21 września o 21.00 w asyście orkiestry rzymskiego konserwatorium św. Cecylii zostaną zainaugurowane Schody Hiszpańskie. Remont rozpoczął się w grudniu 2015 roku i kosztował półtora miliona euro. Główny sponsor remontu – firma jubilerska Bulgari obawia się jednak o przyszłość tego zabytku.
Restauratorki wykonały tytaniczną pracę, oczyszczając 135 schodków prowadzących na wzgórze Trinità dei Monti z gum do żucia, plam po kawie, winie i innych paskustwach – powiedział Paolo Bulgari. Obawiamy się, aby te olbrzymie pieniądze nie poszły w błoto, kiedy ludzie zaczną ponownie biwakować na schodach. To zabytek, a nie miejsce konsumpcji. Przydałaby się jakaś ochrona nocą, może szyba, która zamykałaby je na noc i chroniła przed wandalami – dodał.
O żadnych bramkach nie chcą słyszeć przedstawiciele Ministerstwa Kultury. Będziemy edukować ludzi, wzmocnimy monitoring w ciągu dnia i nocy.
Podzielam raczej obawy firmy Bulgari, obserwując, jak kibice holenderscy – jak się okazało managerowie po pijanemu zdemolowali odrestaurowaną fontannę La Barcaccia u stóp Schodów Hiszpańskich tuż po jej remoncie oraz ostatnie ekscesy i kąpiele cudzoziemców w dopiero co odrestaurowanej Fontannie di Trevi. Nie przerażają ich mandaty, bo nie płacą ich na miejscu. Myślicie, że płacą po powrocie do swoich krajów? Prym wiodą Anglicy i Amerykanie. Oburzeni mieszkańcy żądają zatrzymania paszportów wandalom i natychmiastowego egzekwowania płatności, inaczej będą dalej niszczyć dziedzictwo narodowe.
Moim zdaniem nikomu by nie zaszkodziło nocne zamknięcie.
P.S.
Pogoda przestraszyła organizatorów i uroczyste otwarcie przełożono na 22 września.
Bankier Agostino Chigi był nie tylko bogaty, ale miał wyrafinowany gust, dlatego proponując Rafaelowi pracę przy dekorowaniu sali na uroczystość ślubną, wybrał jako motyw dekoracji historię Amora i Psyche według ‘Metamorfoz’ Apulejusza – jednej z pierwszych książek drukowanych w renesansie. Tak oto narodziło się arcydzieło renesansu – Loggia Amora i Psyche. Wielu odczytywało ją jako alegorię miłości Chigiego do pięknej Franceski. On bogaty, ona biedna dziewczyna z ludu, która po wielu ziemskich przeszkodach, mogła wreszcie poślubić Agostino, dla niej boga.
Agostino Chigi miał pieniądze, ale ze szczęściem w miłości było już gorzej. Jego pierwsza żona, Margherita Saracini zmarła w 1508 roku, nie pozostawiając potomstwa. Bogaty bankier związał się ze znaną kurtyzaną Imperią, która pozostawiła mu córkę Lukrecję, a sama wkrótce zmarła. Chigi rozpoczął starania o rękę Margherity Gonzagi, córki Francesco Gonzagi – księcia Mantui, ale książę zwodził go z odpowiedzią, szukając lepszego kandydata na zięcia. W 1511 roku Chigi odwiedził Wenecję i stamtąd przywiózł sobie Franceskę Ordeaschi – piękną, ale biedną dziewczynę z ludu, z którą zamieszkał w willi.Żyli razem przez siedem lat, dopóki do bankiera nie dotarła wiadomość o śmierci Margherity Gonzagi w 1518 roku (nota bene nie wyszła za mąż). Ostatecznie Chigi zdecydował sią poślubić swoją wieloletnią kochankę, ku rozpaczy rodziny, zwłaszcza, kiedy na świat zaczęły przychodzić dzieci (Franceska urodziła mu pięcioro dzieci). Papież Leon X udzielił bankierowi dyspensy i nic już nie stało na przeszkodzie, aby poślubić piękną Franceskę. Zaślubiny odbyły się 29 sierpnia 1519 roku, w dniu świętego Augustyna. Mówią, że Sebastiano del Piombo sportretował Franceskę w osobie Dorotei.
Ale wróćmy do Rafaela. Rok wcześniej on i jego uczniowe ozdobili wspaniałą loggię. Jeszcze przed remontem w tej sali odbywały się bankiety i przedstawienia teatralne. Można sobie wyobrazić zaskoczenie gości po przekroczeniu jej progów. Sklepienie niczym pergola, pełne kwiatów, owoców, ptaków, nie brak również tych egzotycznych, wszak dopiero odkryto Amerykę, a do Italii przybyły pomidory. Z prawdziwego ogrodu bankiera wchodziło się do ogrodu sztuki. Loggia Amora i Psyche stanie się wzorem dla tego typu malarstwa, w Rzymie obecnym m.in. w Palazzo Altemps. I do dziś olśniewa.
Nie na darmo nazywano Rafaela cudownym dzieckim, zresztą malarz był ulubieńcem Chigiego, który zaspokajał jego kaprysy, aby tylko zatrzymać u siebie artystę. Sprowadzał mu do willi jego kochankę Fornarinę, którą malarz ujrzał niedaleko, pod łukiem przy Via della Lungara, jej ojciec mial piekarnię w pobliżu, stąd pseudonim Fornarina – piekareczka (il fornaio – piekarz, il forno – piekarnia). Jej przepiękny wizerunek autorstwa Rafaela znajduje się w Palazzo Barberini i żadna reprodukcja, nawet najlepsza, nie jest w stanie oddać piękna tego płótna. Serdecznie polecam. Można je obejrzeć za darmo w każdą pierwszą niedzielę miesiąca.
Rafael przygotował szkice, resztę wykonali jego uczniowie Giulio Romano, Raffaellino del Colle i Giovanni Francesco Penni. Historię Amora i Psyche opowiada dziesięć scen wymalowanych na łukach sklepienia, a wieńczą ją dwa malowidła imitujące arrasy na samym suficie. Są jednak puste nisze, które miały szczegółowo opowiadać ziemskie przygody Psyche. Niestety, przedwczesna śmierć i Rafaela, i Chigiego w tym samym 1520 roku zakończyła prace. Możemy więc wybiórczo obejrzeć dzieje Amora i Psyche.
Baśń o Amorze i Psyche według Apulejusza
W pewnym kraju żyli król i królowa, którzy mieli trzy piękne córki. O ile urodę dwóch starszych można było zaakceptować, o tyle od najmłodszej biło tak niespotykane piękno, że żadne słowa nie były w stanie tego oddać. Wieści o niezwykłej piękności dawno przekroczyły granice królestwa i cudzoziemcy szturmowali miasteczko, aby tylko móc zobaczyć ten fascynujący dla oczu spektakl. Oto narodziła się nowa bogini, piękniejsza od samej Wenery. Zaniedbywano więc świątynie dedykowane bogini miłości, zaniedbywano ceremonie, nie składano ofiar, ołtarze pokryły się popiołami, bo wszyscy woleli obejrzeć nową Wenerę. Zabolało to bardzo boginię piękna, bo jakaż to śmiertelnica godziła się z nią konkurować i podeptać jej godność. Okrucieństwo i żądza zemsty ogarnęły Wenerę.
Woła więc swojego syna Amora i każe mu ugodzić strzałą najbrzydszego i najbiedniejszego w okolicy, tak aby zuchwała Psyche nie zaznała szczęścia do końca życia.
A tymczasem biedna Psyche ma dość swojej nieziemskiej urody. Bo co z tego, że wszyscy ją podziwiają, skoro nikt nie chce jej poślubić ani król, ani książę, ani nawet zwykły człowiek z ludu. Jak to się mówi w Rzymie, kończy jak sora Camilla (piękna siostra papieża Sykstusa V, która pozostała panną) che tutti la vogliono e nessuno la piglia, czyli wszyscy ją podziwiają, a nikt nie chce jej poślubić.
Siostry dużo brzydsze i znalazły sobie chłopa, a ona zostanie panną-wdową za życia? Zrozpaczona dziewczyna zalewa się łzami przez całe dnie. Cierpi jej serce i ciało. Jej ojciec, podejrzewając w tym jakąś zemstę niebios i obawiając się gniewu bogów, udaje się do starej wyroczni w Milecie, błagając bóstwa o szczęśliwe małżeństwo i męża dla swojej córki. Ale odpowiedź Apollona jest daleka od tego, co pragnął usłyszeć.
Zaprowadź córkę na skały najwyższej góry, urwisko, ubierz ją tak jakby miała poślubić śmierć. Nie oczekuj zięcia – szlachetnego śmiertelnika, ale skrzydlatego demona, przed którym drży sam Jowisz. Ojciec, zdołowany przepowiedniami wyroczni powraca do domu i ogłasza córce tę nieszczęśliwą wieść. Psyche zrozumiała, że nie ma dla niej żadnego ratunku, zgubiło ją imię Wenery, zamiast wesela będzie pogrzeb, pogodziła się z losem. Tłum mieszkańców z pochodniami odprowadza ją na nieszczęsną skałę. Nagle czuje delikatny powiew. To Zefir unosi jej ciało w powietrzu i przenosi w przestworzach. Dziewczyna budzi się wypoczęta, pogodna, na miękkiej trawie, pośród kwiatów i złoconych kolumn pałacu. Wszystko pełne przepychu, ma nieziemski wymiar. Jakiś głos z góry zachęca ją do kąpieli, masaży, a potem wykwintnej kolacji wina nektary, obfite porcje czegoż tu nie ma, wręcz onieśmielona tą rozkoszą. Zbliża się noc, oczekuje kochanka, onieśmielona, bo to pierwszy raz, tymczasem jej małżonek wpada po kryjomu, robi swoje bez większej finezji i znika przed wschodem słońca. Bo gapowaty Amor zamiast wbić strzałę w stopę brzydala, jak mu nakazała matka, trafia w swoją stopę i do nieprzytomności zakochuje się w Psyche, ale spotyka się pod osłoną nocy, aby nie nakryła go matka.
