Open House Roma – Rzym, jakiego nie znacie

Open House Roma to jedno z moich ulubionych wydarzeń w ciągu roku. To już ósma edycja tej wspaniałej imprezy, która przybliża mieszkańcom Rzymu architekturę – tę odległą i tę najnowszą. Wspaniałe pałace niedostępne na co dzień, obiekty ministerialne, art nouveau, hydraulika czy nawet prywatne mieszkania. Jest w czym wybierać.

Tegoroczne Open House Roma odbędzie się 11 i 12 maja 2019 roku. Wiele obiektów nie wymaga rezerwacji, wystarczy ustawić się w kolejce, ale te najbardziej oblegane muszą być zarezerwowane jak najszybciej. Są jeszcze wolne miejsca w siedzibie FAO, którą serdecznie polecam, bo to jedyna okazja, aby wejść do tego obiektu, a jako międzynarodowy obiekt oferuje również zwiedzanie w języku angielskim w sobotę i niedzielę o 15.00. Zwiedziłam FAO rok temu i naprawdę warto tam zajrzeć.

Główna sala obrad FAO

Aby zarezerwować wejście do obiektów objętych rezerwacją – maksymalnie 2 osoby na jednej rezerwacji i na jednym adresie mailowym – należy wejść na główną stronę www.openhouseroma.org, zarejestrować się, a następnie zarezerwować miejsce pod wybranym obiektem. Przy rezerwacji FAO czy siedzibie dyrekcji RAI musicie podać dokument tożsamości, który będzie sprawdzany na miejscu.

Po drugiej stronie Fontanny di Trevi

Fontanna di Trevi – królowa rzymskich fontann, najbardziej fotogeniczna, najbardziej znana, najczęściej fotografowana. Taką znamy wszyscy, jeśli nie osobiście, to z albumów czy przewodników. Jak wygląda jej serce, wiedzą nieliczni. Właśnie ono było jedną z atrakcji przygotowanych na tegoroczną edycję Open House Roma. Oto Fontanna di Trevi, jakiej nie znacie.

 

Drzwi prowadzą do ujęcia wody

 

To centrum dowodzenia fontanną. Monitoringiem i utrzymaniem zajmuje się ACEA.  Rury, które widać na zdjęciu prowadzą do ujęcia wody z akweduktu dell’Acqua Vergine, jedynego starożytnego akweduktu, który funkcjonuje do dziś i oprócz Fontanny di Trevi dostarcza wodę do najsłynniejszych fontann centrum Rzymu (Fontana dei Quattro Fiumi na Piazza Navona, La Barcaccia u stóp Schodów Hiszpańskich, la Terrina przed kościołem Santa Maria in Vallicella przy Corso Vittorio Emanuele).

 

Fontanna di Trevi – ujęcie wody z akweduktu Acqua Vergine

 

A wszystko zaczęło się od zięcia cesarza Augusta, Agryppy, który doprowadził wodę na Campo Marzio z myślą o własnych termach znajdujących się na jej obszarze. Inaugurował go 19 czerwca 19 roku przed Chrystusem.

 

Starożytny Rzym wodą stał, nie bez przyczyny nazywano go Regina Acquarum – królowa wód. W czasach cesarza Trajana był najbardziej zaludnionym miastem świata, mieszkało tu około 1,5 mln osób. Dziennie 11 rzymskich akweduktów dostarczało około miliarda litrów wody, która docierała do term, do fontann publicznych i do prywatnych domów i jeszcze pozostawała nadwyżka. Ten rekord pobito dopiero w latach 70-tych XX wieku. 

 

Piazza di Trevi inaczej

 

Akwedukt dell’Acqua Vergine liczył niewiele ponad 20 kilometrów i prawie w całości biegł pod ziemią, poza niecałym 2-kilometrowym odcinkiem na końcu. To pozwoliło mu przetrwać w tak dobrym stanie do dziś, podczas gdy pozostałe ucierpiały podczas najazdów barbarzyńców, zwłaszcza Wizygotów, którzy w pierwszym momencie niszczyli arkady akweduktów, aby odciąć miasto od wody.

