Otaleg czytane na wspak to gelato – lody. Jego właściciel Marco Radicioni to mistrzowska liga. Od kilku lat wygrywa rankingi w całych Włoszech. W 2014 roku Otaleg wybrano najlepszą lodziarnią we Włoszech. W tym roku Gambero Rosso, czyli najprościej mówiąc włoski odpowiednik Micheline’a, przyznał mu po raz kolejny najwyższe wyróżnienie – trzy rożki. W całym Rzymie oprócz niego trzy rożki otrzymały jedynie dwie lodziarnie: La Gourmandise i Claudio Torcè.
Otaleg zasługuje na najwyższe podium. To kreatywność, pasja i najwyższa jakość produktów. Marco otworzył wymarzoną lodziarnię w 2012 roku przy Colli Portuensi, której zdjęcie widzicie w tytule. Mały, przytulny lokalik, do którego przybywały tłumy okolicznych mieszkańców, a z czasem i wtajemniczeni z całego Rzymu, bo dobre wieści szybko się rozchodzą. Sami pędziliśmy skuterem przez pół Rzymu, ale warto było!
Marco wymyślał smaki, kręcił lody, rano dawał znać na facebooku, o której otworzy lokal e voilà. Kiedy lody się skończyły, zamykał lokal. Wszystko było świeże, a przez szybę akwarium, jak je nazwał, można było podglądać przygotowania.
Marco wkłada serce w przygotowanie lodów. Wymyśla oryginalne smaki, ciekawie łączy słodkie ze słonym. Jeśli dodaje lukrecję czy bergamotkę, to tylko tę z Kalabrii, orzechy tylko z Piemontu etc… Smakosze nie zawiodą się. 60 smaków, zmieniają się w zależności od sezonu. Fantazja właściciela niejednokrotnie zaskakuje.
Latem ubiegłego roku otworzył lokal na Zatybrzu. Prawie niewidoczny, wciśnięty między inne lokaliki. Na początku niewiele osób tam trafiało. Ostatecznie Marco zamknął lokal przy Colli Portuensi ku rozpaczy mieszkańców dzielnicy, a całą działalność przeniósł na Zatybrze.
Noantri to najważniejsze święto Zatybrza, od lat obchodzone w drugiej połowie lipca. Barwne, religijne i folklorystyczne. Warto zaplanować sobie wizytę na Zatybrzu w tym czasie.
Sobota, 20 lipca 2019 16.30 – Msza w Bazylice San Crisogono z udziałem burmistrza Rzymu 18.00 – Tradycyjna procesja ulicami dzielnicy
Niedziela, 28 lipca Najbardziej spektakularna część obchodów – druga procesja – Madonna Fiumarola – nawiązująca do cudownego odnalezienia tejże figurki. Madonna wypływa z okolic Ponte Sant’Angelo między 19.00 a 19.30 i po godzinie około 20.30 dociera do Mostu Garibaldiego (Ponte Garibaldi), stąd zostaje przeniesiona do Bazyliki Santa Maria in Trastevere.
Poniedziałek, 29 lipca 2019 6.30 Msza w Bazylice Santa Maria in Trastevere. 8.30 Powrotna procesja do kościoła św. Agaty i msza dziękczynna
Więcej archiwalnych materiałów znajdziecie na oficjalnej stronie święta www.festadenoantri.it
Ma wszystko, co mieć powinna doskonała willa – wdzięk, lekkość, elegancję, wyrafinowany gust właściciela, a do tego posmak miłości. Bo to właśnie miłość triumfuje w Villa Farnesina. Jej ukoronowaniem jest zapierająca dech w piersiach Loggia Amora i Psyche – arcydzieło sztuki renesansowej, wykonane na ślub Agostino Chigiego z Francescą Ordeaschi. Amor – syn Wenus i Psyche – śmiertelniczka niezwyklej piękności, która została boginią. Wielu widziało w tej opowieści alegorię historii miłosnej bankiera, bo oto piękna, ale biedna wenecjanka z nizin poślubiła bogacza, dla niej prawie boga.
Agostino Chigito niesamowicie interesująca postać. Przybył do Rzymu ze Sieny, mając zaledwie 21 lat. Pozostał w nim na zawsze. Otworzył ze wspólnikami bank, a dzięki swojej błyskotliwości także jego filie w ważnych miastach Europy. Zakupił nawet prawa do portu Porto Ercole all’Argentario jako bazę dla swojej aktywności handlowej. To stąd wyruszały jego statki na podbój Morza Śródziemnego. Podziwiał go nawet sam sułtan, nazywając wielkim kupcem chrześcijaństwa. Olbrzymie bogactwo, które zgromadził, było przepustką na dwór papieski, a szybko w jego kieszeni siedzieli papieże, zwłaszcza papież Juliusz II, którego projekty wojenne kosztowały fortunę. Siedziba banku i pałac bankiera znajdowały się niedaleko Arco dei Banchi, ale nie wystarczały. Pieniądze zaprowadziły go na szczyty, szybko stał się mecenasem i przyjacielem artystów, potrzebował więc nowej, wystawnej rezydencji, jakiej nikt nie mial w Rzymie. I tak zawędrował na drugi brzeg Tybru, za Bramę Settimiana (Porta Settimiana), w miejsce uważane wówczas za peryferyjne.
A że mial pieniądze i wyrafinowany gust, wraz z nim przybyli wspaniali artyści tamtej epoki: sieneńczyk Baldassarre Peruzzi – główny architekt pałacu, Rafael, Sebastiano del Piombo sprowadzony przez bankiera z Wenecji i Giovanni Antonio Bazzi zwany Sodomą. Zabrakło jedynie Michała Anioła, który dekorował wówczas sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej.
Baldassarre Peruzzi zaprojektował Villę Chigi, bo tak nazywała się pierwotnie, w kształcie litery U – zainspirowany stylem dawnych rezydencji cesarskich. Prace rozpoczęto 22 kwietnia 1506 roku. Pierwotne wejście do willi ozdobione pięcioma łukami znajdowało się od strony ogrodów, dziś odwrotnie. Cały budynek zdobi gzyms przedstawiający świętujące aniołki.
I jeszcze jedna ciekawostka. W trakcie prac nad uregulowaniem wałów Tybru w 1879 roku odkryto pozostałości fresków zdobiących Villę Farnesina zbudowaną w czasach cesarza Augusta. Willa nie ocalała, ale zrekonstruowane freski można dziś obejrzeć w Palazzo Massimo należącym do Museo Nazionale Romano w pobliżu Piazza della Repubblica.
Wchodzimy do Loggii Galateizwanej także Loggia del Giardino ( Loggią Ogrodową), a potocznie Salą Zodiaku, bo pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy to oryginalne sklepienie namalowane przez Peruzziego w 1511 roku przedstawiajace położenie nieba w dniu narodzin bankiera Chigiego. Sufit przetrwał w nienaruszonym stanie, wprawiają w zachwyt sztuczne stiuki, namalowane z panującą wówczas modą.