Tak mijają dni i noce, aż wkroczy nuda i Psyche zapragnie zobaczyć siostry. Mąż ostrzega ją, że jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie i nie powinna słuchać rad sióstr, a tym bardziej poznać twarzy swojego wybrańca. W końcu jednak spełnia prośbę Psyche. Zefirek przenosi siostry do pałacu. Siostry szybko zrozumiały, że one ją opłakiwały, a siostra żyje w luksusach. Próbują wyciągnąć z niej informacje o mężu, na próżno. Wiatr przenosi je z powrotem do domu. Zazdrosne, pałają zemstą i knują spisek. Jedna ma męża starszego od ojca, w dodatku łysego i karłowatego. Druga narzeka, że jest pielęgniarką swojego męża, że wykrzywiają jej się jej delikatne palce, które śmierdzą jeszcze lekarstwami serwowanymi mężowi. Trzeba wykończyć młodszą siostrę.
Siostry powracają do pałacu Psyche, wydają się słodkie jak miód, rozczulają się, bo widzą siostrę oczekującą potomka. Namawiają ją, aby w końcu poznała twarz kochanka. Może to jakaś bestia, demon. Psyche za radą sióstr bierze lampkę oliwną i kiedy jej kochanek śpi w najlepsze, zbliża się do łoża. Oniemiała po tym, co zobaczyła, a ujrzała boga miłości w całej krasie, upuszcza kroplę rozgrzanej oliwy wprost na ciało kochanka. Ten budzi się i czuje się zdradzony. Odlatuje, pozostawiając zakochaną w nim Psyche. Zrozpaczona Psyche próbuje popełnić samobójstwo, rzucając się do rzeki. Ratuje ją Pan siedzący na brzegu rzeki, który namawia dziewczynę, aby zrobiła wszystko, co tylko możliwe, by odnaleźć ukochanego. Najpierw Psyche postanawia rozprawić się z siostrami, rozumiejąc, że to one zrujnowały jej związek. Udaje się do miasta, w którym mieszka pierwsza siostra. Opowiada jej, że co noc kochała się nie z bestią, a z synem Wenery, ale że zdradziła przysięgę, Amor wygnał ją, ale w zamian kazał przyprowadzić jej siostrę, bardziej godną bycia u jego boku. Ma udać się na znajomą skałę, a stamtąd Zefirek przeniesie ją wprost w ramiona ukochanego. Próżna siostra nie zastanawiając się oznajmia mężowi, że zmarli rodzice i musi się udać na pogrzeb. Tymczasem udaje się na skałę i gotowa do lotu, kończy w przepaści. W podobny sposób Psyche wymierza sprawiedliwość swojej drugiej siostrze.
Tymczasem Wenera, kiedy dowiaduje się o wypadku swojego syna, jeszcze bardziej pała zemstą i morderczo poszukuje Psyche. W końcu udaje się do Jowisza, aby ten użyczył jej Merkurego i pomógł odnaleźć Psyche. A kto odnajdzie dziewczynę, w nagrodę otrzyma siedem pocałunków Wenery słodkich jak miód i jeden dodatkowy z języczkiem.
Biedna Psyche błąka się po ziemi. Prosi o pomoc Cererę i Junonę, ale obie odmawiają jej, bojąc się gniewu Wenery. Zmęczona poszukiwaniami, postanawia sama odnaleźć Wenerę, prosząc ją o przebaczenie. Wenera okrutnie torturuje dziewczynę, bije ją, rozrywa jej szaty, wyrywa włosy, chcąc pozbawić ją resztek piękna, po czym wyznacza jej szereg zadań praktycznie niewykonalnych, licząc na rychłą śmierć dziewczyny. Ale Psyche z pomocą natury, wychodzi zwycięsko z każdej próby.
Rozwścieczona Wenera każe jej zejść do Hadesu – świata zmarłych, do Persefony i przynieść puchar zawierający odrobinę piękna. Dziewczyna myśli, że tym razem jej koniec jest bliski i postanawia się rzucić z wieży. Ale wieża zaczyna mówić i każe Psyche podążać za jej wskazówkami. Psyche wynosi puchar, ale ciekawość nie daje jej spokoju. Otwiera więc puchar, a stamtąd wydobywa się śmiertelny zapach snu.
Psyche zapada w sen i tym razem to Amor interweniuje i budzi ją strzałą. Zdenerwowany Amor pędzi do Jowisza, prosząc go, aby położył kres jego cierpieniu, i aby matka Wenera przestała się znęcać nad dziewczyną. Jowisz rad nierad wysłuchuje prośby Amora i z pomocą Merkurego sprowadza dziewczynę na Olimp.
Na Olimpie odbywa się narada bogów i ostatecznie Psyche zostaje obdarzona boskością, po lewej Merkury wręcza jej puchar nieśmiertelności.
Ostatecznie triumfuje miłość i na Olimpie odbywają się zaślubiny Amora i Psyche – trzy Gracje po prawej stronie rozlewają magiczne perfumy nad głową Psyche. Wulkan przygotował posiłek, Apollo zagrał na cytrze, Godziny przygotowały ozdoby kwiatowe. Nawet Wenerę porwał taniec. Amor bierze Psyche za rękę, a wkrótce przychodzi na świat ich córka – Rozkosz.
Loggia Amora i Psyche zachwyci każdego.
Następne pomieszczenie to Sala Fryzu – nazwa pochodzi od fryzu przedstawiającego 12 prac Herkulesa.
Zwróćcie uwagę na malowane arrasy udające prawdziwe – zgodnie z kanonem ówczesnej mody. Podobne znajdują się w Kaplicy Sykstyńskiej. Tu znajdował się gabinet bankiera.
Mijamy reprezentacyjny hall i schodami wędrujemy na pierwsze piętro.
Wchodzimy do przepięknej Sali Perspektyw (Sala delle Prospettive). To tu odbyły się zaślubiny i bankiet weselny. Sala jest ogromna – 150 m kwadratowych, szachownica szlachetnych marmurów na posadzce. O rozrzutności bankiera już dawno krążyły legendy. Podobno miał w zwyczaju wyrzucać do Tybru złote i srebrne naczynia po to, aby epatować swoim bogactwem. Tyle, że wcześniej zarzucał sieć w rzece, aby nocą ponownie je wyłowić. Ale to tylko miejska legenda.
Ale to, co przyciąga oko, to wspaniałe kolumny, kariatydy i tarasy, za którymi otwierają się pejzaże Rzymu i prowincji. Wydają się wyrzeźbione, a tylko złudzenie. Mało tego, dają wrażenie, że salon jest otwarty na wszystkie strony świata. Autor – główny architekt willi – Peruzzi – jeden z prekursorów malarstwa iluzjonistycznego, znakomicie odtworzył miejski krajobraz Rzymu, sceny z życia codziennego: Tyber, suszące się pranie, łuki, kościoły, młyny, pejzaże wiejskie. Warto dodać, że Rzym na początku XVI wieku w niczym nie przypominał potęgi z czasów imperialnych, było to prowincjonalne miasto, a tym bardziej Zatybrze traktowano jako strefę podmiejską.
Nad wejściem poniżej fryzu widoczne dwa bóstwa – po lewej Merkury, po prawej Cerera – opiekuna płodów i urodzajów, a pod nią inskrypcja Agostino Chigi.
Dookoła sali biegnie fryz przedstawiający boginie, bogów, postaci mitologiczne.
Jednak największą atrakcją tego pomieszczenia są graffiti pozostawione podczas najazdu landsknechtów na Rzym w 1527 roku– nazywanym sacco di Roma (złupienie Rzymu), kiedy to w willi stacjonowali najeźdźcy.
Podczas restauracji ujrzał światło dzienne sarkastyczny napis w języku niemieckim ‘Dlaczego mam się nie śmiać, landsknechci przegonili papieża’ – to aluzja do ucieczki papieża Klemensa VII tajnym korytarzem tzw. Passetto di Borgo z Bazyliki św. Piotra do Zamku św. Anioła, widać nawet uciekającą postać papieża.
Rzym został ogołocony z dzieł sztuki, zniszczony i zdegradowany do 10 tysięcznego miasteczka. Wiele osób, zwłaszcza żołnierzy poniosło śmierć.
Ostatnia sala to sypialnia pary, nazywana Salą Zaślubin (Sala delle Nozze). Wymalował ją Giovanni Antonio Bazzi zwany Sodomą.
Znów powraca ten sam motyw przewodni – Aleksander Wielki oferuje koronę Roksanie – księżniczce perskiej, córce pokonanego króla Persów, czyli niżej stojącej w hierarchii. Aniołki przygotowują ją do nocy poślubnej, amorek rozkosznie rozbiera dziewczynę, czekającą na króla w łożu z baldachimem, z boku widać także ciemnoskórą służącą. Za Aleksandrem jego wieloletni kompan Efestone (z niebieską szatą wokół szyi) trzyma pochodnię.
Dalej metafora wielkoduszności Aleksandra Wielkiego, który oddaje honory kobietom z rodziny króla perskiego Dariusza po wygranej bitwie pod Isso.
Wreszcie magiczny koń macedońskiego władcy, który towarzyszył mu w bojach – Bucefał. W tle widoczna Bazylika Maksencjusza i Forum Romanum.
Agostino Chigi nie nacieszył się długo małżeństwem. Zmarł w 1520 roku. Został pochowany w kaplicy Chigich w kościele Santa Maria del Popolo, którą zaprojektował mu jego ulubiony Rafael.
Rafael i Baldassarre Peruzzi – architekt willi spoczywają w Panteonie.
Villa Farnesina została zakupiona w 1579-80 roku przez ród Farnesich, ale popadła w ruinę. Potem przechodziła z rąk do rąk, aż w 1927 roku zakupiło ją państwo włoskie.
Od 1944 roku mieści się tutaj Akademia Lincei– najstarsza akademia naukowa na świecie, powołana w 1603 roku. Jej członkiem był Galileusz.
W pokojach pracują także artyści skandynawscy, stypendia funduje il Circolo Scandinavo w Rzymie.
Villa Farnesina
Via della Lungara, 230
Otwarta od poniedziałku do piątku od 9.00 do 14.00
i wyjątkowo w drugą niedzielę miesiąca od 9.00 do 17.00.
