Najszczęśliwsze rzymskie fontanny

Wyobraźcie sobie mieszkanie nie remontowane 25 lat. Tyle bowiem czekały na swoją kolejną szansę cztery urocze fontanny ze słynnego rzymskiego skrzyżowania o tej samej nazwie. Aż znalazł się sponsor, słynny dom mody Fendi, który w ramach projektu ‘Fendi for fountains’ obejmującego również restaurację Fontanny di Trevi, wyłożył na ten cel 320 tysięcy euro. Zapomniane fontanny w ciągu 9 miesięcy odzyskały swój dawny blask i od marca cieszą oko. Takie mądre inwestowanie w kulturę ma sens.

 

 

Cztery Fontanny – Junona i Tyber- w tle San Carlo alle Quattro Fontane i Via del Quirinale prowadząca do Pałacu Prezydenckiego

 

 

Są dumne, leniwie wygrzewają się na słońcu, mam wrażenie, że twarze również znudzone. Cóż, podobno ich wykonawca nie był rzeźbiarzem najwyższych lotów, nie znamy nawet jego nazwiska. Ale pomysł umieszczenia czerech gigantycznych posągów na ruchliwym skrzyżowaniu był nowatorski jak na tamte czasy.

 

A wszystko zaczęło się od papieża Sykstusa V – wielkiego budowniczego. To on zaledwie w ciągu pięciu lat swojego pontyfikatu postawił Rzym na nogi, porządkując, co tylko się da. I kiedy jego ulubiony architekt – Domenico Fontana poustawiał porzucone starożytne obeliski, papieża olśniło. A może by tak połączyć je drogą. Kiedy staniecie na szczycie Schodów Hiszpańskich, w oddali widać obelisk przed Bazyliką Santa Maria Maggiore. Szczęśliwy papież (jego imię przyjęte na chrzcie to Felice – czyli szczęśliwy) wybudował  szczęśliwą ulicę – Via Felice (dzisiejsze Via Sistina i Via delle Quattro Fontane). A skrzyżowała się ona z Via Pia (dzisiejsze Via del Quirinale i Via XX Settembre), która połączyła Kwirynał z Porta Pia – bramą wykonaną przez Michała Anioła. Z Pincio do Bazyliki Santa Croce in Gerusalemme  piechotą to ponad 3 kilometry, ale papież nieprzypadkowo wybrał ten trakt, bo między Santa Maria Maggiore a Santa Croce in Gerusalemme znajdowała się jego willa rodowa – Villa Montalto.

 

 Aby dodać splendoru temu skrzyżowaniu Sykstus V zapragnął ujrzeć figurki świętych na każdym rogu skrzyżowania. Szczęśliwie Fontana odwiódł go od tego pomysłu, proponując w zamian fontanny. Z doprowadzeniem wody nie było problemu, gdyż tenże papież właśnie wybudował akwedukt Acqua Felice, a wraz z nim sieć fontann miejskich rozprowadzających wodę. 

 

 

Nie wiadomo, kto zaprojektował posągi, podobno Pietro da Cortona, ale nie ma 100% pewności. Szkice były doskonałe, wykonanie dużo gorsze. Powstały w przeciągu dwóch lat: od 1588 do 1590 roku. Dwie boginie i dwa bóstwa rzeczne wzorowane na podobnych posągach kapitolińskich.

 

 

Cztery Fontanny – Junona

 

Najdumniejsza jest Junona – symbol siły – widzimy bogatą kobietę z atrybutami władzy królewskiej: koroną  i lwią głową. Odpoczywa sobie pod drzewem palmowym w towarzystwie gęsi, zapewne kapitolińskiej.

 

Cztery Fontanny – Tyber

 

Po drugiej stronie ulicy pod dębowym drzewem towarzyszy jej rozleniwiony Tyber, który trzyma w ręku róg obfitości pełen owoców.  W XX wieku dodano wilczycę, wychodzącą z groty tak, aby łatwiej zidentyfikować Tyber. 

 

Cztery Fontanny – Diana

 

W kolejnym narożniku smacznie śpi Diana – symbol wierności – towarzyszy jej wierny pies. Trzyma w ręku trzy gruszki (identyfikowane z herbem rodowym Sykstusa V), a we włosach podobno ma ukryty półksiężyc.

 

Cztery Fontanny – Arno

 

 

Czwarty towarzysz odpoczynku to Arno – bóstwo uosabiające florencką rzekę, kryje się za nim lew (jest w herbie Florencji). Najbardziej umordowany posąg.

 

A powyżej niego loggia z wizerunkiem Madonny dekorującym Palazzo Albani del Drago. Pałac ten należał do kardynała Albano, bibliofila. Jego księgozbiór liczył ponad 40 tysięcy tomów, niestety większość zbiorów przepadła podczas inwazji napoleońskiej w 1798 roku.