Spoglądam w górę i widzę na sklepieniu historię dwóch młodych dziewczyn niezwykłej urody – niestety ofiar igraszek bogów, bo to one, a nie bogowie zostały ukarane przez zazdrosne i pałające zemstą boginie. I gdzie tu sprawiedliwość!
Oto po rozgwieżdżonym niebie mknie piękna Kallisto, powozi wóz zaprzężony w dwa woły. Symbolizują Wielki Wóz i Wielką Niedźwiedzicę. Szary wół ma wywalony język i groźne spojrzenie. U dołu w chmurze putti dmuchają, pomagając w powożeniu. Według Owidiusza Kallisto (a jej imię oznacza najpiękniejsza) służyła niegdyś Artemidzie, a więc ślubowała dziewictwo. Tymczasem Jowisz podstępnie przybrał postać bogini łowów i zaczął czule obejmować niczego nie świadomą dziewczynę, po czym powrócił do boskiej postaci i zbałamucił Kallisto. Kiedy po dziewięciu miesiącach przypadkowo podczas kąpieli było widać owoc zabawy Jowisza, wściekła Artemida pogoniła ją na zawsze ze swego orszaku, a zazdrosna Junona zamieniła dziewczynę w Wielką Niedźwiedzicę.
Obok historia Perseusza i Meduzy. Również Meduza była śliczną dziewczyną. I ją posiadł Posejdon w świątyni Ateny. Rozwścieczona bogini zemściła się na dziewczynie, zamieniając ją w monstrum, zamiast włosów z jej głowy wychodziły węże, a spojrzenie zabijało każdą żywą istotę. Perseusz w stroju żołnierza rzymskiego, zaopatrzony w zbroję Ateny, która pomogła mu pokonać Meduzę, obcina głowę potworowi. W ten sposób uratował swoją matkę Danae od małżeństwa z Polidektesem, który zażądał głowy Meduzy w zamian za rezygnację z małżeństwa. Z głowy Meduzy wyszedł Pegaz – syn Meduzy i Posejdona – skrzydlaty koń symbolizujący sławę. Obok Pegaza widzimy pięć ofiar Meduzy.
Astronom Arthur Beer ustalił, że, Agostino Chigi urodził się w znaku Strzelca między 30 listopada a 11 grudnia 1466 roku, wskazując na 1 grudnia, godzinę 19.00. Nie wiadomo, czy Chigi urodził się w 1466 roku, a nie rok wcześniej, skoro nawet jego potomek papież Aleksander VII Chigi miał problemy ze wskazaniem precyzyjnej daty narodzin swojego sławnego przodka.
Mój wzrok wędruje w kierunku słynnej Galatei Rafaela, namalowanej w latach 1511-1512.
Oto okrutny Polifem namalowany przez Sebastiana del Piombo, przedstawiony jako pasterz z fletem spogląda na morze, po którym ucieka Galatea. To z nieodwzajemnionej miłości do tej nimfy zabił jej kochanka Aci, którego krew zamieniła się w rzekę o tej samej nazwie. Jest brzydki, prawie nagi, z przyzwoitości odziany w skąpą niebieską szatę.
Przerażona Galateaucieka, nie wiadomo czy spogląda w stronę uwodziciela, który pozbawił życia jej kochanka, czy w stronę amorka, gotowego przeszyć jej serce strzałą. Galatea to jedna z pięćdziesięciu nimf morskich. Na obrazie unosi swój rydwan w kształcie muszli ciągnięty przez delfiny, jeden z nich pożera ośmiornicę. Wiatr smaga jej włosy i czerwoną szatę odcinającą się od błękitów morza i nieba. Wraz z nią podąża cały orszak bóstw morskich, trytony, które posiadają nimfy. A w górze trzy amorki ze strzałami miłości. Mają uderzyć w jej serce. Jest i czwarty ukryty za chmurką z pękiem strzał, symbolizuje miłość platoniczną. Przecudne to malowidło. Jest w nim lekkość, zwiewność, dynamika, czuć poruszające się fale i wiatr smagający delikatną twarz i obfite ciało dziewczyny. I jeszcze krew, w którą zamieniono ciało jej kochanka Aci.
Poniżej Galatei za malowaną draperią imitującą naturalną (także moda tamtych czasów widoczna również w Kaplicy Sykstyńskiej) ciekawostka. To jedyna draperia, którą można otworzyć. Tę drugą warstwę, niewidoczną dla zwiedzających, tzw. ‘sekretną ścianę’pokrywają szkice, wśród których zwraca uwagę tajemnicza głowa, namalowana później w jednej z lunet sklepienia i zupełnie nie pasująca do koncepcji całości.
Przez wieki krążyła legenda opowiadająca, że to głowa Michała Anioła, który zakradł się pod nieobecność Rafaela, aby obserwować dzieło swojego konkurenta. Ostatnia renowacja potwierdziła autorstwo Peruzziego. Prawdopodobnie to jego autoportret, więc legenda ma się nijak do rzeczywistości.
Peruzzi namalował także 12 znaków zodiaku, ale miał miejsce tylko na dziesięć obrazów, więc na dwóch z nich spotykamy dwa znaki jednocześnie. Każdy znak zodiaku to alegoria mitologiczna.
Naprzeciwko wejścia Baran i Byk – to Zeus pod postacią byka porywa Europę i uprowadza ją na Kretę. Dalej kolejny owoc wypadów Zeusa. Leda obejmująca łabędzia, pod taką postacią posiadł ją Zeus i bliźnięta – Dioskurowie Kastor i Polluks – czyli astronomiczne Bliźnięta.
Dalej Herkules w swojej drugiej pracy zabija hydrę lerneńską, u jego stóp znajduje się rak. I znowu Herkules, tym razem jeszcze nagi w swojej pierwszej pracy pokonuje lwa nemejskiego, którego skóra odporna na wszystkie ciosy będzie mu odtąd towarzyszyć.
Pannę uosabia Erigone, córka Ikarosa. Jej ojciec zaszczepił i uprawiał winną latorośl, a potem poczęstował sąsiadów winem – darem od Dionizosa. Ci nie znając tego napoju upili się i będąc przekonanymi, że Ikaros podał im truciznę, zamordowali go. Erigone powróciła do domu, a jej pies doprowadził ją do trupa ojca. Zrozpaczona dziewczyna powiesiła się na drzewie pod ciałem ojca. W białej szacie Diana – bogini łowów i księżyca.
Wojowniczy Mars symbolizuje Wagę, a Merkury – Skorpiona. Strzelec – symbol słońca w towarzystwie Krotona – pół człowieka pół konia.