O 12.30 wizyta z przewodnikiem i muzyką renesansową na żywo. Tę wizytę trzeba obowiązkowo zarezerwować telefonicznie: +39 06 68027268 bądź mailem farnesina@lincei.it. Bilet wstępu €18.00).
Bilety wstępu w 2020 roku
Nowość!!! – bilety można już rezerwować on-line.
Normalny €10.00 audioprzewodnik w cenie biletu, nie ma opcji biletu bez audioprzewodnika
18 – 65 lat
Uwaga! Kto zwiedził Muzea Watykańskie, otrzyma zniżkę w Villa Farnesina – trzeba przedstawić bilet wstępu z Muzeów Watykańskich w ciągu 7 dni od daty odwiedzin.
Ulgowy €9.00 audioprzewodnik w cenie biletu, nie ma opcji biletu bez audioprzewodnika
powyżej 65 lat
nauczyciele z ważną legitymacją
Ulgowy €7.00 audioprzewodnik w cenie biletu, nie ma opcji biletu bez audioprzewodnika
10 – 18 lat
grupy szkolne z obecnym nauczycielem – od szkoły podstawowej po uniwersytet – wymagana legitymacja szkolna bądź studencka lub list ze szkoły
Gratis
Dzieci poniżej 10 lat w obecności rodziców
Niepełnosprawni z przewodnikami
Dziennikarze z ważną legitymacją
Przewodnicy turystyczni z ważną legitymacją
Koszt wizyty z przewodnikiem €12.00
Sobota, 10.00 – język angielski, 12.30 – język włoski
Druga niedziela miesiąca 15.00 i 16.00 – język włoski
Ma wszystko, co mieć powinna doskonała willa – wdzięk, lekkość, elegancję, wyrafinowany gust właściciela, a do tego posmak miłości. Bo to właśnie miłość triumfuje w Villa Farnesina. Jej ukoronowaniem jest zapierająca dech w piersiach Loggia Amora i Psyche – arcydzieło sztuki renesansowej, wykonane na ślub Agostino Chigiego z Francescą Ordeaschi. Amor – syn Wenus i Psyche – śmiertelniczka niezwyklej piękności, która została boginią. Wielu widziało w tej opowieści alegorię historii miłosnej bankiera, bo oto piękna, ale biedna wenecjanka z nizin poślubiła bogacza, dla niej prawie boga.
Agostino Chigito niesamowicie interesująca postać. Przybył do Rzymu ze Sieny, mając zaledwie 21 lat. Pozostał w nim na zawsze. Otworzył ze wspólnikami bank, a dzięki swojej błyskotliwości także jego filie w ważnych miastach Europy. Zakupił nawet prawa do portu Porto Ercole all’Argentario jako bazę dla swojej aktywności handlowej. To stąd wyruszały jego statki na podbój Morza Śródziemnego. Podziwiał go nawet sam sułtan, nazywając wielkim kupcem chrześcijaństwa. Olbrzymie bogactwo, które zgromadził, było przepustką na dwór papieski, a szybko w jego kieszeni siedzieli papieże, zwłaszcza papież Juliusz II, którego projekty wojenne kosztowały fortunę. Siedziba banku i pałac bankiera znajdowały się niedaleko Arco dei Banchi, ale nie wystarczały. Pieniądze zaprowadziły go na szczyty, szybko stał się mecenasem i przyjacielem artystów, potrzebował więc nowej, wystawnej rezydencji, jakiej nikt nie mial w Rzymie. I tak zawędrował na drugi brzeg Tybru, za Bramę Settimiana (Porta Settimiana), w miejsce uważane wówczas za peryferyjne.
A że mial pieniądze i wyrafinowany gust, wraz z nim przybyli wspaniali artyści tamtej epoki: sieneńczyk Baldassarre Peruzzi – główny architekt pałacu, Rafael, Sebastiano del Piombo sprowadzony przez bankiera z Wenecji i Giovanni Antonio Bazzi zwany Sodomą. Zabrakło jedynie Michała Anioła, który dekorował wówczas sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej.
Baldassarre Peruzzi zaprojektował Villę Chigi, bo tak nazywała się pierwotnie, w kształcie litery U – zainspirowany stylem dawnych rezydencji cesarskich. Prace rozpoczęto 22 kwietnia 1506 roku. Pierwotne wejście do willi ozdobione pięcioma łukami znajdowało się od strony ogrodów, dziś odwrotnie. Cały budynek zdobi gzyms przedstawiający świętujące aniołki.
I jeszcze jedna ciekawostka. W trakcie prac nad uregulowaniem wałów Tybru w 1879 roku odkryto pozostałości fresków zdobiących Villę Farnesina zbudowaną w czasach cesarza Augusta. Willa nie ocalała, ale zrekonstruowane freski można dziś obejrzeć w Palazzo Massimo należącym do Museo Nazionale Romano w pobliżu Piazza della Repubblica.
Wchodzimy do Loggii Galateizwanej także Loggia del Giardino ( Loggią Ogrodową), a potocznie Salą Zodiaku, bo pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy to oryginalne sklepienie namalowane przez Peruzziego w 1511 roku przedstawiajace położenie nieba w dniu narodzin bankiera Chigiego. Sufit przetrwał w nienaruszonym stanie, wprawiają w zachwyt sztuczne stiuki, namalowane z panującą wówczas modą.
Spoglądam w górę i widzę na sklepieniu historię dwóch młodych dziewczyn niezwykłej urody – niestety ofiar igraszek bogów, bo to one, a nie bogowie zostały ukarane przez zazdrosne i pałające zemstą boginie. I gdzie tu sprawiedliwość!
Oto po rozgwieżdżonym niebie mknie piękna Kallisto, powozi wóz zaprzężony w dwa woły. Symbolizują Wielki Wóz i Wielką Niedźwiedzicę. Szary wół ma wywalony język i groźne spojrzenie. U dołu w chmurze putti dmuchają, pomagając w powożeniu. Według Owidiusza Kallisto (a jej imię oznacza najpiękniejsza) służyła niegdyś Artemidzie, a więc ślubowała dziewictwo. Tymczasem Jowisz podstępnie przybrał postać bogini łowów i zaczął czule obejmować niczego nie świadomą dziewczynę, po czym powrócił do boskiej postaci i zbałamucił Kallisto. Kiedy po dziewięciu miesiącach przypadkowo podczas kąpieli było widać owoc zabawy Jowisza, wściekła Artemida pogoniła ją na zawsze ze swego orszaku, a zazdrosna Junona zamieniła dziewczynę w Wielką Niedźwiedzicę.
Obok historia Perseusza i Meduzy. Również Meduza była śliczną dziewczyną. I ją posiadł Posejdon w świątyni Ateny. Rozwścieczona bogini zemściła się na dziewczynie, zamieniając ją w monstrum, zamiast włosów z jej głowy wychodziły węże, a spojrzenie zabijało każdą żywą istotę. Perseusz w stroju żołnierza rzymskiego, zaopatrzony w zbroję Ateny, która pomogła mu pokonać Meduzę, obcina głowę potworowi. W ten sposób uratował swoją matkę Danae od małżeństwa z Polidektesem, który zażądał głowy Meduzy w zamian za rezygnację z małżeństwa. Z głowy Meduzy wyszedł Pegaz – syn Meduzy i Posejdona – skrzydlaty koń symbolizujący sławę. Obok Pegaza widzimy pięć ofiar Meduzy.
Astronom Arthur Beer ustalił, że, Agostino Chigi urodził się w znaku Strzelca między 30 listopada a 11 grudnia 1466 roku, wskazując na 1 grudnia, godzinę 19.00. Nie wiadomo, czy Chigi urodził się w 1466 roku, a nie rok wcześniej, skoro nawet jego potomek papież Aleksander VII Chigi miał problemy ze wskazaniem precyzyjnej daty narodzin swojego sławnego przodka.
Mój wzrok wędruje w kierunku słynnej Galatei Rafaela, namalowanej w latach 1511-1512.
Oto okrutny Polifem namalowany przez Sebastiana del Piombo, przedstawiony jako pasterz z fletem spogląda na morze, po którym ucieka Galatea. To z nieodwzajemnionej miłości do tej nimfy zabił jej kochanka Aci, którego krew zamieniła się w rzekę o tej samej nazwie. Jest brzydki, prawie nagi, z przyzwoitości odziany w skąpą niebieską szatę.
Przerażona Galateaucieka, nie wiadomo czy spogląda w stronę uwodziciela, który pozbawił życia jej kochanka, czy w stronę amorka, gotowego przeszyć jej serce strzałą. Galatea to jedna z pięćdziesięciu nimf morskich. Na obrazie unosi swój rydwan w kształcie muszli ciągnięty przez delfiny, jeden z nich pożera ośmiornicę. Wiatr smaga jej włosy i czerwoną szatę odcinającą się od błękitów morza i nieba. Wraz z nią podąża cały orszak bóstw morskich, trytony, które posiadają nimfy. A w górze trzy amorki ze strzałami miłości. Mają uderzyć w jej serce. Jest i czwarty ukryty za chmurką z pękiem strzał, symbolizuje miłość platoniczną. Przecudne to malowidło. Jest w nim lekkość, zwiewność, dynamika, czuć poruszające się fale i wiatr smagający delikatną twarz i obfite ciało dziewczyny. I jeszcze krew, w którą zamieniono ciało jej kochanka Aci.
Poniżej Galatei za malowaną draperią imitującą naturalną (także moda tamtych czasów widoczna również w Kaplicy Sykstyńskiej) ciekawostka. To jedyna draperia, którą można otworzyć. Tę drugą warstwę, niewidoczną dla zwiedzających, tzw. ‘sekretną ścianę’pokrywają szkice, wśród których zwraca uwagę tajemnicza głowa, namalowana później w jednej z lunet sklepienia i zupełnie nie pasująca do koncepcji całości.
Przez wieki krążyła legenda opowiadająca, że to głowa Michała Anioła, który zakradł się pod nieobecność Rafaela, aby obserwować dzieło swojego konkurenta. Ostatnia renowacja potwierdziła autorstwo Peruzziego. Prawdopodobnie to jego autoportret, więc legenda ma się nijak do rzeczywistości.
