Katakumby, czyli podziemne cmentarze budowane daleko za miastem głównie przy drogach konsularnych, fascynowały i wciąż fascynują, bo tak naprawdę nie wiemy do końca, ile kilometrów liczą i jakie jeszcze niespodzianki kryją. W sobotę 12 pazdziernika będzie okazja obejrzeć je za darmo podczas drugiej edycji Dnia Katakumb.
Od 10.00 do 18.00 bez rezerwacji i za darmo będzie można zwiedzić następujące katakumby:
Najsłynniejsze i najczęściej odwiedzane rzymskie katakumby –Catacomba di S. Callisto Comprensorio di San Callisto – Via Appia Antica, 78
Museo della Torretta Comprensorio di San Callisto – Via Appia Antica, 78
Catacomba di S. Sebastiano Via Appia Antica, 136
Catacomba di Domitilla Via delle Sette Chiese, 282
Catacomba di S. Pancrazio Piazza S. Pancrazio, 5/D
Catacomba di S. Agnese Via di S. Agnese, 3
Catacomba e Museo di Priscilla Via Salaria, 430
Catacomba di S. Lorenzo Piazzale del Verano, 3
Catacomba dei SS. Marcellino e Pietro Mausoleo di Elena Via Casilina, 641. O 17.00 zostanie zainaugurowane po długiej restauracji Mauzoleum Heleny – matki cesarza Konstantyna. To tu została pochowana.
Rezerwacja pod adresem eventicatacombe@gmail.com jest natomiast wymagana w następujących obiektach:
Catacomba e Museo di Pretestato Via Appia Pignatelli, 11
Catacomba di S. Tecla Via Silvio D’Amico, 42
Regione dei Fornai Comprensorio di Domitilla Via delle Sette Chiese, 282
Via Appia Antica – królowa rzymskich dróg raz w roku ma swoje święto. W tym roku wypada ono 12 maja – w Dniu Matki.
Po Wiecznym Mieście ostatnio krąży dowcip – jaka jest jedyna ulica w Rzymie bez dziur? Via Appia Antica. Jak królowa to królowa, do końca. Jej rzymski odcinek jest najlepiej zachowanym.
Co prawda nie lubię nachalnej angielszczyzny, zwłaszcza w tak pięknym języku jak włoski, ale bez angielskiego nic się dziś nie sprzeda, więc Appia Day będzie obchodzony na terenie całego parku archeologicznego. Oby tylko pogoda dopisała, bo prognozy nie są obiecujące.
Początek Via Appia Antica, tuż za Bramą św. Sebastiana
Zatem nogi i rowery w ruch! Szczegółowy program na www.appiaday.it
Są takie święta, z których niewiele wynika, ale z obowiązku podaję. 14 marca w całych Włoszech z inicjatywy Ministerstwa Kultury będzie obchodzony Narodowy Dzień Krajobrazu.
Również 14 marca w ramach ośmiu dni do dyspozycji dyrekcji obiekty przy Via Appia Antica: Grobowiec Cecylii Metelli, Villa dei Quintilli i kompleks Santa Maria Nova można zwiedzać bezpłatnie. Nie wiem, czy to zbieg okoliczności, czy celowy wybór, w każdym bądz razie kto odważny (bo ostatnio mocno wieje w Rzymie), może udać się na Via Appia Antica z plecakiem zaopatrzonym w picie, jedzenie i ciepłe ubranie. Odległości między zabytkami są spore.
Vila dei Sette Bassi – ileż razy przejeżdżałam tędy, podziwiając te spektakularne ruiny od strony Via delle Capannelle. Nikt nie potrafił mi odpowiedzieć, dlaczego są niedostępne zwiedzającym, chociaż to jedna z największych willi podmiejskich z czasów imperialnych. Sceneria żywcem wyjęta z planu filmowego. Okazja do odwiedzin nadarzyła się zupełnie przypadkowo.
Wejście do willi
Via Tuscolana, 1700. Nie jest łatwo tu trafić zmotoryzowanym. Nawigator zaprowadzi was w kozi róg. Nie ma gdzie zaparkować auta. Wejście znajduje się po prawej stronie, tuż obok tabliczki wyznaczającej granice Rzymu. Turyści dotrą tu metrem A – stacja Anagnina.