Wenus na muszli towarzyszą gołębie i Koziorożec – wyobrażenie mitologicznego Pana.
Znak wodnika to młody Ganimedes, którego Zeus posiadł pod postacią orła i uprowadził na Olimp.
I wreszcie ostatni znak zodiaku – Ryby. Przed nami staroitalskie bóstwo Saturn – z sierpem i zbożem – symbolami pomyślności i obfitości. Obok Wenus i jej syn Amor, którzy ratując się ucieczką przed potworem Tyfonem, zamieniają się w ryby i rzucają w wody Eufratu. Dlatego u stóp Saturna namalowano ryby.
To tylko preludium, bowiem prawdziwa uczta dopiero przed nami – toLoggia Amora i Psyche– klejnot sztuki renesansowej, kopiowany później w innych miejscach, m. in. w Palazzo Altemps w Rzymie. Poznamy ją w kolejnej opowieści.
Villa Farnesina
Via della Lungara, 230
Otwarta od poniedziałku do piątku od 9.00 do 14.00
i wyjątkowo w drugą niedzielę miesiąca od 9.00 do 17.00. O 12.30 wizyta z przewodnikiem i muzyką renesansową na żywo. Tę wizytę trzeba obowiązkowo zarezerwować telefonicznie: +39 06 68027268 bądź mailem farnesina@lincei.it. Bilet wstępu €18.
Bilety wstępu w 2020 roku
Nowość !!! – można już rezerwować bilety on-line.
Normalny €10.00 audioprzewodnik w cenie biletu, nie ma opcji biletu bez audioprzewodnika
18 – 65 lat
Uwaga! Kto zwiedził Muzea Watykańskie, otrzyma zniżkę w Villa Farnesina – trzeba przedstawić bilet wstępu z Muzeów Watykańskich w ciągu 7 dni od daty odwiedzin.
Ulgowy €9.00 audioprzewodnik w cenie biletu, nie ma opcji biletu bez audioprzewodnika
powyżej 65 lat
nauczyciele z ważną legitymacją
Ulgowy €7.00 audioprzewodnik w cenie biletu, nie ma opcji biletu bez audioprzewodnika
10 – 18 lat
grupy szkolne z obecnym nauczycielem – od szkoły podstawowej po uniwersytet – wymagana legitymacja szkolna bądź studencka lub list ze szkoły
Gratis
Dzieci poniżej 10 lat w obecności rodziców
Niepełnosprawni z przewodnikami
Dziennikarze z ważną legitymacją
Przewodnicy turystyczni z ważną legitymacją
Koszt wizyty z przewodnikiem €12.00
Sobota, 10.00 – język angielski, 12.30 – język włoski
Druga niedziela miesiąca 15.00 i 16.00 – język włoski
Od jutra Zatybrze świętuje Noantri.To dwutygodniowe biesiadowanie w najbardziej rzymskiej dzielnicy ma przede wszystkim charakter religijny, choć starsi mieszkańcy z nostalgią wspominają dawne czasy, kiedy place dzielnicy zapełniały stragany z jedzeniem, biesiadowano przy winie, tańcach i lokalnych przyśpiewkach do białego rana.
Cudowna figurka Madonny (zwanej Madonna Fiumarola, Madonna del Carmino) wykonana z drzewa cedrowego na co dzień gości w kościele św. Agaty na Zatybrzu przy Largo S. Giovanni de’ Matha, którym opiekują się ojcowie karmelici. W gablotach wzdłuż nawy wystawione są jej barwne szaty i korony używane podczas dorocznych procesji. Można obejrzeć także pamiątkowe zdjęcia jeszcze z początku XX wieku.
A oto najważniejsze tegoroczne wydarzenia:
Sobota, 16 lipca: 9.30 i 11.30 – Uroczysta msza – w kościele św. Agaty na Zatybrzu.
17.00 – Uroczysta msza w Bazylice S. Crisogono.
18.15 – Przedstawiciele władz Rzymu składają hold Madonnie.
18.30 – Początek procesji ulicami Zatybrza w asyście orkiestry dętej i przeniesienia figurki Madonny do Bazyliki S. Crisogono.
Trasa procesji Largo S. Giovanni de’ Matha – Via della Lungaretta – Via della Luce – Via dei Genovesi – Via Anicia – Vicolo dei Tabacchi – Via della Luce – Piazza Mastai – Via della Luce – Piazza di San Francesco d’Assisi – Via di San Francesco a Ripa – Viale di Trastevere – Via Emilio Morosini – Via Roma Libera – Piazza di S. Cosimato – Via Luciano Manara – Via delle Fratte di Trastevere – Viale di Trastevere – Basilica di S. Crisogono
19.00 – Koncert bersalierów przed budynkiem Ministerstwa Sprawiedliwości (Via Arenula), po którym przejdą Mostem Garlibaldiego pod Bazylikę S. Crisogono, gdzie oddadzą hołd Madonnie.
Niedziela, 17 lipca 20.00 – Nocna procesja : Madonna Fiumarola powróci z Bazyliki S. Crisogono do kościoła św. Agaty.
Niedziela, 24 lipca
19.30 – Początek procesji “Madonna Fiumarola”. Madonna wypłynie z okolic Ponte Sant’Angelo i około 20.30 dotrze do Mostu Garibaldiego (Ponte Garibaldi), skąd zostaje przeniesiona z honorami do Bazyliki Santa Maria in Trastevere. Po mszy pokaz sztucznych ogni.
Poniedziałek, 25 lipca
6.30 – Uroczysta msza w Bazylice Santa Maria in Trastevere, po niej poranna procesja przeniesienia figurki do kościoła św. Agaty.
Trasa procesji Piazza di Santa Maria in Trastevere – Via della Fonte d’Olio – Vicolo del Piede – Piazza de’ Renzi – Via del Cipresso – Vicolo de’ Cinque – Piazza di S. Egidio – Vicolo del Cedro – Via del Mattonato – Via Garibaldi – Via di S. Dorotea – Via Benedetta – Via del Moro – Piazza di S. Apollonia – Via della Lungaretta – Largo S. Giovanni de’ Matha
8.30 – Msza dziękczynna w kościele św. Agaty, po niej będą rozdawane róże pobłogosławione podczas mszy.
Kiedy pojawiają się pierwsze namioty nad Tybrem to znak, że dzieci kończą rok szkolny, a lato puka do drzwi. Przeczytajcie ten poradnik, a zobaczycie, że Wasze rzymskie wakacje będą równie wyjątkowe jak te filmowe. Oto najważniejsze imprezy, które przygotował Rzym na tegoroczne lato.