 

Hydraulika najsłynniejszej rzymskiej fontanny

 

Legenda wiąże jego nazwę z dziewczynką, która wskazała źródło spragnionym żołnierzom rzymskim. W rzeczywistości to tylko legenda, bo nazwa vergine, czyli dziewicza odnosi się do czystej wody, pozbawionej wapnia, nadającej się do picia praktycznie aż do lat 60-tych ubiegłego wieku. Było to możliwe również dzięki łagodnemu spadkowi wody, tzn. co kilometr spadek biegu wody następował jedynie co 15 centymetrów, a osad zatrzymywał się na dnie. Akwedukt dostarczał 1200 litrów wody na sekundę. Dziś działają cztery pompy, które filtrują wodę i oczyszczają ją z kamienia, co jest istotne zwłaszcza po ostatniej renowacji, widzicie zresztą bardzo jaskrawy kolor wody w zbiorniku fontanny. Woda jednak nie nadaje się do picia, jest transportowana jedynie do fontann publicznych.

 

 

Lista użytkowników akweduktu

 

Hydrometr

 

Na ścianie umieszczono listę osób prywatnych, oczywiście zamożnych, które korzystały z tego akweduktu. Niewielu było stać na prywatne ujęcie wody w domu. Każdy z zamawiających miał oddzielny pojemnik jak na zdjęciu, do którego wkładano reduktor.

 

Pojemniki poszczególnych rodzin

 

Jego rozmiar zależał od ilości wody dostarczanej dziennie i trzeba przyznać, że były precyzyjne. Jeśli na przykład rodzina życzyła sobie 5 litrów dziennie, docierało 5 litrów.

 

Reduktor

 

Pracownik ACEA wyjaśnił, że Fontanna di Trevi jest monitorowana 24h. Jeśli poziom wody zmienia się, pompa automatycznie go uzupełnia. Po ostatnim remoncie rozmieszczone wiele kamer wokół. Wodę zmienia się średnio co 3-4 tygodnie w zależności od warunków atmosferycznych częściej, jeśli pada. Monety z fontanny wyławia się co 3 dni. Są one przekazywane Caritas. Euro idzie na bieżące wydatki, natomiast w przypadku monet innych niż euro, Caritas ma umowy z bankami poszczególnych państw, które płacą za nie w zależności od wagi.

 

Wejście na zaplecze fontanny

 

Wejście na zaplecze Fontanny di Trevi znajduje się przy Via della Stamperia, 3 i być może w przyszłym roku znowu będzie można je obejrzeć.

 

Przez cały rok można natomiast zejść pod ziemię i zobaczyć pozostałości akweduktu odkryte przypadkiem podczas remontu sali kinowej imienia Alberta Sordi przy Vicolo del Puttarello, 25 – Vicus Caprarius – Città dell’Acqua. Od poniedziałku do piątku od 11.00 do 17.30, w soboty i niedziele 11.00 – 19.00. Koszt €3.00, ulgowy €1.5 powyżej 65 lat, uczniowie 18-25 lat UE, nauczyciele UE, dzieci €1.00. Zwiedzanie z przewodnikiem po włosku €5, po niemiecku i angielsku €6. Należy wysłać e-mail na archeodomani@gmail.com. Szczegóły na www.vicuscaprarius.com.

W rzymskich ogrodach Medyceuszy – Villa Medici

posted in: Perły Rzymu, Piazza di Spagna | 10

Rzymski sen kardynała Ferdynanda I Medyceusza nie trwał zbyt długo, bo zaledwie 11 lat, ale to wystarczyło, aby stworzyć jedną z najpiękniejszych renesansowych willi miejskich i ogrody nie mające sobie równych. W 2015 roku wygrały konkurs na najpiękniejszy park publiczny Włoch. Kto raz spojrzy na Wieczne Miasto z belwederu czy kawiarnianego tarasu, zakocha się w tym miejscu bez pamięci. Villa Medici musiała być godna tak wielkiego nazwiska. 

Villa Medici – dojście od stacji metra Spagna

Z zewnątrz Villa Medici jest surowa, przypomina raczej klasztor, a nie lekki pałac. Cuda kryją się po drugiej stronie.