Peruzzi namalował także 12 znaków zodiaku, ale miał miejsce tylko na dziesięć obrazów, więc na dwóch z nich spotykamy dwa znaki jednocześnie. Każdy znak zodiaku to alegoria mitologiczna.
Naprzeciwko wejścia Baran i Byk – to Zeus pod postacią byka porywa Europę i uprowadza ją na Kretę. Dalej kolejny owoc wypadów Zeusa. Leda obejmująca łabędzia, pod taką postacią posiadł ją Zeus i bliźnięta – Dioskurowie Kastor i Polluks – czyli astronomiczne Bliźnięta.
Dalej Herkules w swojej drugiej pracy zabija hydrę lerneńską, u jego stóp znajduje się rak. I znowu Herkules, tym razem jeszcze nagi w swojej pierwszej pracy pokonuje lwa nemejskiego, którego skóra odporna na wszystkie ciosy będzie mu odtąd towarzyszyć.
Pannę uosabia Erigone, córka Ikarosa. Jej ojciec zaszczepił i uprawiał winną latorośl, a potem poczęstował sąsiadów winem – darem od Dionizosa. Ci nie znając tego napoju upili się i będąc przekonanymi, że Ikaros podał im truciznę, zamordowali go. Erigone powróciła do domu, a jej pies doprowadził ją do trupa ojca. Zrozpaczona dziewczyna powiesiła się na drzewie pod ciałem ojca. W białej szacie Diana – bogini łowów i księżyca.
Wojowniczy Mars symbolizuje Wagę, a Merkury – Skorpiona. Strzelec – symbol słońca w towarzystwie Krotona – pół człowieka pół konia.
Wenus na muszli towarzyszą gołębie i Koziorożec – wyobrażenie mitologicznego Pana.
Znak wodnika to młody Ganimedes, którego Zeus posiadł pod postacią orła i uprowadził na Olimp.
I wreszcie ostatni znak zodiaku – Ryby. Przed nami staroitalskie bóstwo Saturn – z sierpem i zbożem – symbolami pomyślności i obfitości. Obok Wenus i jej syn Amor, którzy ratując się ucieczką przed potworem Tyfonem, zamieniają się w ryby i rzucają w wody Eufratu. Dlatego u stóp Saturna namalowano ryby.
To tylko preludium, bowiem prawdziwa uczta dopiero przed nami – toLoggia Amora i Psyche– klejnot sztuki renesansowej, kopiowany później w innych miejscach, m. in. w Palazzo Altemps w Rzymie. Poznamy ją w kolejnej opowieści.
Villa Farnesina
Via della Lungara, 230
Otwarta od poniedziałku do piątku od 9.00 do 14.00
i wyjątkowo w drugą niedzielę miesiąca od 9.00 do 17.00. O 12.30 wizyta z przewodnikiem i muzyką renesansową na żywo. Tę wizytę trzeba obowiązkowo zarezerwować telefonicznie: +39 06 68027268 bądź mailem farnesina@lincei.it. Bilet wstępu €18.
Bilety wstępu w 2020 roku
Nowość !!! – można już rezerwować bilety on-line.
Normalny €10.00 audioprzewodnik w cenie biletu, nie ma opcji biletu bez audioprzewodnika
18 – 65 lat
Uwaga! Kto zwiedził Muzea Watykańskie, otrzyma zniżkę w Villa Farnesina – trzeba przedstawić bilet wstępu z Muzeów Watykańskich w ciągu 7 dni od daty odwiedzin.
Ulgowy €9.00 audioprzewodnik w cenie biletu, nie ma opcji biletu bez audioprzewodnika
powyżej 65 lat
nauczyciele z ważną legitymacją
Ulgowy €7.00 audioprzewodnik w cenie biletu, nie ma opcji biletu bez audioprzewodnika
10 – 18 lat
grupy szkolne z obecnym nauczycielem – od szkoły podstawowej po uniwersytet – wymagana legitymacja szkolna bądź studencka lub list ze szkoły
Gratis
Dzieci poniżej 10 lat w obecności rodziców
Niepełnosprawni z przewodnikami
Dziennikarze z ważną legitymacją
Przewodnicy turystyczni z ważną legitymacją
Koszt wizyty z przewodnikiem €12.00
Sobota, 10.00 – język angielski, 12.30 – język włoski
Druga niedziela miesiąca 15.00 i 16.00 – język włoski
Fontanna di Trevi – królowa rzymskich fontann, najbardziej fotogeniczna, najbardziej znana, najczęściej fotografowana. Taką znamy wszyscy, jeśli nie osobiście, to z albumów czy przewodników. Jak wygląda jej serce, wiedzą nieliczni. Właśnie ono było jedną z atrakcji przygotowanych na tegoroczną edycjęOpen House Roma. Oto Fontanna di Trevi, jakiej nie znacie.
To centrum dowodzenia fontanną. Monitoringiem i utrzymaniem zajmuje się ACEA. Rury, które widać na zdjęciu prowadzą do ujęcia wody z akweduktu dell’Acqua Vergine, jedynego starożytnego akweduktu, który funkcjonuje do dziś i oprócz Fontanny di Trevi dostarcza wodę do najsłynniejszych fontann centrum Rzymu (Fontana dei Quattro Fiumi na Piazza Navona, La Barcaccia u stóp Schodów Hiszpańskich, la Terrina przed kościołem Santa Maria in Vallicella przy Corso Vittorio Emanuele).
A wszystko zaczęło się od zięcia cesarza Augusta, Agryppy, który doprowadził wodę na Campo Marzio z myślą o własnych termach znajdujących się na jej obszarze. Inaugurował go 19 czerwca 19 roku przed Chrystusem.
Starożytny Rzym wodą stał, nie bez przyczyny nazywano go Regina Acquarum – królowa wód. W czasach cesarza Trajana był najbardziej zaludnionym miastem świata, mieszkało tu około 1,5 mln osób. Dziennie 11 rzymskich akweduktów dostarczało około miliarda litrów wody, która docierała do term, do fontann publicznych i do prywatnych domów i jeszcze pozostawała nadwyżka. Ten rekord pobito dopiero w latach 70-tych XX wieku.
Akwedukt dell’Acqua Vergine liczył niewiele ponad 20 kilometrów i prawie w całości biegł pod ziemią, poza niecałym 2-kilometrowym odcinkiem na końcu. To pozwoliło mu przetrwać w tak dobrym stanie do dziś, podczas gdy pozostałe ucierpiały podczas najazdów barbarzyńców, zwłaszcza Wizygotów, którzy w pierwszym momencie niszczyli arkady akweduktów, aby odciąć miasto od wody.
Legenda wiąże jego nazwę z dziewczynką, która wskazała źródło spragnionym żołnierzom rzymskim. W rzeczywistości to tylko legenda, bo nazwa vergine, czyli dziewicza odnosi się do czystej wody, pozbawionej wapnia, nadającej się do picia praktycznie aż do lat 60-tych ubiegłego wieku. Było to możliwe również dzięki łagodnemu spadkowi wody, tzn. co kilometr spadek biegu wody następował jedynie co 15 centymetrów, a osad zatrzymywał się na dnie. Akwedukt dostarczał 1200 litrów wody na sekundę. Dziś działają cztery pompy, które filtrują wodę i oczyszczają ją z kamienia, co jest istotne zwłaszcza po ostatniej renowacji, widzicie zresztą bardzo jaskrawy kolor wody w zbiorniku fontanny. Woda jednak nie nadaje się do picia, jest transportowana jedynie do fontann publicznych.
Na ścianie umieszczono listę osób prywatnych, oczywiście zamożnych, które korzystały z tego akweduktu. Niewielu było stać na prywatne ujęcie wody w domu. Każdy z zamawiających miał oddzielny pojemnik jak na zdjęciu, do którego wkładano reduktor.
Jego rozmiar zależał od ilości wody dostarczanej dziennie i trzeba przyznać, że były precyzyjne. Jeśli na przykład rodzina życzyła sobie 5 litrów dziennie, docierało 5 litrów.
Pracownik ACEA wyjaśnił, że Fontanna di Trevi jest monitorowana 24h. Jeśli poziom wody zmienia się, pompa automatycznie go uzupełnia. Po ostatnim remoncie rozmieszczone wiele kamer wokół. Wodę zmienia się średnio co 3-4 tygodniew zależności od warunków atmosferycznych częściej, jeśli pada. Monety z fontanny wyławia się co 3 dni. Są one przekazywane Caritas. Euro idzie na bieżące wydatki, natomiast w przypadku monet innych niż euro, Caritas ma umowy z bankami poszczególnych państw, które płacą za nie w zależności od wagi.
Wejście na zaplecze Fontanny di Trevi znajduje się przy Via della Stamperia, 3 i być może w przyszłym roku znowu będzie można je obejrzeć.
Przez cały rok można natomiast zejść pod ziemię i zobaczyć pozostałości akweduktu odkryte przypadkiem podczas remontu sali kinowej imienia Alberta Sordi przy Vicolo del Puttarello, 25 – Vicus Caprarius – Città dell’Acqua. Od poniedziałku do piątku od 11.00 do 17.30, w soboty i niedziele 11.00 – 19.00. Koszt €3.00, ulgowy €1.5 powyżej 65 lat, uczniowie 18-25 lat UE, nauczyciele UE, dzieci €1.00. Zwiedzanie z przewodnikiem po włosku €5, po niemiecku i angielsku €6. Należy wysłać e-mail na archeodomani@gmail.com. Szczegóły na www.vicuscaprarius.com.
1 maja wypada kiepsko w tym roku, bo w niedzielę, więc nie będzie dodatkowego wolnego dnia. Do rzymskich tradycji należy koncert pierwszomajowy na placu przed Bazyliką św. Jana na Lateranie. Organizują go od 1990 roku związki zawodowe. To doroczne największe darmowe wydarzenie muzyczne we Włoszech.
Rusztowania są montowane już od 25 kwietnia. Koncert rozpocznie się o 15.00 i będzie transmitowany na żywo przez Rai 3 w dwóch odsłonach: od 15.00 do 18.55 i potem od 20.00 do północy. Wszystkim zainteresowanym polecam oficjalną stronę wydarzenia. Piazza di Porta San Giovanni in Laterano będzie dostępna od stacji metra Re di Roma i Mazzini. Stacja San Giovanni in Laterano zostanie zamknięta.