Aleja cyprysowa
– Jak w Toskanii – wzdychają ludzie wchodzący na cyprysową aleję – dziś jedyne wejście do willi. Chmury bielinków otulają cyprysy w tę słoneczną niedzielę. – Mamy szczęście – wykrzykuje przewodnik. Te motyle przynosiły szczęście w starożytnym Rzymie! Lubię lokalnych przewodników zaawansowanych wiekiem, z dużym poczuciem humoru. Luźna atmosfera. – Od razu wykasujcie Rzym z pamięci (jesteśmy na skraju dzielnicy Cinecittà). Nie ma miasteczka filmowego, nie ma American Express, nie ma metra ani Ikei. Tu nie było Rzymu, tylko wieś – dodaje. Opowiada o grobowcach odkrytych podczas prac przy budowie stacji metra Anagnina, o wodzie ze studzienki, którą wykopała Ikea, a która zatruła okoliczne zwierzęta, szereg detali przydatnym mieszkańcom, niekoniecznie turystom, więc nie będę się nad nimi rozwodziła.
I rzeczywiście 37-hektarowa Villa dei Sette Bassi była jedną z najbardziej spektakularnych willi podmiejskich, drugą pod względem wielkości po Villa dei Quintilli przy Via Appia Antica.
Jak na planie filmowym
Widoki pojedynczych ruin na tle miasta z kopułą kościoła Don Bosco w oddali robią wrażenie. Część zwiedzających już w zaawansowanym wieku doskonale pamięta początki Cinecittà. – Jesteśmy o dwa kroki od miasteczka filmowego. Kręcono tu wiele filmów o tematyce średniowiecznej, filmy z udziałem Celentano etc. Rzeczywiście wymarzona sceneria dla rycerzy na koniu …. A przed wojną organizowano tu polowania na lisy. Do dziś potomkowie arystokracji mają swoje koło łowieckie przy Via Appia Antica i tam dalej na nie polują – dodaje przewodnik.
Obszar ten zakupiła rodzina Torlonia. To oni sprowadzili tu całą wieś z Abruzzo do pracy w gospodarstwie. Tak to funkcjonowało w przeszłości. Już w XVIII wieku uznano ją za samodzielne miasto ze względu na rozległość. Była samodzielnym i samowystarczalnym organizmem. Dziś willą zarządza Fundacja Gerini, rodu spokrewnionego z Torlonia poprzez małżeństwa.
Pozostałości pierwszego budynku
Cały obszar został podzielony na część gospodarczą (tam zabudowania dla pracowników, cysterny, stajnie etc) i część rezydencjalną. Jeden z jej domniemanych właścicieli – Settimio Basso (któremu willa zawdzięcza nazwę) był prefektem Rzymu za panowania Septymiusza Sewera. Willę zbudowano całkowicie za panowania Antoninusa Piusa w latach 138-161. Ruiny zachowały się w trzech częściach stanowiących jeden połączony organizm.
Zbliżamy się do pierwszej partii ruin – budynku zbudowanego w całości z cegieł. – Mój profesor mawiał, jak tylko znajdziecie kawałek muru rzymskiego, możecie na nim śmiało budować, nie zawali się – mówi przewodnik.To aluzja do zawalonego mostu w Genui. Wszyscy mu przytakują, nie trzeba komentować. Pod drzewem oliwnym chroniącym przed upałem, ale w towarzystwie nieznośnych muszek podziwiamy fenomenalną inżynierię sprzed prawie 2000 lat. To był budynek w kształcie kwadratu z olbrzymim perystylem-ogrodem. Zachowała się jedynie sala z prostokątną niszą będąca pokojem gościnnym i sala z urządzeniem do ogrzewania. – Te ruiny wciąż kryją wiele tajemnic, dalej tu kopią – dodaje przewodnik. I to widać, ruiny ogrodzone, można je podziwiać jedynie z daleka i uruchomić wyobraźnię.
Pozostałości świątyni
Mijamy dobrze zachowane pozostałości małej świątyni z II wieku. Nad nami samolot Ryanair podążający na pobliskie lotnisko Ciampino.
Pozostałości drugiego budynku
Druga zachowana część wykopalisk to budynek datowany na lata 140-150 przeznaczony na luksusowe bankiety. Był piętrowy z belwederem. Oj, polało się tu wiele wina …..
Trzecia część ruin mieściła termy i była najbardziej luksusową częścią całego kompleksu. W 1951 roku trafił w nią piorun i od tej pory cały obszar zaniedbano. A i ulewy ostatnich lat zrobiły swoje.