STREFA TYBRU
Lungo il Tevere – Lato nad Tybrem – ten jeden raz w roku Tyber zamienia się w rzekę kultury. Niezapomniany spektakl codziennie wieczorem od 19.00 – od 10 czerwca do 31 sierpnia – stragany, koncerty, wystawy, punkty gastronomiczne – można tu zjeść, wypić piwko czy ochłodzić się podczas letnich żarów. Wstęp wolny – między Ponte Garibaldi a Ponte Sublicio. Warto tam być! Szczegółowy program na www.lungoiltevereroma.it
Nad tym samym Tybrem, między Ponte Garibaldi a Ponte Sisto rozciąga się olbrzymi 550-metrowy fresk południowoafrykańskiego artysty Williama Kentridge’a – jego dar na urodziny Rzymu. Przez ostatni miesiąc toczyła się wojna między właścicielami straganów, z którymi miasto dużo wcześniej podpisało umowę na wynajem w tym miejscu bądź co bądź wiedząc o fresku a jego obrońcami. Ostatecznie stragany nie zasłonią fresku, a kupcy muszą się przenieść o jeden most dalej, ale w tym przypadku jak zawsze nie ma winnego urzędnika, a niesmak pozostał. O fresku możecie szczegółowo przeczytać w moim artykule William Kentridge na urodziny Rzymu.
Trzecia atrakcja nad samym Tybrem to kino pod chmurką na Wyspie Tybrowej – l’Isola del Cinema – Wyspa Kina, bo w taką zamieni się Wyspa Tybrowa letnimi wieczorami od 9 czerwca do 4 września od 19.00 do 2.00. Ponad 90 dni projekcji, doskonały repertuar obejmujący najlepsze filmy ostatnich miesięcy: od najnowszego Bonda po rewelacyjne ‘Quo vado?’ Checco Zalone. Projekcje odbywają się w następujących punktach: Arena– sala pod gołym niebem na 600 miejsc – €7 bilet normalny, €5 ulgowy – tam będą również spotkania z aktorami i reżyserami, Sala Cinelab na 100 miejsc – €5 bilet normalny, ulgowy €3. Natomiast ogromny ekran Lo Schermo Tevere – otwarta przestrzeń na Piazza dell’Isola Tiberina naprzeciw statku Eskulapa – jest darmowa, pozostaje do dyspozycji młodych reżyserów i wydarzeń towarzyszących festiwalowi.
Kasa biletowa na platne seanse znajduje sie obok Sali Arena – czynna codziennie od 20.00 do 22.30. Szczegółowy repertuar znajdziecie na oficjalnej stronie festiwalu.
ZATYBRZE
Znad Tybru już tylko żabi skok na Zatybrze – jak sami mieszkańcy dzielnicy mawiają – jedynej rdzennej i autentycznej dzielnicy Rzymu. Zapchane wieczorami do granic możliwości, ale mimo tłumów warto tam pójść dla atmosfery, jakiej nie znajdziecie w żadnej innej części Rzymu.
Również tutaj na Piazza San Cosimatocodziennie o 21.15 od 1 czerwca do 1 sierpnia odbywają się wieczorne seanse filmowe pod chmurką gratis w ramach Festiwalu Trastevere. Program projekcji znajdziecie na oficjalnej stronie wydarzenia.
A w niej magiczne miejsce – Globe Theatre działający tylko wakacyjną porą. Wierna rekonstrukcja tego londyńskiego. Genialny rzymski aktor i twórca tego miejsca – Gigi Proietti podarował mieszkańcom i turystom kulturę na najwyższym poziomie za przystępną cenę. Nie musicie znać języka, wystarczy, że przeczytacie sobie polską wersję dzieł Szekspira, najlepiej w przekładzie Barańczaka. Bo kiedy zapada zmrok, wokół zalega cisza jak makiem zasiał, gasną światła i zaczyna się prawdziwa magia.W tym roku będzie wystawiany ‘Król Lear’,’ Kupiec wenecki’, rewelacyjny ‘Sen nocy letniej’, ‘Opowieść zimowa’, ‘Romeo i Julia’ i gościnnie już po raz drugi po angielsku ‘Burza’. A sam Gigi przygotował coś extra w 400-tną rocznicę śmierci wielkiego dramaturga. O teatrze przeczytacie w moim artykule Jeszcze jeden sen nocy letniej.
STREFA KOLOSEUM I FORUM ROMANUM
Luna al Colosseo –wyjątkowa okazja, aby odwiedzić Koloseum nocą. Od 7 kwietnia do 29 października – w każdy poniedziałek, czwartek, piątek i sobotę, od 20.10 do 00.00 – ostatnie wejście o 23.00. Zwiedzanie z przewodnikiem po włosku lub angielsku. Koszt €20, ulgowy €18, dzieci od 6 do 12 lat dodatkowa zniżka. Rezerwacje biletów na stronie coopculture.
Luna al Foro Romano – zwiedzanie Forum Romanum nocą. W każdy piątek od 22 kwietnia do 28 października od 20.15 do 24.00, ostatnie wejście o 22.45. Zwiedzanie z przewodnikiem po włosku lub angielsku. Koszt €20, ulgowy €18, dzieci od 6 do 12 lat dodatkowa zniżka. Rezerwacje biletów na stronie coopculture.
Viaggio nei Fori Imperiali – najlepszy produkt turystyczny ostatnich lat.
Piero Angela i Paco Lanciano: dwaj znakomici popularyzatorzy nauki stworzyli projekt na medal, godny Wiecznego Miasta. Zabierają nas w niezwykłą i emocjonującą podróż po forach rzymskich sprzed 2000 tysięcy lat: Forum Cezara i Forum Augusta. Podróż po forach rzymskich narodziła się w 2014 roku w ramach obchodów 2000-lecia śmierci cesarza Augusta. Fantastyczny spektakl – Forum Augusta przyciągnął ponad 110 tysięcy widzów, co zachęciło miasto do rozwinięcia kolejnego projektu. Forum Cezara wystartowało w kwietniu 2015 roku, szybko pobiło rekordy popularności, bo w odróżnieniu od Forum Augusta można tu wejść i przemierzyć cały obszar dawnego forum, stąpając po tych samych kamieniach, obejrzeć ocalałe fragmenty antycznych budowli, a dzięki nowoczesnej technice także wnętrza takimi, jakimi się prezentowały w czasach ich świetności. Zachęcam do lektury mojego artykułu: Niezwykła podróż po Forum Cezara, jak również do osobistych odwiedzin. Warto, nawet jeśli nie ma wersji polskiej! Niezapomniane przeżycia! Codziennie do 30 października.
Viaggio nei Fori – to oficjalna strona obu spektakli. Można tu kupić bilety (€15 jeden spektakl, €25 – oba plus €1 koszt rezerwacji).
