koloseum czy zalana płyta głównego rzymskiego lotniska – Fiumicino. Zamknięto kilka stacji metra obu linii A i B, nie kursował ekspres Leonardo łączący główny dworzec kolejowy Termini z lotniskiem Fiumicino, lokalne pociągi i połączenia promowe. Drzewa spadały na auta przy Via Nomentana. Wiele dzielnic miasta do dziś pozostało bez prądu.
Zdjęcia i filmy z ulewy możecie obejrzeć na stronie rzymskiego dziennika ‘La Repubblica‘.
Dobrze, że akurat była niedziela – piszą internauci, nie szczędząc gorzkich słów pod adresem Kapitolu i Raggi. Błyskawicznie w sieci pojawił się tweet z 2014 roku, w którym obecna burmistrz żartowała ze swojego poprzednika – “Jutro w Rzymie ulewa, dmuchajcie pontony”. Tak jak w Polsce zima zawsze zaskakuje drogowców, tak w Rzymie od lat mamy ten sam problem z deszczem. Nieoczyszczone z liści i igieł pinii studzienki odprowadzające wodę, zapychają się po niemal każdej ulewie, rzucając na kolana prawie 3-milionowe miasto. Statystycznie tylko jedna studzienka na dziesięć jest oczyszczona. Po tak upalnym lecie można się było spodziewać opadów – dodają rozwścieczeni mieszkańcy.
Szanowni Czytelnicy, powracamy po długiej przerwie. Odtąd jestem w towarzystwie przesympatycznego pięciomiesięcznego bobasa, a co dwie głowy to nie jedna. Dziękujemy wszystkim za odwiedzanie strony Voice of Rome, bo radziła sobie doskonale podczas mojej nieobecności w sieci 🙂 Kiedy w ubiegły piątek, pierwszego września patrzyłam na spadające krople deszczu po 103 dniach suszy, przyszedł mi na myśl tytuł książki Wojciecha Jagielskiego “Modlitwa o deszcz”. Deszczu wypatrywali wszyscy od dawna, bo wyjątkowo upalne, niemalże piekielne lato, według meteorologów najgorętsze od 150 lat, dało się we znaki. Rzym płonął codziennie, może nie jak za czasów Nerona, ale … Ucierpiało rolnictwo, co już przełożyło się na ceny owoców i warzyw. Przychodnie i szpitale pękały w szwach przy ograniczonym z powodu urlopów personelu, a olbrzymiej ilości osób potrzebujących pierwszej pomocy. Przez cały sierpień z powodu remontu nie działała połowa linii metra A, a kiedy ją otworzono, po czterech godzinach część została ponownie zamknięta z powodu zalania po burzy. I wreszcie na koniec problemy z wodą. Miała być ograniczona w nocy od czwartego września, na szczęście póki co dalej płynie z kranów.
Rzym – wypalony od słońca trawnik na Placu Weneckim
Polityczną ofiarą suszy stał się trawnik na Placu Weneckim, w samym sercu Rzymu. Burmistrz Wiecznego Miasta – Virginia Raggi prosiła mieszkańców włoskiej stolicy o racjonowanie wody i niepodlewanie trawników. Jak łatwo się domyślić, woda lała się strumieniami w każdym ogródku. Gdyby jednak Raggi zaczęła podlewać wspomniany trawnik, leżący w sąsiedztwie Kapitolu – siedziby władz miasta, posypałyby się na nią gromy. Teraz Raggi obrywa za ten wysuszony skrawek ziemi, bo wstyd na cały świat, jaka to wizytówka miasta. Zresztą w Rzymie każde posunięcie Raggi spotyka się z krytyką. Mieszkańcy dali jej kredyt zaufania zmęczeni długoletnimi rządami mafii kapitolińskiej, ale jak to w życiu czasem bywa z wielkiej chmury mały deszcz. W Rzymie nie rządzi Raggi, a Beppo Grillo – szef populistycznego ugrupowania Pięciu Gwiazd, żadna decyzja nie zostaje podjęta bez konsultacji z nim i to doprowadza do furii mieszkańców. Kogoś Wam to przypomina??? Protestują wszyscy: od wielkich gwiazd kina związanych z Rzymem jak Carlo Verdone czy Alessandro Gassman po zwykłych obywateli. Zapytacie, a co nas obchodzi polityka, przecież tu nie mieszkamy. Ano obchodzi, bo chodzi również o komfort i bezpieczeństwo podczas Waszego pobytu, a wszelkie decyzje polityczne przekładają się na nie. Rzym jest także na celowniku terrorystów.
Dla mnie pomimo nieznośnych upałów to było pierwsze lato z moim maluchem i odrobina snu po pierwszych trzech miesiącach z godziną snu na dobę. Szybko zapomina się jednak wszystkie niedogodności, a uśmiech takiej małej istotki wynagradza wszelkie trudy. Odkąd zostałam mamą, sprawdzam na własnej skórze, czy i jak Rzym jest przyjazny mamom i będę o tym informować na bieżąco.
‘Wieje wiatr zmian’ – skomentowała na gorąco szacunkowe wyniki Virginia Raggi – zwyciężczyni pierwszej tury wyborów w Rzymie. ‘Jestem gotowa zarządzać Rzymem – dodała’. Jej zwycięstwo to policzek dla lewicy i PD – rządzącej partii obecnego premiera Matteo Renziego. To również protest mieszkańców Wiecznego Miasta, którzy mają dość tych samych twarzy i nieudolnych partii. Czy reprezentująca Ruch Pięciu Gwiazd Virginia da rade zwyciężyć w drugiej turze i zostać pierwszą kobietą rządzącą włoską stolicą?
Virginia Raggi photo credit : Virginia Raggi official site FB
Do urn tym razem poszło ponad 57 % mieszkańców, ogrom kobiet. Virginia Raggi wygrała w 13 na 15 okręgach. zdobywając ponad 35 % głosów, Roberto Giachetti z PD wygrał jedynie w centrum historycznym i Parioli – najbogatszych dzielnicach Rzymu. Uplasował się jako drugi na liście zwycięzców z 24,8 % poparciem. To także daje do myślenia, komu na rękę obecne status quo.
Zwykli Rzymianie chcą zmian, gruntownych zmian. Obawiają się jedynie, aby Virginia, choć silna osobowość, ale debiutantka na arenie politycznej, nie stała się marionetka w rękach Beppe Grillo.