Choć to Święto Pracy, nie wszyscy będą leniuchować. Zbiega się bowiem z pierwszą niedzielą miesiąca i minister Franceschini podjął decyzję o otwarciu muzeów państwowych, część jednak z braku personelu pozostanie zamknięta. Na stronie ministerstwa kultury znajdziecie wykaz wszystkich placówek muzealnych otwartych 1 maja. Pozostają nieczynne muzea miejskie – m.in. Muzea Kapitolińskie, Ara Pacis czy Hale Trajana.
I wreszcie nie ma 1 maja w Lacjum bez świeżego bobu i sera owczego (pecorino) – tradycji sięgającej czasów starożytnych, kiedy tym daniem świętowano początki wiosny. Bób wiązano z kultem Flory – bogini natury. Strąki bobu symbolizowały bowiem obfitość i bogactwo, a dodatkowo, jeśli ktoś znalazł w jednym strąku 7 nasion, mógł poczuć się wybrańcem losu.
Danie może niezbyt lekkostrawne, ale za to łatwe w transporcie, więc idealne na pierwszomajowy piknik na łonie natury – zwany Maggetto. Smakuje znakomicie z kieliszkiem czerwonego wina.
Rzymska Wielkanoc jest bardzo polska. Co prawda nie święci się pokarmów, ale jest obowiązkowe śniadanie wielkanocne, i w Wiecznym Mieście, i na terenie całego Lacjum. Tego jednego dnia rzymianie przyzwyczajeni do słodkich poranków, dają upust swoim żołądkom. Niektóre z nich nie wytrzymują takiej rewolucji!!!
W poprzednim artykule Wielkanoc w Rzymie i Watykanie – praktyczny przewodnik poznaliście najważniejsze obchody liturgiczne. Dusza zaspokojona, więc dziś coś dla ciała. Jak rzymianie spędzają Wielkanoc? Albo wyjeżdżają, albo pozostają w domu, a jeśli pozostają, to świętują na luzie i bez pompy.
Polacy w Rzymie święcą pokarmy w Wielką Sobotę w polskim kościele przy Via delle Botteghe Oscure. To piękny zwyczaj i moja druga połówka jest nim zachwycona, zwłaszcza małymi dziećmi, które tłumnie przychodzą ze swoimi koszyczkami.
Na wielkanocnym stole nie może zabraknąć jajek (ja je maluję w cebuli jak moja babcia i mama), coralliny– lokalnego salami zwykle serwowanego na Wielkanoc, colomby – ciasta w kształcie gołębicy, smakiem przypominającej panettone, wielkiej różnicy nie widzę. Typowe danie wielkanocne to coratella, czyli podroby, głównie jagnięce smażone z karczochami – niektórzy czekają tylko na nie, jest to jednak danie dla odważnych, zwłaszcza poranną porą. U mnie nie może zabraknąć polskiej babki i białej kiełbaski.
Reszta to mieszanka tradycji, które dotarły tu z innych regionów: wspaniała pastiera napoletana – kruche ciasto z nadzieniem z gotowanego zboża, ricotty, z dodatkiem kandyzowanego cedru i zapachem kwiatu pomarańczy. Jest pracochłonne, ale proste w wykonaniu. W rzymskich cukierniach kosztuje jednak fortunę i są to nieprzyzwoite ceny, biorąc pod uwagę proste składniki – nawet €40 za kilogram.
Pastiera zastępuje mi polski sernik i jeśli ktoś z Was spędza Wielkanoc w Rzymie, powinien skosztować kawałek tej delicji, np. w Gran Caffè Caffettiera – znanej neapolitańskiej kawiarni przy Piazza di Pietra.
Na słono jest casatiello, także z Kampanii – z różnymi rodzajami salami, sera i całymi jajkami w środku pokrytymi na wierzchu znakiem krzyża. Na stolach pojawia się też liguryjska torta pasqualina – ciasto francuskie nadziewane szpinakiem (ale może być także tutejsza boćwina zwana bieta bądź karczochy). Nie brakuje również umbryjskiejpizzy al formaggio (z serem na słono). Wszystkie trzy propozycje są smaczne, choć jak na mój gust nieco zapychające.
Na obiad w zasadzie powinna być jagnięcina – l’abbacchio – młodziutkie jagnię, ale tak naprawdę każdy gotuje to, co lubi: lasagne, smażone karczochy, mięso, co komu pasuje. Od lat tuż przed Wielkanocą jest prowadzona kampania przeciwko zabijaniu jagniątek na obiad wielkanocny.
Spójrz! To jeszcze maleństwo. Dwa miliony jagniątek zabija się na Wielkanoc. Gest pokoju? Nie jedz go!
A na koniec muszą być jeszcze jaja czekoladowe, koniecznie z niespodzianką w środku, inaczej nikt by ich nie kupił.
Poniedziałek wielkanocny – Pasquetta bądź Lunedì dell’Angelo (Poniedziałek Anioła) – to dzień pikników: w parku, za miastem. Rzym jest zielonym miastem i nie brak w nim miejsc do piknikowania, ale ulubionym miejscem pozostaje Villa Pamphili. Miejscowi pakują jedzenie i ruszają w plener. Najlepiej zrobić to jak najwcześniej, bo potem i ogromne korki, i problemy z zaparkowaniem. Na miejscu jest także restauracja, która przygotowuje kosze piknikowe.
Przebywającym w Rzymie w okresie wielkanocnym polecam dwie wystawy:
Jest w Rzymie miejsce, w którym najbardziej można odczuć sens Krzyża i Męki Pańskiej. Niegdyś papieże celebrowali w nim obchody Wielkiego Piątku, podążając w procesji z pobliskiego Lateranu, a do Kaplicy Relikwii Męki Pańskiej pielgrzymowały miliony wiernych. To Bazylika Świętego Krzyża w Jerozolimie – rzymska Jerozolima. Sanktuarium Krzyża – jak je nazwał je Jan Paweł II podczas wizyty 25 marca 1979 roku.
Jeden z siedmiu kościołów pielgrzymich Rzymu, miejsce, które istnieje dzięki Helenie, matce cesarza Konstantyna. Według tradycji to ona około 327-328 roku przywiozła fragment prawdziwego krzyża Męki Pańskiej do Rzymu, choć mam wątpliwości, czy to rzeczywiście zrobiła osobiście. Trudno mi wyobrazić sobie 80-letnią kobietę, podążającą w długą podróż do Jerozolimy. Może po latach życia w cieniu męża i syna, odnalazła sens życia poświęcając się nowej religii. Może lepiej niż syn Konstantyn rozumiała jej wagę. Pewnie też dzięki niej Konstantyn przyjął chrzest na łożu śmierci.
Musiała być wyjątkowej urody, skoro pomimo skromnego pochodzenia (jej ojciec miał stajnię) trybun wojskowy Costanzo Cloro poślubił ją, ale i oddalił, kiedy nadarzyła się okazja bogatego ożenku. Przez lata żyła w zapomnieniu i oddaleniu nawet od własnego syna- który jednak zrehabilitował matkę zaraz po wstąpieniu na tron cesarski. Nadał jej tytuł augusta– czcigodna, dostojna i podarował jako siedzibę Pałac Sessoriano blisko Lateranu, na zboczach Eskwilinu. To interesujące, jak blisko siebie znajdują się trzy bazyliki opowiadające życie Jezusa: Santa Maria Maggiore – Narodziny, Santa Croce – Mękę Pańską i San Giovanni in Laterano – Zmartwychwstanie.
Niewielka odległość dzieli Lateran od Bazyliki Santa Croce. Po drodze mijamy pozostałości Murów Aureliańskich.
Kiedy tylko przekraczam próg tej zazwyczaj mrocznej świątyni, wita mnie odrobina światła przepięknie eksponująca posadzkę w stylu Kosmatów. Trzy miejsca w tejże świątyni opowiadają historię Krzyża: freski apsydy, podziemna kaplica świętej Heleny i najważniejsza – Kaplica Relikwii.
Intensywne barwy fresku zdobiącego apsydę kuszą od samego wejścia i od nich rozpoczynam wizytę.
Legenda Krzyża – cykl fresków namalowany przez Antoniazza Romano– tego samego malarza, który ozdobił oratorium Świętej Franciszki Rzymskiej – został oparty na ‘Złotej Legendzie’ Jakuba de Voragine. Romano wykonał je w 1492 roku podczas przygotowań do Roku Świętego 1500. Całkowite autorstwo Romano potwierdzono podczas ich restauracji w 2000 roku, wcześniej uważano, że namalował je Pinturicchio lub Perugino. Historię odnalezienia Krzyża czytamy od lewej do prawej. Powyżej opowieści Chrystus Zbawiciel w mandorli otoczony cherubinami.
Helena, w żółtych szatach, rozmawia z Judą (przyszłym biskupem Jerozolimy Kyriakiem), gdzie może być pochowany prawdziwy krzyż, na którym skonał Jezus. Ponoć tylko on zna sekret. Ten, początkowo niechętny, w końcu ujawnia tajemnicę, nie wiadomo, czy pod wpływem szantażu, czy dla profitów). Otóż miejscem tym jest cysterna pod świątynią Wenery, którą cesarz Hadrian zbudował na miejscu Golgoty, a cesarz Konstantyn kazał zburzyć, by wznieść tam Bazylikę Grobu Pańskiego. Zaczynają kopać i odnajdują trzy krzyże. Jak zidentyfikować ten właściwy?
Oto przechodzi obok nich kondukt żałobny. Ktoś wpada na pomysł, aby rozciągnąć nieboszczyka na każdym z krzyży. Przy ostatniej probie zmarły ożywa i tak oto zidentyfikowano prawdziwy krzyż. Zmarły siedzi wskrzeszony. W centrum fresku widzimy ogromny krzyż trzymany przez Helenę, u stóp którego klęczy kardynał Mendoza, tytularz bazyliki w latach 1478-95 i inicjator jej przebudowy na jubileusz 1500.