Santa Maria Antiqua – kiedy powstała w VI wieku, oszałamiała swoim pięknem. Trzęsienie ziemi w 847 roku zmiotło ją na wieki z ziemi. Archeolog Giacomo Boni w 1900 roku podarował jej drugie życie. Z miejsca okrzyknięto ją Kaplicą Sykstyńską średniowiecza. Całość powierzchni pokrywały freski. Szybko jednak okazało się, że są problemy z utrzymaniem tego kościoła. To, co ocalało, wymagało gruntownej restauracji, a pieniędzy brakowało. Warunki klimatyczne również nie sprzyjały, bowiem Santa Maria Antiqua leży w najniższym punkcie Forum Romanum i wilgoć, która pojawia się w okresie jesienno-zimowym, ma druzgocący wpływ na ocalałe freski. Ponad 30 lat trwały prace restauracyjne, głównie dzięki środkom ze Światowego Funduszu Zabytków. 17 marca tego roku otwarto ją dla publiczności. Przetrwało niewiele, ale nawet to, co pozostało, jest świadectwem wyjątkowego piękna tego miejsca przybliżonego dzięki nowoczesnej technice. Do 11 września trwa wystawa Santa Maria Antiqua tra Roma e Bisanzio – między Rzymem a Bizancjum. Rewelacja. Nie pomińcie jej podczas wizyty na Forum Romanum.
WATYKAN
Muzea Watykańskie nocą
W 2016 roku od 6 maja do 29 lipca i od 2 września do 28 października w każdy piątek można zwiedzać muzea wieczorem od 19.00 do 23.00, w praktyce już od 22.30 trzeba opuszczać sale. To ciekawa opcja, cena biletu taka sama jak przy normalnej wizycie, wymagana rezerwacja on-line.
SANTA MARIA MAGGIORE
Śnieg w Rzymie w samym środku lata. Czemu nie, wszak cuda się zdarzają. Bo kiedy w sierpniu pada śnieg, to może to być tylko cud.
No tak, a te filmowe rzymskie wakacje? Czy pozostał po nich jakiś ślad oprócz taśmy? Brama kamienicy przy Via Margutta, 51, w której mieszkał Joe Bradley (Gregory Peck) zamknięta na cztery spusty. Czasami latem pod koniec lipca otwierają dziedziniec kamienicy. Jeśli i tym razem otworzą, poinformujemy. Ale na Via Margutta zawsze warto wpaść.
Pamiętajcie, że w pierwszą niedzielę miesiąca na terenie całych Włoch można bezpłatnie odwiedzić muzea państwowe, a w ostatnią niedzielę miesiąca wstęp wolny do Muzeów Watykańskich.
W każde Boże Narodzenie, nieprzerwanie od 1965 roku na Schodach Hiszpańskich gościła najbardziej rzymska szopka – il presepe pinelliano. W tym roku ze względu na remont schodów nie było to możliwe i sama się zastanawiałam, czy pojawi się coś w zamian. A że Włosi to naród artystów, zaskoczyli i tym razem.
Bartolomeo Pinelli (1781-1825) to malarz i rzeźbiarz silnie związany z Rzymem, malarz życia codziennego Rzymu i rzymian XIX wieku. Jego twórczość była inspiracją dla tej szopki. Oglądamy Świętą Rodzinę w scenerii Zatybrza – to jego kamienice, warsztaty rzemieślnicze, wizerunki Madonn spotykane co krok, w kącie po prawej stronie kryje się Pasquino, są także inne postaci charakterystyczne dla folkloru rzymskiego: Rugantino, Meo Patacca. Jest nawet nieodłączny dialekt rzymski (napis nad sklepikiem Dar Turco). Jest lud rzymski, straż miejska, są klienci osterii – słowem cały barwny przekrój społeczeństwa rzymskiego ‘800.
33 70-centymetrowe figurki wykonane w pracowniach w Lecce, zostały odnowione w latach 1986-88. I co roku szopka ta była prezentem od Kapitolu dla mieszkańców Wiecznego Miasta.
Późną jesienią rozpoczął się remont Schodów Hiszpańskich, więc szopka pinelliana zagości dopiero w 2016 roku. Rzymianom i turystom podarowano w tym roku wirtualną szopkę. Od 12 grudnia do 6 stycznia na schodach będą wyświetlane najpiękniejsze przedstawienia sceny Narodzin zgromadzone w kościołach i muzeach Rzymu – każdego wieczoru inna scena.
Autorką tego wspaniałego artystycznego projektu Natale in Giubilo jest architekt Livia Cannella.
Projekcje codziennie od 17.30 do 24.00.
Zdjęcia z sobotniej inauguracji wirtualnej szopki można obejrzeć tutaj.
Hulaj dusza piekła nie ma – chciałoby się zakrzyknąć, spoglądając na tę piękną fontannę Pietra Lombardiego z 1927 roku. Fontanna Beczki doskonale oddaje klimat Zatybrza – dzielnicy pełnej gospód, w której od wieków kwitł handel winem, a i samo wino lało się strumieniami.
Takimi baryłkami transportowano dawniej wino z pobliskich castelli romani – podrzymskich miasteczek położonych na wzgórzach, słynących z upraw winorośli i produkcji wina.
Po obu stronach beczułki stoją dwa dzbany litrowej wielkości – najczęściej serwowane lokalnej klienteli.
Obyczaj picia wina w gospodach przywędrował wraz z papieżami po Roku Świętym 1300, kiedy to tłumy pielgrzymów powróciły do Rzymu po latach zapomnienia. Wino piło się wówczas w metalowych bądź porcelitowych naczyniach, tak aby nikt nie zobaczył zawartości kielicha sąsiada. Kres tej tradycji położył Sykstus V, który w 1580 roku zlecił przedsiębiorcy żydowskiemu Meierowi produkcję naczyń szklanych. Wraz z nimi narodziły się tradycyjne miary stosowane później przez wieki w rzymskich gospodach:
najmniejsza – 1/10 litra czyli odpowiednik lampki wina, nazywano ją sospiro lub sottovoce (oddech lub szept), gdyż wina było tak mało, że podobno wzdychało się ze wstydu, że nie starczyło pieniędzy na więcej
1/5 litra zwana chirichetto (dosłownie: ministrant), czyli ilość wina używana do mszy (a na pewno popijana przez ministrantów)
1/4 litra – quartino – kwarta
1/2 litra – foglietta lub fojetta w dialekcie rzymskim – pół litra wina
1 litr – tubo bądź tubbo (dosłownie: rura)
2 litri – barzilai – od nazwiska polityka Barzilai (1860 – 1939), który podczas kampanii wyborczej oferował darmowe wino w dwulitrowych dzbanach w zamian za glosy, skąd my to znamy.
