Wystarczyły trzy godziny deszczu, aby sparaliżować włoską stolicę. Pod wodą znalazła się większość ulic miasta, chociaż najbardziej ucierpiała jego północna część – Ponte Milvio, który zamienił się w jezioro. Serwisy informacyjne obiegły zdjęcia z kontenerami na śmieci unoszonymi przez wodę w pobliżu Koloseum czy zalana płyta głównego rzymskiego lotniska – Fiumicino. Zamknięto kilka stacji metra obu linii A i B, nie kursował ekspres Leonardo łączący główny dworzec kolejowy Termini z lotniskiem Fiumicino, lokalne pociągi i połączenia promowe. Drzewa spadały na auta przy Via Nomentana. Wiele dzielnic miasta do dziś pozostało bez prądu.
Zdjęcia i filmy z ulewy możecie obejrzeć na stronie rzymskiego dziennika ‘La Repubblica‘.
Dobrze, że akurat była niedziela – piszą internauci, nie szczędząc gorzkich słów pod adresem Kapitolu i Raggi. Błyskawicznie w sieci pojawił się tweet z 2014 roku, w którym obecna burmistrz żartowała ze swojego poprzednika – “Jutro w Rzymie ulewa, dmuchajcie pontony”. Tak jak w Polsce zima zawsze zaskakuje drogowców, tak w Rzymie od lat mamy ten sam problem z deszczem. Nieoczyszczone z liści i igieł pinii studzienki odprowadzające wodę, zapychają się po niemal każdej ulewie, rzucając na kolana prawie 3-milionowe miasto. Statystycznie tylko jedna studzienka na dziesięć jest oczyszczona. Po tak upalnym lecie można się było spodziewać opadów – dodają rozwścieczeni mieszkańcy.