Druga część fresku opowiada dzieje krzyża pozostawionego w Jerozolimie. Helena podzieliła krzyż na trzy części: jedną przywiozła do Rzymu, drugą wysłała synowi do Konstantynopola, a trzecią pozostawiła w Jerozolimie. Widzimy most, żołnierzy gotowych do bitwy. Otóż w 614 roku Cosroe – król Persów podbił Jerozolimę i zabrał ze sobą relikwię krzyża. W 627 roku cesarz bizantyjski Herakliusz pokonał w pojedynku Cosroe i tym samym odzyskał cenną relikwię.
Dumny, zapragnął triumfalnie wjechać do Jerozolimy, ale kiedy dojeżdżał konno do bram miasta, w chmurze ukazał mu się anioł i nakazał mu wejść do miasta z pokorą, jak to zrobil Chrystus. W ostatniej scenie cesarz Herakliusz pozbywa się szat cesarskich, z krzyżem na plecach pieszo wkracza do Jerozolimy.
Kaplica Relikwiiznajduje się w dawnej zakrystii od 1931 roku. Relikwie przechowywano pod ziemią, tzn. w prywatnej kaplicy Heleny aż do 1570 roku. Z powodu wilgoci przeniesiono je do specjalnego pomieszczenia klasztoru, do którego można było wejść tylko za specjalnym pozwoleniem. Zanim do niej dotrzemy, przechodzimy przez długi korytarz ze stacjami drogi krzyżowej(na lewo od ołtarza głównego) – ma on symbolizować idealne wejście na Kalwarię. 14 rzeźb z brązu wykonał Giovanni Nicolini. Tam też umieszczono zdjęcia z opisami wystawionych relikwii. W westybulu przed kaplicą ikona Weroniki, najbardziej czczona w Rosji, podarowana sanktuarium w 2006 roku. Już tutaj obowiązuje zakaz fotografowania i filmowania.
W Kaplicy Relikwii – 6 relikwiarzy według projektu Corrado Mezzano. Za szybą kuloodporną, w klimatyzowanym pomieszczeniu. Obok sala, w której od 2002 roku jest przechowywana kopia Całunu Turyńskiego– dar arcybiskupa Turynu.
po prawej relikwiarz z dwoma kolcami z korony cierniowej Chrystusa– święty Ludwik, król Francji przywiózł koronę cierniową do Francji – dziś jest przechowywana w katedrze Notre-Dame w Paryżu, ale bez cierni, te są rozproszone po całym świecie.
Centrum relikwiarza: to fragment Krzyża Męki Pańskiej.
U dołu: po lewej gwóźdź, którym przybito Jezusa do krzyża. Helena przywiozła podobno trzy, jeden pozostawiła sobie, pozostałe podarowała synowi, mocując je do jego zbroi.
Po prawej: Titulus Crucis – tabliczka z napisem INRI – Jezus Nazareński Król Żydowski – z drzewa orzechowego, przyczepiona do krzyża z wyrokiem śmierci zapisanym w trzech urzędowych językach używanych w I wieku: hebrajskim, greckim i łacińskim – napisana od lewej do prawej, odnaleziona w 1492 roku w niszy kościoła podczas prac restauracyjnych.
Po prawej stronie prezbiterium schodami w dół dojdziemy na poziom pałacu Heleny – do jej prywatnej kaplicy – tu rozsypała ziemię z Golgoty i tu przechowywała przywiezione relikwie.
Helena z krzyżem to dawna Junona Watykańskaodnaleziona w Ostii. Posąg zaadoptowano na potrzeby chrześcijańskie.
Mnie urzekła jednak przepiękna mozaika sklepienia – w centrum której Chrystus uśmiechający się, błogosławi światu – to rzadko spotykany wizerunek, zazwyczaj pamiętamy poważną, wręcz surową twarz Zbawiciela. Towarzyszą mu Ewangeliści, cztery historie odnalezienia krzyża oraz papugi i tukany – egzotyczne ptaki, bo właśnie odkryto Amerykę. Wykonał je Baldassare Peruzzi, architekt Villi Farnesina na Zatybrzu.
Za posągiem świętej, za szkłem na posadzce widać pozostałości pałacowe. Można je co jakiś czas zwiedzać, szczegóły tutaj.
Naprzeciwko kaplicy Heleny – mała Kaplica Gregoriańska z płaskorzeźbą przedstawiającą Pietę.
Bazylika Santa Croce in Gerusalemme
Piazza di Santa Croce in Gerusalemme
Otwarta codziennie
7.00 – 12.45
15.30 – 19.30
Dojście pieszo Viale Carlo Felice spod Bazyliki św. Jana na Lateranie lub jeden przystanek tramwajem nr 3, zatrzymuje się naprzeciwko bazyliki.
Francesca Bussi de’ Leoni, po mężu Ponziani to mniej znana, a ukochana przez rzymian patronka Wiecznego Miasta. Fundatorka klasztoru oblatek, które raz w roku, w dniu święta Franceski otwierają swoje drzwi. A w środku oczarowują cudowne freski oratorium – zwanego tez dawnym kościołem, autorstwa Antoniazzo Romano ukończone w 1468 roku. Według Vasariego Antoniazzo Romano był jednym z największych artystów Lacjum i głównym malarzem całkowicie rzymskim, rzymianin z urodzenia i z wyboru. Oratorium zdobi 26 scen, w których zamknięto historię życia i cudów Franceski. Tylko wyobrażenie Piekła zostało namalowane przez innego artystę.
Malowidła te mają ogromną wartość artystyczną i historyczną. Historyczną, bo przenoszą nas w świat Franceski, na rzymskie ulice, place, widzimy ówczesne pałace, kościoły, mosty nad Tybrem, winnice i ogródki Rzymu pierwszej połowy XV wieku, miasta opanowanego przez głód, dżumę, kłótnie między rodami o wpływy, wreszcie ostre bójki uliczne. Często pojawiają się na nich postaci o konkretnym imieniu i nazwisku, rzymskie dzielnice jak chociażby Monti, Lateran czy Zatybrze. Niemiecki profesor Arnold Esch przewertował kroniki tamtych czasów, chcąc sprawdzić czy wydarzenia przedstawione na freskach mają potwierdzenie w rzeczywistości. Wyniki badań zaskoczyły go – zatem można je odczytywać jako świadectwo codzienności czasów Franceski.
Artystyczną, bo zachwycają i techniką, i intensywnością kolorów (zostały odrestaurowane w 2008 roku), i sposobem ich prezentacji. Każda z czterech ścian oratorium została podzielona na dwa pasy malowideł: górny i dolny.
Każdy z obrazów zamyka ozdobna ramka. Pod każdym z nich gotyckim charakterem opisano sceny w dialekcie ludowym, którym posługiwali się mieszkańcy Rzymu w drugiej połowie XV wieku. Nie lada gratka dla językoznawców.
Jest charyzmatyczna Francesca: zawsze w białym welonie i czarnym habicie, pomagająca każdemu, kto zwraca się do niej o pomoc. Dlatego też po jej śmierci lud rzymski krzyczał: ‘santa subito’ i stąd późniejszy przydomek ‘Romana’ – Rzymska.
Na freskach widać liczne uzdrowienia miejscowych z różnych dolegliwości, widać częste ekstazy Franceski. I obecność anioła przedstawianego jako 10-letniego chłopczyka, z długimi włosami i wspaniałymi oczami. Jest jej aniołem stróżem, opiekunem i przewodnikiem. Według przekazów to anioł uratował ją i jej szwagierkę od śmierci, kiedy wpadły do Tybru w 1399 roku.
Francesca urodziła się w 1384 roku, w bogatej szlacheckiej rodzinie niedaleko Piazza Navona. Została ochrzczona w kościele Sant’Agnese in Agone. Pieszczotliwie w dzieciństwie zwana Ceccolella. Chciała poświęcić się Bogu, ale nie dane jej było od razu. Jako 12-letnia dziewczynka musiała poślubić Lorenza Ponziani – syna znanych i bogatych rzeźników i hodowców trzody chlewnej. Poświęciła się z pokorą rodzinie, urodziła trójkę dzieci. Ale życie nie oszczędziło jej dramatów rodzinnych. Dwójkę dzieci: Agnese i Evangelistę zabrała dżuma, przeżył tylko Battista. Mąż – zwolennik papieża został sparaliżowany podczas walk z królem Neapolu i praktycznie nie opuszczał łoża do końca życia. A ona ze szwagierką Vannozzą oddawały się działalności charytatywnej, pomagając biednym, co denerwowało jej teścia, zwłaszcza kiedy Francesca opróżniała domowy spichlerz i piwnice z winem czy sprzedawała rodzinne szaty i klejnoty.
I choć zakon zakłada w 1425 roku, budynek klasztorny kupuje w 1433 roku, zamieszka razem z siostrami dopiero po śmierci męża w 1436 roku. Krótko – tylko 4 lata. Umrze we własnym domu, kiedy wróci, aby uzdrowić swojego syna z dżumy. Odejdzie 9 marca 1440 roku pogodnie. Jej ciało spoczywa w krypcie Bazyliki Santa Francesca Romana obok Forum Romanum.Palazzo Ponziani istnieje do dziś na Zatybrzu, przy Via dei Vascellari, 61. Mieści się tam hotel. Francesca jest patronką zmotoryzowanych i co roku 9 marca przed południem odbywa się święcenie pojazdów.
1. Ściana centralna z ołtarzem
Matka Boska z Dzieciątkiem w otoczeniu świętej Franceski i świętego Benedykta oraz anioła, nieodłącznego kompana Franceski.
Pod malowidłem na ołtarzu stoi szklany pojemnik z fragmentami szat Franceski.
15 sierpnia 1425 roku Francesca wraz ze swoimi pierwszymi współtowarzyszkami składa śluby w kościele Santa Maria Nova. Przeor benedyktynów oliwetańskich ma powiększoną głowę w stosunku do pozostałych postaci. W ten sposób malarz podkreślił rangę jego stanowiska. Oblatki benedyktynki do dziś żyją w klasztorze Tor de’ Specchi.
Kiedy Francesca wraca z Lateranu, spotyka na moście mężczyznę z przetrąconym przez miecz ramieniem. Prowadzi go do swojego domu i leczy jego ramię.