Gospody wyrastały w Rzymie jak grzyby po deszczu, ale to Zatybrze było ich prawdziwym zagłębiem, około 1800 roku naliczono ich tutaj aż 537. Stały się ważną częścią tradycji rzymskiej. Przychodziło się tu tłumnie nie tylko wypić, ale i zjeść, podyskutować, potańczyć, pograć w karty, pomimo iż chytrzy papieże wciąż podnosili podatki na wino.
Często jednak pod wpływem alkoholu dochodziło do bójek, zadźgań nożem i morderstw, dlatego też papież Leon XII (1823-1829) zabronił spożywania wina w gospodach, czym oburzył mieszkańców i przyjezdnych.
Ale sprytni rzymianie znaleźli sposób na obejście papieskiego zakazu. Zapragnęli świętować tak, jak ich antyczni przodkowie oddający niegdyś cześć Bachusowi – rzymskiemu bogowi wina podczas bachanaliów. I tak oto narodziły się słynne ottobrate romane, czyli październikowe niedzielne wypady poza bramy miasta na zakończenie winobrania, połączone z hucznymi tańcami przy dźwiękach mandoliny lub gitary, przy suto zastawionym stole, na którym nie brakowało nigdy klusek, flaków, jagnięciny, drobiu.
Podróżowali wszyscy: zarówno szlachetnie urodzeni, jak i lud. Najbardziej popularnymi metami były: Testaccio, wsie wokół Ponte Milvio, winnice pomiędzy Monte Verde a Porta San Pancrazio czy wreszcie wsie poza Porta San Giovanni i Porta Pia.
Zwyczaj ten przetrwał do początków XX wieku i pozostawił swój ślad w języku, bo dzisiaj, kiedy październik obdarowuje mieszkańców pięknymi, słonecznymi dniami, rzymianie mówią: che bella ottobrata.
W latach powojennych aż do końca lat 70-tych bardzo popularne były winiarnie, które serwowały tylko wino, prowiant przynosiło się z domu, a wino piło się przy stolikach wystawionych na zewnątrz (jak na załączonym zdjęciu).
Cóż, in vino veritas! Szkoda tylko, że tych tradycji już nie ma, bo na pewno integrowały ludzi. Dziś są snobistyczne winiarnie ( po włosku: enoteca), są kursy sommeliera za grube pieniądze, a gdzieś umknęła prawdziwa radość i zabawa z dawnych lat.
Fontanna Beczki (Fontana della Botte) znajduje się przy via della Cisterna, w pobliżu bazyliki Santa Maria in Trastevere.
Druga połowa lipca to jej czas. Odziana w najpiękniejsze szaty i drogocenne klejnoty przemierza dniem i nocą ulice swojej ukochanej dzielnicy. A Zatybrze jest jej wdzięczne od wieków i oddaje jej hołd podczas dorocznego święta Noantri.
Trzy procesje, każda inna. Ta inaugurująca święto najbardziej rzymskiej z rzymskich dzielnic wyrusza przed zachodem słońca co roku w pierwszą sobotę po 16 lipca z kościoła świętej Agaty, gdzie figurka znajduje się przez cały rok, do kościoła San Crisogono – pierwszej siedziby cudownej figurki Matki Boskiej – opiekunki Zatybrza. Huczna procesja, przy dźwiękach orkiestry i przy olbrzymim udziale wiernych i turystów.
Według legendy w 1535 roku po gwałtownej burzy rybacy tuż przy ujśclu Tybru znaleźli figurkę Matki Boskiej wyrzeźbioną w drzewie cedrowym. Nazwali ją Madonna Fiumarola (od il fiume – rzeka) i podarowali kościołowi San Crisogono. Potem została przekazana karmelitanom z kościoła świętej Agaty, stąd jej inna nazwa – Madonna del Carmine. Tak została świętą opiekunką trasteverini – mieszkańców Zatybrza.
W kościele San Crisogono pozostaje krótko, bo tylko dobę i następnego wieczoru przy blasku lampionów powraca do kościoła świętej Agaty, choć wierni modlą się w San Crisogono przez 8 dni, a po uroczystej mszy kończącej oktawę, udają się na Most Garibaldiego i zrzucają stąd kwiaty w hołdzie Madonnie (w tym roku 25 lipca).
Najbardziej spektakularna jest druga procesja – Madonna Fiumarola– nawiązująca do cudownego odnalezienia tejże figurki. Madonna wypływa z okolic Ponte Sant’Angelo około 18.30 i po godzinie dociera do Mostu Garibaldiego (Ponte Garibaldi), stąd zostaje przeniesiona do Bazyliki Santa Maria in Trastevere (w tym roku w niedzielę, 26 lipca).
To kulminacja obchodów święta ‘Noantri’ – czyli noi altri – my inni, w opozycji do innych dzielnic Rzymu. Zatybrze to najbarwniejsza dzielnica Rzymu, niepowtarzalna, ma swój klimat i nie bez powodu niektórzy poeci jak Giuseppe Gioacchino Belli czy Trilussa poświęcili jej swoją twórczość. Jedyna, gdzie jeszcze o poranku można spotkać starszych mieszkańców rozmawiających w soczystym rzymskim dialekcie. Zabłąkać się w jej uliczkach to prawdziwa przyjemność.
Rankiem, o 7.00 następnego dnia – trzecia procesja i powrót figurki do kościoła świętej Agaty.
Plac przed Bazyliką Matki Boskiej na Zatybrzu aż do przyszłej niedzieli po godzinie 20.00 zamieni się w arenę. Będą koncerty, stragany i dobra zabawa. Więcej informacji tutaj.
Nie urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Choroba, cierpienie, śmierć bliskich i nieustanny smutek naznaczyły jego życie. I kto wie, jakby się ono dalej potoczyło, gdyby nie pieniądze pewnej bogatej wdowy.
Tuż po przekroczeniu Mostu Garibaldiego i Tybru wita nas na Zatybrzu ów jegomość. Dżentelmen w każdym calu, elegancko ubrany, w poważnej pozie (choć nie do końca, bo gestem prawej dłoni, bardzo jednoznacznym, wysyła wszystkich do diabła), z metalową laseczką zabetonowaną i pomalowaną na czarno, by imitowała heban (bo wcześniejsze drewniane niestety skradziono) opiera się o Most Fabricio, przez rzymian nazywany Mostem Czterech Głów (których i tu nie zabrakło). U jego stóp wyleguje się Tyberoraz wilczyca z małymi bliźniakami Romulusem i Remusem. Po bokach maszkarony symbolizujące poezję i satyrę. A z tyłu pomnika lud rzymski wsłuchany w najnowsze wieści od Pasquino (najsłynniejszego rzymskiego ‘posągu mówiącego’) – najlepszego źródła informacji o tym, co działo się w mieście. Jest nawet pupo – dziecko, które dopiero zaczyna chodzić.