Pozostałości trzeciego budynku
Okrążamy trzecią część budynku – przed naszymi oczami rozciąga się wspaniała panorama całego kompleksu – gdyby ruiny potrafiły mówić ….
Villa dei Sette Bassi – widok ogólny
Na horyzoncie prywatne odgałęzienie akweduktu Acqua Claudia. – Woda to było bogactwo w czasach imperium, woda w prywatnej posiadłości niebywały luksus. A w okolicy działało osiem wulkanów – mówi przewodnik. – Accipicchia! (czyli włoski odpowiednik angielskiego wow!) – wzdychają zgromadzeni, gasząc pragnienie wodą z miejscowej fontanny – lepiej niż Wezuwiusz.
Villa dei Sette Bassi – widok na akwedukt i wulkaniczną okolicę
Villa dei Sette Bassi należy do Parku Archeoloogicznego Appia Antica. W przyszłości będzie otwarta dla zwiedzających, kiedy, trudno powiedzieć. Na razie umieszczono tablice wyznaczające szlak, planują również otwarcie muzeum.
Kapitel odnaleziony w willi
Nasz półtoragodzinny spacer dobiega końca. Dochodzimy do pomieszczeń gospodarczych. Tu mieszkali niegdyś pracownicy. Dziś mieszka tu stróż, który nadzoruje całą posiadłość. – Ma tu sporo pracy, samo koszenie trawy – mówię. – Ale jakiego grilla może urządzić dla znajomych i nikt mu nie przeszkadza – dodaje mój mąż. Fakt. Na odludziu, w spokoju, wspaniale oddycha się podczas letnich upałów.
Villa dei Sette Bassi – pomieszczenia gospodarcze
Willę będzie można zwiedzić 22 i 23 września podczas Europejskich Dni Dziedzictwa o godzinie 10.30, 12.00, 14.30 i 16.00. Zachęcam. Szczegóły na www.parcoarcheologicoappiaantica.it
Owce i kozy na obrzeżach Rzymu to nie nowość. Pełno ich na Via Appia Antica, w Parku Caffarella czy na północnych peryferiach Rzymu. Być może wkrótce zagoszczą w samym centrum …
Via Appia Antica Rzym
Kto zna dobrze Rzym, ten wie, że to jedna z najbardziej zielonych stolic świata. Ogrom parków i willi miejskich, w których trzeba regularnie kosić trawniki, bo inaczej tragedia i trawa po pas. Niestety, większość zielonych obszarów jest zaniedbana. Nie ma pieniędzy na ich utrzymanie.
Jeśli nie kosiarki, to może owce i kozy? Na taki pomysł wpadła Rada Miejska. Tanio, ekologicznie i bukolicznie. Zwierzaki wyskubią trawę, a ich odchody same się rozłożą. Czy higienicznie, zwłaszcza w okresie letnim, kiedy krople deszczu są rzadkością, to już inna bajka.
Park Akewduktów wiosną
Na razie rzymianie, łącznie ze znanymi komikami, zanoszą się ze śmiechu. – Wpuściliście już myszy, mewy, gołębie, a nawet dziki do centrum, do kompletu brakuje tylko owiec i kóz – tak komentują tę propozycję. Wpuszczajcie, wpuszczajcie, ale najpierw skoście tę trawę! Ale ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Rzymem rządzą populiści i wszystko się może zdarzyć.
8 maja z inicjatywy Parku Regionalnego Appia Antica – odbędzie się wielkie święto królowej dróg – Appia Day. Regina Viarum będzie dostępna wyłącznie pieszo lub rowerem, a wszystkie zabytki ulokowane w obrębie parku gratis.
Na ścianie Hotelu d’Inghilterra (Hotel Angielski) zupełnie przypadkiem zobaczyłam tablicę upamiętniającą pobyt Henryka Sienkiewicza w Rzymie w 1893 roku, ufundowaną przez rzymską Polonię w 50 rocznicę śmierci pisarza. Zainteresował mnie ten rok pobytu, zaczęłam szukać, a jak już znalazłam, to wyszła z tego historia niczym z opery mydlanej. Wielki Sienkiewicz był na ustach wszystkich.