 

Palazzo Albani del Drago – loggia z Madonna

 

 

Skrzyżowanie jest bardzo ruchliwe i niebezpieczne. Uważajcie podczas robienia zdjęć. Łatwo tu trafić, wystarczy podejść od Piazza Barberini (stacja metra), mijając po drodze piękny Pałac Barberini z ‘Fornariną’ Rafaela. A w okolicy, idąc w kierunku Via Nazionale spotkacie malutkie kino Quattro Fontane prezentujące bardzo ambitny repertuar. 

 

Fornarina

 

 

Palazzo Barberini

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Most Czterech Głów

Okazuje się, że umiejętność pracy zespołowej była ceniona już od dawien dawna. Stare polskie przysłowie mówi: Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. A co dopiero, kiedy spotkają się cztery silne osobowości, w dodatku notorycznie kłócące się?

 

Przy wejściu na Most Fabrycjusza (Ponte Fabricio) – prowadzącym na Wyspę Tybrową (l’Isola Tiberina) od strony synagogi – witają nas po obu jego stronach dwa kamienne słupy z czterema głowami dookoła. Wiadomo, co dwie głowy, to nie jedna, ale cztery, a właściwie osiem? Cóż, historia jest smutna i pokazuje, do czego prowadzi pycha. Ale po kolei.

 

Most Czterech Głów

 

Otóż, kiedy na Stolicy Apostolskiej zasiadł papież Sykstus V (1585-1590) – znany jako papież urbanista, obiecał, że w ciągu pięciu lat zbuduje 5 dróg, 5 fontann i 5 mostów. U progu piątego roku pontyfikatu zlecił remont Mostu Fabrycjusza czterem najlepszym architektom miejskim. I to był jego wielki błąd. Rywalizacja, pycha i nienawiść między architektami doprowadziły bowiem do tragedii. Pod koniec prac papież pogratulował wykonawcom efektów pracy. A w nagrodę skazał wszystkich czterech na karę śmierci za mało chrześcijańskie zachowanie (od plotek huczał bowiem cały Rzym). Samemu papieżowi  również można pogratulować ‘iście chrześcijańskiej’ postawy (note bene zmarł w tym samym roku)! Według rzymskiej legendy architekci zostali ścięci w miejscu pracy. Na pamiątkę tego incydentu umieszczono na moście dwa kamienne slupy z czterema symbolicznymi głowami restauratorów. I odtąd ci, którzy nienawidzili się wzajemnie, muszą na zawsze dzielić te sama przestrzeń. Czyż to nie ironia losu?

 

A Rzymianie potocznie nazywają ten most Ponte Quattro Capi (Mostem Czterech Głów).

 

Most Czterech Głów

 

Ponte Fabricio (Most Fabrycjusza) jest najstarszym czynnym mostem rzymskim. Dużo starszy jest Ponte Milvio (Most Milvio – istniejący już około 207 p.n.e.) czy jeszcze starszy Ponte Sublicio znany już około 600 p.n.e.). Oba jednak przeszły gruntowne restauracje i w rezultacie to Ponte Fabricio  pozostał jedynym, który w ciągu 2000 lat utrzymał swoją oryginalną strukturę.

 

Ponte Fabricio

 

Most wybudował w 62 roku p.n.e. Lucio Fabricio – znany budowniczy dróg i mostów. Należy dodać, że w tym okresie mostów było niewiele, a wody Tybru często wzbierały, stąd budowa mostów była zajęciem nobilitującym, a ich budowniczy powszechnie szanowani. W 23 r. p.n.e. Tyber znowu wylał, niszcząc wspomniany wcześniej Ponte Sublicio. Ucierpiał nieco i Ponte Fabricio – odrestaurowany w 21 r. p.n.e. przez konsula Emilio Lepido (stąd inna nazwa mostu: Lapideo). Nazywano go też Pons Judaeorum (Mostem Żydowskim), z powodu sąsiedztwa społeczności żydowskiej.

 

Ponte Fabricio

 

 

Horacy wspominał, że Ponte Fabricio był ulubionym mostem samobójców, to stąd spektakularnie rzucali się w nurty Tybru.

 

Dziś to całkiem przyjemny most: 57 metrów długości, 5 metrów szerokości i z pewnością i most, jak i sama Wyspa Tybrowa są warte odwiedzin (i powrócimy tu jeszcze), choćby ze względu na fakt, iż w tutejszym klasztorze przebywał św. Wojciech – patron Polski (dziś kościół św. Bartłomieja, który przez wiele wieków przechowywał jego relikwie). Na wyspie działa też szpital bonifratrów (Ospedale Fatebenfratelli) – z bardzo dobrym oddziałem ginekologiczym oraz szpital żydowski przylegający do kościoła św. Bartłomieja.

 

 

Widok na Ponte Fabricio