To najbardziej rzymski pomnik, wykonany przez sycylijczyka Michele Tripisciano w 1913 roku, w pięćdziesiątą rocznicę śmierci największego piewcy Rzymu. Napis głosi: Lud rzymski swojemu poecie – G.G. Belli.
Wielkiemu poecie, bo Giuseppe Gioacchino Belli– choć nigdy nie mieszkał na Zatybrzu – ukochał ten lud i jemu dedykował największy pomnik, pomnik ‘plebsu rzymskiego’ – w postaci 2279 sonetów, ponad 28 tysięcy wersów napisanych w dialekcie rzymskim. Tak jak malarz Zatybrza – Bartolomeo Pinelli pędzlem, tak Belli słowem uwiecznił to życie plebsu, który powoli odchodził w przeszłość, bo już mieszczaństwo deptało mu po piętach.
Urodził się w Rzymie, 7 września 1791 roku w zamożnej rodzinie. Rodzina jego ojca, Gaudenzio Belli, rodem z Marche, już w XVII wieku osiedliła się w Wiecznym Mieście. Rok później przyszedł na świat jego brat, Carlo. I wszystko dobrze się toczyło aż do momentu wkroczenia wojsk napoleońskich do Rzymu. Ojciec wraz z rodziną uciekł w 1798 roku do Neapolu. Musiał, bo jego brat brał udział w spisku przeciw Francuzom, za co został rozstrzelany, a rodzinie skonfiskowano wszystkie dobra.
Ojciec musiał zaczynać od zera. Z pomocą przyszedł papież Pius VII, który załatwił mu dobrze płatną posadę w Civitavecchia. Tam też narodziła się siostra Flaminia i najmłodszy brat Antonio, który jednak nie przeżył. I już wszystko powoli zaczynało się układać, kiedy w 1802 roku Civitavecchia, portowe miasto, nawiedziła epidemia tyfusa. Nie oszczędziła ojca poety. Jego matka – Luigia Mazio – z trójką małych dzieci wraca do Rzymu. Zamieszkuje w nędznym pomieszczeniu przy Via del Corso, 391. Nie ma pieniędzy, szyje, aby nie umrzeć z głodu i jakoś utrzymać rodzinę. Ich sytuacja materialna poprawia się nieco, kiedy w 1806 roku matka ponownie wychodzi za mąż, za agenta giełdy. Ale sielanka nie trwa zbyt długo, bo rok później matka umiera.
Dziećmi zajmuje się brat ojca – ulubiony wujek Vincenzo, ale niezbyt długo, bo jego zazdrosna żona ma dość ”cudzych bachorów”. Trafiają pod opiekę owdowiałej siostry ojca. Lecz zaraz potem umiera jego młodszy brat Carlo (1811), a siostra Flaminia trafia do sierocińca (Conservatorio di San Paolo), tam przyjmuje śluby zakonne i praktycznie pozostaje przez cale życie w klasztorze (umiera w 1842 roku).
Belli ma niecałe 16 lat. Zostaje sam, bez domu, bez miłości, jeszcze bardziej cierpiący i wycieńczony fizycznie (od dziecka cierpi na dolegliwości wątroby). To choroba i ból fizyczny kształtują jego charakter, bo jeszcze jako dziecko, w szczęśliwych latach zamiast bawić się z rówieśnikami, ucieka w samotność, w sztukę, literaturę. Ot, taki mizantrop.
Od zawsze głodny wiedzy. Od czasów nauki w Collegio Romano (gdzie zaprzyjaźnia się z Francesco Spadą – arystokratą) po pobyt w klasztorze kapucynów (Il Convento dei Cappuccini). Interesuje go wszystko: angielski, francuski, matematyka, fizyka, chemia. Nauką rekompensuje sobie ból fizyczny i tę samotność, która go tak nagle dopadła. I jeszcze pracuje jako kopista, choć za marne pieniądze. Nie wystarczają one na życie. Musi szukać innej pracy.
Ma dobre referencje, więc zostaje polecony księciu Stanisławowi Poniatowskiemu (ulubionemu krewnemu ostatniego króla Polski Stanisława Augusta). Zostaje jego sekretarzem, ale wytrzymuje tylko rok. Oficjalny powód to ciężka atmosfera w pałacu, która nie odpowiada młodemu artyście. Nieoficjalnie mówi się, że poróżnił się z kochanką księcia – Cassandrą Luci (żoną wiecznie pijanego szewca, bitą przez niego, która znalazła ukojenie w ramionach księcia i żyła z nim w nieformalnym związku, choć Watykan ostro ich krytykował, książę poślubił ją po śmierci szewca).
Ale zdobyta wiedza nie idzie na marne i pozwala mu się zbliżyć do kręgów literackich Rzymu. Wraz z kolegami w 1813 roku zakłada Akademię Tiberina, promującą badania dziejów Rzymu. Pierwsze próby poetyckie ogłasza jeszcze pod pseudonimem Tirteo Lacedemonio, a debiutuje pod swoim nazwiskiem w 1814 roku.
Mówią, że pieniądze nie dają szczęścia, ale gdyby nie one, to nie wiadomo, jak potoczyłaby się kariera G.G. Belli. W 1816 roku poślubia w tajemnicy bogatą wdowę Marię Conti (wdowę po hrabii Giuseppe Pichi). To ona proponuje mu małżeństwo. W tajemnicy, bo oczywiście rodzina żony uważa go za biedaka i niegodnego kandydata do ręki ich córki. Ten ślub podnosi go i moralnie, i ekonomicznie. Wyobraźcie sobie: nagle z nory trafia do Pałacu Poli (to ten, który jest tłem dla Fontanny di Trevi). Pieniądze dają mu wolność i możliwość podróży.
Podróżuje, choć podróże są znów antidotum na śmierć jego pierwszego dziecka, Felice Luisa żyje tylko dwa latka (1817-1819). Podróżuje jak szalony: Neapol, Umbria, Marche, Toskania, Emilia-Romania, Liguria. Pisze notatki z podróży, po francusku, bo taka była wtedy moda, niczym księgowy notuje wszystko: pieniądze, które miał, ile wydał, na co, nazwiska ludzi spotkanych w podróżach, notuje drobiazgowo, to wszystko, co go uderza: jedzenie na wystawach sklepów, miejsca. Tak samo jak w domu skrupulatnie zapisuje to wszystko, co przeczytał w książkach czy czasopismach. Ma wręcz manię katalogowania.
A w międzyczasie przychodzi na świat jego syn Ciro (1824).
17.09.1827 – ten dzień zapamięta na zawsze. Pierwszy pobyt w Mediolanie. Wpada mu w ręce tom, cały napisany w dialekcie mediolańskim (meneghino). Autor – Carlo Porta. Nie rozumie nic, ale pomagają mu przyjaciele, tłumaczą mu zawiłe wersy. Eureka!!! On też tak chce! Chce pisać jak Porta!. Chce uwiecznić życie ludu rzymskiego, jego język, wyrażenia, puenty, chce pisać tak, jak mówi człowiek z rzymskiej ulicy.