Rzym 5 – gwiazdkowy Hotel d’Inghilterra
Hotel d’Inghilterra mieści się przy Via Bocca di Leone, 14 – w labiryncie uliczek u stóp Schodów Hiszpańskich, pełnych sklepów luksusowych marek. Od 1845 roku to jeden z najdroższych w mieście, dziś 5-gwiazdkowy luksusowy hotel. Sienkiewicz zatrzymał się w nim w marcu 1893 roku, jak pisał w swoim dzienniku, tylko dlatego, że znał portiera, bo cała polska arystokracja gościła w Hotel de Rome, a Rzym był pełen Polaków łącznie z jego narzeczoną, Marią Romanowską-Włodkowiczówną.
Kiedy Sienkiewicz był biedny, żadna kobieta się nim nie interesowała. Jak tylko zdobył sławę, kręciło się koło niego mnóstwo nowobogackich panienek, które w ten sposób chciały wejść na salony towarzyskie stolicy.
Popiersie Sienkiewicza w kościele Domine Quo Vadis
Do nich należała Maria Romanowska-Włodkowiczówna, a raczej jej matka Helena, która próbowała znaleźć dobrą partię dla swojej nieślubnej córki. I była na tyle skuteczna, że Sienkiewicz, choć świeży wdowiec z dwójką dzieci, już nie pierwszej młodości, bo miał 46 lat na karku uwierzył w tę miłość. Włodkowiczowie mieszkali w bogatej Odessie, mieli ogrom ziemi, gorzelnie, cukrownie, ale nie mieli dobrego pochodzenia. Mówiono, że to matka młodej zakochała się w Sienkiewiczu (wiekiem bardziej pasowała do pisarza) i poprzez małżeństwo córki chciała się do niego zbliżyć. A córki wcale nie kręcił starszy pan.
Sienkiewicz zabiera narzeczoną w podróż do Włoch. Ta jednak jest rozpieszczona, grymasi, a poza tym chciała, żeby Sienkiewicz utrzymywał również jej służącą, czemu pisarz powiedział kategorycznie nie. Jest marzec 1893 roku, okres Wielkiego Postu. Wpadają na pomysł ślubu w Wiecznym Mieście, ale nie mają kompletnej dokumentacji, brakuje tłumaczeń, są problemy z nazwiskiem na metryce chrztu dziewczyny, adoptowanej przez Konstantego Włodkowicza. Wracają do Polski. Sienkiewicz pisze list do matki panienki, uskarżając się na jej złe wychowanie. Matka, obrażona zrywa zaręczyny, ale ostatecznie interesy biorą górę. 47-letni Sienkiewicz 11 listopada 1893 roku bierze ślub w Krakowie. Jednym z gości był Tadeusz Boy-Żeleński. Ale najgorsze ma dopiero nadejść. Młodzi wyjeżdżają w podróż poślubną do Włoch: najpierw do Wenecji, potem do Nervi pod Genuą, a na końcu w Rzymie. Wracają już osobno. Małżeństwo trwa zaledwie 6 tygodni, według niektórych historyków tylko dwa. To matka młodej przyczyniła się do jego rozpadu. Dlaczego? Tak naprawdę nie wiadomo. Wybucha ogromny skandal towarzyski. Sienkiewicz jest na ustach wszystkich, a Włodkowicowa dolewa oliwy do ognia, donosząc prasie, że pisarz był impotentem. Festiwal obelg, który zrujnował i zdrowie, i koncentrację pisarza.
Ostatecznie, dzięki koneksjom Włodkowicowej w Watykanie małżeństwo uniewinniono po 3 latach. Maria wyszła ponownie za mąż za jakiegoś sportowca, ale i tym razem teściowa rozbiła związek.
Bazylika św. Sebastiana – oryginał odcisku stóp Chrystusa
Domine Quo Vadis – kopia odcisku stóp Chrystusa
Wykończony emocjonalnie pisarz poświęca się ratowaniu zdrowia i pisarstwu. Kończy ‘Rodzinę Połanieckich’ i jako swój osobisty akt zemsty na ex-teściowej portretuje ją w powieści. A poza tym ożywają w pamięci rzymskie spacery w towarzystwie malarza Henryka Siemiradzkiego. To on pokazał mu maleńki kościółek przy Via Appia Antica – Domine Quo Vadis z kopią odcisku stóp Chrystusa – oryginał jest przechowywany w Bazylice św. Sebastiana za Murami. Sienkiewicz chwycił za pióro i … dalszy ciąg znamy wszyscy. Nobel w 1905 roku. Światowe uznanie. Ciekawe, jaka była wówczas mina pani Włodkowicowej?