W dzień Bożego Narodzenia 1432 roku Francesca w ekstazie uczestniczy we mszy celebrowanej przez świętego Piotra w obecności Maryi Dziewicy. I to święty Piotr czyni ją oblatką.
Malowidło z boku po prawej stronie: Camilla Clarelli rodzi się niema. Francesca przywraca jej dar mowy, dotykając język swoim palcem.
Pewien Giuliano, poganiacz mułów podczas rąbania drzewa prawie obciął sobie całą stopę. Kiedy pojawia się u Franceski pięć miesięcy po wypadku, noga jest już zaatakowana przez gangrenę. Ale Francesca smaruje stopę maścią przygotowaną własnoręcznie i ocala stopę młodzieńca.
2. Ściana naprzeciwko wejścia
Jacobella, córka Gregoria Lelli, sparaliżowana, zostaje przyniesiona na ręku do domu Franceski. Ta obiecuje jej uzdrowienie po trzech dniach i tak rzeczywiście się dzieje.
Francesca rozdaje wino biednym, opróżniając domową baryłkę do dna. Jakież zdziwienie, kiedy odkrywa beczkę wypełnioną po brzegi i w dodatku wyśmienitym winem.
Francesca, przechadzając się po dzielnicy Monti, słyszy płaczącą kobietę, której nieochrzczone jeszcze dziecko zadusiło się podczas snu. Francesca bierze dziecko na ręce, modli się i zwraca je żywe matce.
W 1402 roku w Rzymie panuje głód. Francesca opróżnia swój spichlerz, rozdając zboże biednym. Po powrocie do domu zastaje spichlerz wypełniony po brzegi zbożem najlepszej jakości.
Pewien Stefano ciężko ranny w głowę, kiedy lekarze nie dają mu żadnych szans na wyleczenie, udaje się do Franceski. Ta, dotykając jego głowy, uzdrawia go.
Rycerz został uderzony w głowę przez wroga za podjudzanie go i pozostawiony na ziemi umierający. Francesca podnosi go, kładzie ręce na roztrzaskanej głowie i uzdrawia młodzieńca.
3. Trzecia ściana
W rogu u góry Tomasso Clarelli z widocznym garbem udaje się do Franceski. Ta kładzie pakuły na zdeformowaną część ciała i w ten sposób uzdrawia go.
1 marca 1433 roku Francesca ma wizję. Matka Boska przyciąga ja pod swój płaszcz, a jej córki w Chrystusie zostają zaakceptowane jako oblatki Maryi. I znowu całości towarzyszy anioł.
Pewien Paolo podczas bójki został dziewięć razy dźgnięty nożem. Francesca uzdrawia go swoim balsamem, ale na kolanie czyni znak krzyża, który pozostanie widoczny jako blizna aż do końca życia młodzieńca.
Podczas kolejnej ekstazy Francesca otrzymuje od Madonny Dzieciątko Jezus, które przytula z czułością.
28 czerwca 1438 roku, wracając z Bazyliki św. Pawła za Murami, Francesca zatrzymuje się w swojej winnicy. Kiedy zbliża się do źródełka, doznaje ekstazy. Pada na kolana, ale kiedy się podnosi, jej szaty są suche.
Kolejna ekstaza Franciszki – zmartwychwstały Chrystus podaje jej prawą dłoń.
Pewien Giovanni stracił czucie w nodze przykuty do łóżka podczas długiej choroby. Francesca uzdrawia go, aplikując swą cudowną maść.
Dwie sceny:
Po lewej: Kiedy Francesca medytowała, ukazał się jej zmarły podczas dżumy w 1411 roku syn Ewangelista w towarzystwie anioła, odtąd anioł będzie towarzyszył Francesce do końca jej życia.
Po prawej: w zakonie panuje głód, brakuje chleba dla sióstr. W wielkiej sali refektarzu Francesca cudownie pomnaża chleb, który zapełnia kosz widoczny na pierwszym planie.
Często kiedy Francesca przyjmuje komunię, ukazuje się jej glob ziemski ponad jej głową.
4. Ściana wejściowa
Francesca umiera w swoim domu 9 marca 1440 roku. Chrystus przyjmuje duszę Franceski ulatującą z niej po kwiecistym kobiercu. Tylko dlaczego dusza jest płci męskiej?
Pewien Paolo, podczas rąbania drewna, wpadł do Tybru i pół godziny przebywał pod wodą. Kiedy go wyciągnęli z wody, był już martwy. Wezwana Francesca błogosławi go i przywraca mu życie.
W styczniu 1438 roku Francesca z ośmioma siostrami udaje się do swojej winnicy po chrust, którym ogrzewa klasztor. Siostry chcą pić. Nagle w środku zimy na krzewie wyrasta dojrzała kiść winogron i zakonnice mogą ugasić swoje pragnienie.
Pogrzeb Franceski. Przez trzy dni, aż do 12 marca ciało Franceski jest wystawione na widok publiczny w Santa Maria Nova. Na pierwszym planie znów opat z wielką głową, ten sam, który ją przyjmował do zakonu. Z tyłu mieszkańcy Rzymu, niektórzy doznają cudownych uzdrowień, dotykając ciała Franceski.
I wreszcie w rogu fresk, który wzbudza największe zainteresowanie. Nie znamy jego autora. Powstał nieco później niż cały cykl Antoniazza Romano. Francesca w towarzystwie anioła spoglądają na Piekło.
Ciała potępionych wpadają wprost do paszczy piekielnego smoka pod postacią węża, który następnie wypluwa je na samo dno jamy piekielnej. W sercu Piekła siedzi sobie Szatan w ludzkiej postaci – nazwany mocno Satanasso. Jest cały czarny, ma przekrzywiony nos, szpony drapieżnika, rogi na głowie i ogromne skrzydła. Z szyderczym uśmiechem unosi rękę w geście sądzenia niegodziwych dusz (parodiując gest błogosławieństwa Chrystusa).
Piekło ma kilka poziomów jak u Dantego. Poniżej Franceski są próżni, zawieszeni głową w dół.
Pod nimi smutny orszak tych, którzy muszą się zaprezentować Szatanowi.
Piętro niżej – zgnuśniali i obojętni.
Jeszcze niżej skąpcy i skłonni do gniewu.
Najniżej łakomczuchy i rozpustnicy, a z prawej strony ekskomunikowani wypluci przez smoka gotują się w kotle wypełnionym rozżarzonym roztworem smoły, siarki i oleju.
Na koniec warto spojrzeć na przepiękny intarsjowany sufit pomieszczenia.
Juliusz Cezar był ambitny, pyszny i bajecznie bogaty. Jego bogactwo i dyktatorskie zapędy drażniły wielu możnych. Liczył się z możliwością zamachu na jego życie. Na pytanie, jak chciałby umrzeć, odpowiadał : z zaskoczenia. I chyba spiskowcy zrobili mu prezent-niespodziankę, choć tego pamiętnego poranka 15 marca 44 roku p.n.e. nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Zadano mu 23 ciosy w Kurii Teatru Pompejusza – tymczasowej siedzibie Senatu. 23 jak na ironię to szczęśliwa liczba dla rzymian.
Jutro już po raz 13 Gruppo Storico Romano dwukrotnie: o 16.00 i 17.00 na Largo di Torre Argentina, tam, gdzie zginął Juliusz Cezar, przypomni ten dramatyczny moment z dziejów Rzymu. Inscenizacja składa się z trzech części i jest stricte filologiczna. Ubiegłoroczne przedstawienie odbywało się w strugach deszczu (nawet słynne koty pochowały się), ale za to dokładnie w miejscu zabójstwa Cezara i to rekompensowało niesprzyjającą aurę.
Pierwsza część to scena posiedzenia Senatu (w którym biorą udział m.in. Marek Antoniusz, Cyceron, Katon), pod koniec którego Juliusz Cezar zostaje ogłoszony wrogiem ludu.
Druga część to scena zabójstwa Juliusza Cezara w idy marcowe – 15 marca 44 p.n.e.
Cezar nie czuje się najlepiej tego dnia, chce nawet wysłać Marka Antoniusza i anulować obrady, ale spiskowcy go ubiegają. Decymus Brutus pojawia się w jego domu z informacją, że senatorowie go oczekują, Juliusz Cezar nie może odmówić, to byłoby lekceważenie innych. Udaje się zatem pieszo na posiedzenie Senatu, choć żona Kalpurnia mu odradza, ma złe przeczucia, a wcześniej widzi męża we śnie w kałuży krwi. Jeszcze wróżbita Spurinna (na zdjęciu w czerwonej szacie) szepcze mu: Cezarze, strzeż się id marcowych.
Senatorowie pozdrawiają Juliusza Cezara.
A potem spiskowcy, jest ich około 60, przystępują do akcji. 23 ciosy, ostatni z ręki przyjaciela – Brutusa – śmiertelny.
Trzecia część spektaklu to przemowa Brutusa do ludu rzymskiego wyjaśniająca motywy zabójstwa oraz poruszająca mowa pogrzebowa Marka Antoniusza podczas pogrzebu Juliusza Cezara (według Szekspira), po której wydano nakaz ścigania spiskowców.
Mnie najbardziej poruszyło to ujęcie – osamotnione ciało Juliusza Cezara, puste złocone krzesło, gdzieś w głębi wieniec złożony przez mieszkańców.
Jutro z pewnością stosy kwiatów pojawią się przed pomnikiem Juliusza Cezara, na tle jego forum, pierwszego prywatnego forum.
Rzymski sen kardynała Ferdynanda I Medyceusza nie trwał zbyt długo, bo zaledwie 11 lat, ale to wystarczyło, aby stworzyć jedną z najpiękniejszych renesansowych willi miejskich i ogrody nie mające sobie równych. W 2015 roku wygrały konkurs na najpiękniejszy park publiczny Włoch. Kto raz spojrzy na Wieczne Miasto z belwederu czy kawiarnianego tarasu, zakocha się w tym miejscu bez pamięci. Villa Medici musiała być godna tak wielkiego nazwiska.
Z zewnątrz Villa Medici jest surowa, przypomina raczej klasztor, a nie lekki pałac. Cuda kryją się po drugiej stronie.