Pierwszy sonet pisze jeszcze w Mediolanie, w 1827 roku, na ślub szwagierki swojego serdecznego przyjaciela – Giacomo Moraglia. A potem wyzwala się od stylu Porty, choć wciąż go uwielbia. I wpada w trans, 7-8 sonetów dziennie. Chodzi po osteriach, podsłuchuje graczy w karty, ich przekleństwa, inwektywy, kiedy coś nie idzie po ich myśli. Biega po sklepach. Podsłuchuje rozmowy sklepikarzy z klientelą. Ukryty za rogiem domu kradnie miłosne frazy wypowiadane przez kochanków. Szpieguje Zatybrze bez ustanku, tak jakby czuł, że za chwilę ten świat może zniknąć. Niczym szalony reporter notuje, pyta i zapisuje. Jest zachłanny na wszystko. A kiedy pisze o swoim ludzie, zawsze błyszczą mu oczy.
Lata 1827 – 1831 to najpłodniejszy okres w jego życiu. Groteska, tak bardzo obecna w jego sonetach to jednak przykrywka dla melancholii. I znów życie go nie oszczędza. W 1837 roku umiera żona poety. Nie zdążył jej nawet pożegnać. Kiedy wrócił z Perugii, już była martwa. Pieniądze topnieją, dłużników przybywa. Wybucha epidemia cholery. Belli pisze swój testament. Wszystkie sonety mają być spalone. Być może boi się oprzyszłość swojego syna, świeżo upieczonego prawnika. Jego satyra z tych lat jest gorzka, jadowita, uderza mocno w Kościół i nowego papieża Grzegorza XVI. W 1847 roku mówi stop poezji, stop pisaniu. Nadchodzą czasy republiki, Belli boi się, ma jeszcze w pamięci traumatyczne wydarzenia z dzieciństwa. Poświęca się synowi i trojgu wnucząt (Maria Teresa, Carlo, Giacomo), choć wkrótce śmierć znów zapuka do drzwi, zabierając mu synową (1859).
Jeszcze z konieczności wykonuje pracę cenzora przedstawień teatralnych.
Skryty, milczący i zawiedziony życiem, zamknie swój ziemski rozdział 21 grudnia 1863 roku. Udar mózgu. Przyjaciel Francesco Spada stanie na wysokości zadania i opublikuje nekrolog w ‘Osservatore Romano’. A pisarz spocznie na rzymskim cmentarzu Verano.
Syn Ciro na szczęście nie wykonał testamentu ojca. Dzięki temu ten pomnik plebsu rzymskiego, o którym Belli tak marzył, przetrwał.
Okazuje się, że umiejętność pracy zespołowej była ceniona już od dawien dawna. Stare polskie przysłowie mówi: Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. A co dopiero, kiedy spotkają się cztery silne osobowości, w dodatku notorycznie kłócące się?
Przy wejściu na Most Fabrycjusza (Ponte Fabricio) – prowadzącym na Wyspę Tybrową (l’Isola Tiberina) od strony synagogi – witają nas po obu jego stronach dwa kamienne słupy z czterema głowami dookoła. Wiadomo, co dwie głowy, to nie jedna, ale cztery, a właściwie osiem? Cóż, historia jest smutna i pokazuje, do czego prowadzi pycha. Ale po kolei.
Otóż, kiedy na Stolicy Apostolskiej zasiadł papież Sykstus V (1585-1590) – znany jako papież urbanista, obiecał, że w ciągu pięciu lat zbuduje 5 dróg, 5 fontann i 5 mostów. U progu piątego roku pontyfikatu zlecił remont Mostu Fabrycjusza czterem najlepszym architektom miejskim. I to był jego wielki błąd. Rywalizacja, pycha i nienawiść między architektami doprowadziły bowiem do tragedii. Pod koniec prac papież pogratulował wykonawcom efektów pracy. A w nagrodę skazał wszystkich czterech na karę śmierciza mało chrześcijańskie zachowanie (od plotek huczał bowiem cały Rzym). Samemu papieżowi również można pogratulować ‘iście chrześcijańskiej’ postawy (note bene zmarł w tym samym roku)! Według rzymskiej legendy architekci zostali ścięci w miejscu pracy. Na pamiątkę tego incydentu umieszczono na moście dwa kamienne slupy z czterema symbolicznymi głowami restauratorów. I odtąd ci, którzy nienawidzili się wzajemnie, muszą na zawsze dzielić te sama przestrzeń. Czyż to nie ironia losu?
A Rzymianie potocznie nazywają ten most Ponte Quattro Capi (Mostem Czterech Głów).
Ponte Fabricio (Most Fabrycjusza) jestnajstarszym czynnym mostem rzymskim. Dużo starszy jest Ponte Milvio (Most Milvio – istniejący już około 207 p.n.e.) czy jeszcze starszy Ponte Sublicio znany już około 600 p.n.e.). Oba jednak przeszły gruntowne restauracje i w rezultacie to Ponte Fabricio pozostał jedynym, który w ciągu 2000 lat utrzymał swoją oryginalną strukturę.
Most wybudował w 62 roku p.n.e. Lucio Fabricio – znany budowniczy dróg i mostów. Należy dodać, że w tym okresie mostów było niewiele, a wody Tybru często wzbierały, stąd budowa mostów była zajęciem nobilitującym, a ich budowniczy powszechnie szanowani. W 23 r. p.n.e. Tyber znowu wylał, niszcząc wspomniany wcześniej Ponte Sublicio. Ucierpiał nieco i Ponte Fabricio – odrestaurowany w 21 r. p.n.e. przez konsula Emilio Lepido (stąd inna nazwa mostu: Lapideo). Nazywano go też Pons Judaeorum (Mostem Żydowskim), z powodu sąsiedztwa społeczności żydowskiej.
Horacy wspominał, że Ponte Fabricio był ulubionym mostem samobójców, to stąd spektakularnie rzucali się w nurty Tybru.
Dziś to całkiem przyjemny most: 57 metrów długości, 5 metrów szerokości i z pewnością i most, jak i sama Wyspa Tybrowa są warte odwiedzin (i powrócimy tu jeszcze), choćby ze względu na fakt, iż w tutejszym klasztorze przebywał św. Wojciech – patron Polski (dziś kościół św. Bartłomieja, który przez wiele wieków przechowywał jego relikwie). Na wyspie działa też szpital bonifratrów (Ospedale Fatebenfratelli) – z bardzo dobrym oddziałem ginekologiczym oraz szpital żydowski przylegający do kościoła św. Bartłomieja.