Ale zanim na dobre przekroczymy jej progi, cóż to za kula w fontannie przed wejściem? Plotka głosi, że to pamiątka po igraszkach królowej szwedzkiej Krystyny, która nie zdążyła na umówione spotkanie ze swoim kochankiem kardynałem Decio Azzolino, właśnie w Villa Medici, więc znalazła oryginalny sposób na powiadomienie o swej nieobecności, odpalając jedno z dział umieszczonych na tarasie Zamku Świętego Anioła. Pocisk trafił wprost na drzwi wejściowe Villa Medici. Tyle legendy, bo eksperci przyznają, że pocisk nie dałby rady przelecieć 1,5 kilometra i uderzyć z taką siłą. W rzeczywistości granitowa misa w kształcie pucharu została kupiona do zakonników z San Salvatore in Lauro, a kula to element dekoracji. Drzwi wejściowe z brązu są jednak oryginalne i rzeczywiście pozostał na nich jakiś odcisk, ale dokładnie nie znamy jego pochodzenia.
Nad wejściem widnieje napis: Akademia Francuska. Na schodach wita nas jej założyciel – Ludwik XIV – przebiegły król, który stworzył ją w 1666 roku, wysyłając najzdolniejszych artystów na studia do Wiecznego Miasta, aby potem kopiowali to samo w Paryżu. Sprytnie to sobie wymyślił. Kręte, ślimacze schody przywodzą na myśl zamki nad Loarą. 11 lutego 2016 Akademia Francuska obchodziła 350 lat istnienia. Ale pierwotnie mieściła się w Palazzo Mancini niedaleko Via del Corso. Kiedy tylko Napoleon zajął Rzym, zagarniał również najpiękniejsze zakątki Wiecznego Miasta. W 1803 roku przeniósł siedzibę Akademii Francuskiej do tej willi – przepięknej renesansowej rezydencji rodu Medyceuszy z fenomenalnymi ogrodami.
No właśnie 8-hektarowe ogrody dzisiejszej willi są niczym w porównaniu z 25 hektarowymi słynnymi ogrodami Lukullusa z winnicą na zboczu Pincio (dzisiejsza Salita di S. Sebastianello). Były fenomenalne, akwedukt bezpośrednio doprowadzał tu wodę, wewnątrz znajdowały się także cysterny z wodą. Po śmierci Lukullusa w 52 r przeszły w posiadanie cesarskie i powoli zaczęły popadać w ruinę. Ponieważ było to miejsce peryferyjne, więc przez wieki nie zasilano go wodą publiczną. Bratankowie kardynała Giovanniego Ricci z Montepulciano, również Giovanni i Giulio zakupili obszary willi w połowie XVI wieku, budując pałac i czyniąc z tego miejsca jedno z najbardziej prestiżowych w Rzymie. Nic więc dziwnego, że kardynał Ferdynand I Medyceusz miał na nią chęć i zakupił przy najbliższej okazji – w 1576 roku, a przy pomocy florenckiego architekta Bartolomeo Ammanatiego przekształcił ją w willę marzeń. Nowo powstały akwedukt Acqua Felice zbudowany za Sykstusa V doprowadził tu wodę. Willa szybko stała się modnym miejscem w Rzymie. Pomieszkiwał w niej kardynał Aleksander – przyszły papież Leon XI, którego pontyfikat trwał zaledwie 27 dni. I nawet kiedy Ferdynand I Medyceusz w 1587 roku powrócił do Florencji, obejmując tron Wielkiego Księcia Toskanii, willa pozostała prestiżowym miejscem toskańskim. Mieszkał tu ambasador Toskanii, zamknięto w niej Galileusza po wyroku Świętej Inkwizycji.
Właściwie, aby zobaczyć oryginalne rzeźby ozdabiające i pałac, i ogrody, trzeba udać się do Florencji– mówi przewodniczka (willi nie można zwiedzać indywidualnie). Ferdynand i jego potomkowie wywieźli najcenniejsze dzieła zdobiące posiadłość, ale to była ich kolekcja prywatna – mieli prawo.
Przy wejściu do ogrodów wita nas Dea Roma – bogini opiekująca się miastem (jej wizerunki możecie zobaczyć także na Placu Kapitolińskim i na Piazza del Popolo). To dar dla Medyceuszy od papieża Grzegorza XIII (tego od reformy kalendarza), a figurkę zakupił kardynał d’Este do ogrodów kwirynalskich – ówczesnej letniej rezydencji papieży.
Nieco dalej słynna Niobe i jej dzieci, grupa rzeźb odnalezionych w 1583 roku w Villa Tommasini pobliżu Porta San Giovanni i zakupiona przez kardynała de’Medici. Choć to tylko odlew gipsowy wykonany przez stypendystów willi za czasów dyrektora Balthusa (oryginał we florenckich Uffizi), robi ogromne wrażenie.
Niobe – matka 14 dzieci: 7 chłopców, 7 dziewczynek, zabitych strzałami przez Artemidę i Apolla, po tym, jak ośmieliła się publicznie porównać z ich matką Latoną – mającą jedynie dwójkę dzieci. Jej nieopisany ból malujący się na twarzy po utracie dzieci.
Jeszcze próbuje obronić najmłodszą dziewczynkę. Bezskutecznie – bogowie są bezlitośni dla śmiertelników, którzy muszą znać swoje miejsce w szeregu.
Pod krzakiem paproci leży jeden martwy syn, drugi już omdlewa.
Idziemy dalej. Widok znajomy. Kadr z filmu ‘Wielkie piękno’. To po tym labiryncie przechadza się główny bohater.
Ale najpiękniejsze dopiero przed nami. To fasada pałacu wychodząca na ogrody. Lekka, zwiewna. Skąpana rzymskim słońcem. Filmowa scenografia.
Zdobią ją płaskorzeźby z antycznych sarkofagów. Są niejednorodne, pochodzą z różnych miejsc. Taka była ówczesna moda, wykorzystać antyk jak najlepiej. Te najcenniejsze płaskorzeźby m.in. z Ara Pacis odjechały do Florencji – z Ara Pacis zachowały się jedynie girlandy.
Odjechały również posągi, niegdyś wbudowane w fasadę, pozostały po nich puste nisze. Ferdynand był wysmakowanym kolekcjonerem. Największą kolekcję zakupił m. in. z Valle Capranica (1584) – ponad 128 posągów, 54 popiersi i głów. Oprócz tego korzystał z okazji, tak wszedł w posiadanie Wenus Medycejskiej odnalezionej w Willi Hadriana w Tivoli (dziś w Uffizich) czy wspomnianej wcześniej Niobe.
Czego nie zdążyli wywieźć Medyceusze, wywieźli Francuzi, kiedy Napoleon przejął willę w posiadanie.
Lekka Loggia dei Leoni (Loggia Lwów) prowadziła z salonu wprost do ogrodów. Lwy od 1798 roku zdobią Loggia della Signoria we Florencji.
Zwiewny Merkury w locie (oryginał Giambologna) – gości we florenckim Museo Bargello.
Obelisk egipski ze świątyni Izydy w Heliopolispośrodku sześciu trawników w oryginale można obejrzeć we florenckich ogrodach Boboli.
Akademia Francuska szybko stała się ośrodkiem kulturalnym. Przybywali tu najwięksi artyści francuscy: Fragonard, Ingres, Corot, Berlioz, Debussy. Ale najwięcej zrobił dla niej Balthus – znakomity artysta i dyrektor Villa Medici w latach 1961-1979. To on przywrócił jej dawny blask i splendor. Stypendyści wykonali wiele kopii antycznych posągów. Uporządkowano ogrody (zostały odnowione w latach 2000-2005).
Wchodzimy na taras.
To stąd rozciąga się nieziemski widok na willę i Bazylikę św. Piotra w oddali.
Tu kończy się najbardziej cywilizowana część ogrodów. Za tarasem rozpoczyna się dzika strefa.
Idziemy aleją, w której zamordowano Messalinę (ponoć urządzała tu orgie seksualne ze swoim kochankiem Sillo). Dochodzimy do schodów prowadzących na najwyższy punkt ogrodów – według przewodniczki oprowadzającej nas znajduje się na wysokości kopuły Bazyliki św. Piotra. Mauzoleum otoczone cyprysami, z którego miała spływać woda. Kardynał nie zdążył ze swoim projektem. Może zrealizują go inni architekci, bo zaledwie kilka dni temu ogłoszono konkurs na odnowę tego miejsca.
A dalej gąszcze, ogród warzywny, sad i wiszące ogrody nad Muro Torto wzdłuż którego grzebani niegdyś prostytutki.
Tu mieszkają stypendyści Akademii Francuskiej z całego świata. Selekcja jest ostra, ale kto ją przejdzie, otrzymuje €3000 miesięcznieprzez 12 lub 18 miesięcy (wiek 20-45 lat). Stypendyści mają opłacone mieszkanie, parking, szkołę dla dzieci, a współmałżonek również otrzymuje pensję, żyć nie umierać. Wcześniej mogli korzystać także z basenu, ale sąsiadujący hotel nie życzył sobie widoków nagich kąpiących się pod ich oknami, więc basen zamknięto.
W drodze powrotnej podążamy ścieżką wzdłuż muru, pachną kwiaty i cytrusy. Tędy wjeżdżały powozy kardynalskie. Docieramy do Gipsoteki – a wewnątrz jakby cała Francja się tu zjechała – to gipsowe kopie posągów z Chartres, Reims, Luwru i posągów antycznych wykonywane przez stypendystów.
Apartamenty kardynalskie wewnątrz willi są ciasne i mroczne i przynajmniej na mnie nie zrobiły wielkiego wrażenia. Nie można ich fotografować, ale w niektórych pokojach można przenocować (szczegóły tutaj).
Natomiast z tarasu kawiarni rozpościera się wspaniała panorama Rzymu.
Villa Medici
Viale Trinita dei Monti, 1
powyżej Schodów Hiszpańskich – metro A – Spagna
otwarta od wtorku do niedzieli – 9.30 – 17.30, jeśli jest wystawa od 10.00 do 19.00
Bilet wstępu €12, zniżkowy €6 (seniorzy po 60 roku życia, studenci, posiadacze m.in. Roma Pass)
Uwaga! W czwartki po 17.00 wstęp wolny na wystawy.