Villa Medici – wejście – w fontannie według legendy kula królowej szwedzkiej Krystyny

Ale zanim na dobre przekroczymy jej progi, cóż to za kula w fontannie przed wejściem? Plotka głosi, że to pamiątka po igraszkach królowej szwedzkiej Krystyny, która nie zdążyła na umówione spotkanie ze swoim kochankiem kardynałem Decio Azzolino, właśnie w Villa Medici, więc znalazła oryginalny sposób na powiadomienie o swej nieobecności, odpalając jedno z dział umieszczonych na tarasie Zamku Świętego Anioła. Pocisk trafił wprost na drzwi wejściowe Villa Medici. Tyle legendy, bo eksperci przyznają, że pocisk nie dałby rady przelecieć 1,5 kilometra i uderzyć z taką siłą. W rzeczywistości granitowa misa w kształcie pucharu została kupiona do zakonników z San Salvatore in Lauro, a kula to element dekoracji. Drzwi wejściowe z brązu są jednak oryginalne i rzeczywiście pozostał na nich jakiś odcisk, ale dokładnie nie znamy jego pochodzenia.

Villa Medici – drzwi wejściowe

Nad wejściem widnieje napis: Akademia Francuska. Na schodach wita nas jej założyciel – Ludwik XIV –  przebiegły król, który stworzył ją w 1666 roku, wysyłając najzdolniejszych artystów na studia do Wiecznego Miasta, aby potem kopiowali to samo w Paryżu. Sprytnie to sobie wymyślił. Kręte, ślimacze schody przywodzą na myśl zamki nad Loarą. 11 lutego 2016 Akademia Francuska obchodziła 350 lat istnienia. Ale pierwotnie mieściła się w Palazzo Mancini niedaleko Via del Corso. Kiedy tylko Napoleon zajął Rzym, zagarniał również najpiękniejsze zakątki Wiecznego Miasta. W 1803 roku przeniósł siedzibę Akademii Francuskiej do tej willi – przepięknej renesansowej rezydencji rodu Medyceuszy z fenomenalnymi ogrodami.

Villa Medici Ludwik XIV

No właśnie  8-hektarowe ogrody dzisiejszej willi są niczym w porównaniu z 25 hektarowymi słynnymi ogrodami Lukullusa z winnicą na zboczu Pincio (dzisiejsza Salita di S. Sebastianello). Były fenomenalne, akwedukt bezpośrednio doprowadzał tu wodę, wewnątrz znajdowały się także cysterny z wodą. Po śmierci Lukullusa w 52 r przeszły w posiadanie cesarskie i powoli zaczęły popadać w ruinę. Ponieważ było to miejsce peryferyjne, więc przez wieki nie zasilano go wodą publiczną. Bratankowie kardynała Giovanniego Ricci z Montepulciano, również Giovanni i Giulio zakupili obszary willi w połowie XVI wieku, budując pałac i czyniąc z tego miejsca jedno z najbardziej prestiżowych w Rzymie. Nic więc dziwnego, że kardynał Ferdynand I Medyceusz miał na nią chęć i zakupił przy najbliższej okazji – w 1576 roku, a przy pomocy florenckiego architekta Bartolomeo Ammanatiego przekształcił ją w willę marzeń. Nowo powstały akwedukt Acqua Felice zbudowany za Sykstusa V doprowadził tu wodę. Willa szybko stała się modnym miejscem w Rzymie. Pomieszkiwał w niej kardynał Aleksander – przyszły papież Leon XI, którego pontyfikat trwał zaledwie 27 dni. I nawet kiedy Ferdynand I Medyceusz w 1587 roku powrócił do Florencji, obejmując tron Wielkiego Księcia Toskanii, willa pozostała prestiżowym miejscem toskańskim. Mieszkał tu ambasador Toskanii, zamknięto w niej Galileusza po wyroku Świętej Inkwizycji. 

Właściwie, aby zobaczyć oryginalne rzeźby ozdabiające i pałac, i ogrody, trzeba udać się do Florencji – mówi przewodniczka (willi nie można zwiedzać indywidualnie). Ferdynand i jego potomkowie wywieźli najcenniejsze dzieła zdobiące posiadłość, ale to była ich kolekcja prywatna – mieli prawo.  

Dea Roma – Villa Medici – Roma

Przy wejściu do ogrodów wita nas Dea Roma – bogini opiekująca się miastem (jej wizerunki możecie zobaczyć także na Placu Kapitolińskim i na Piazza del Popolo). To dar dla Medyceuszy od papieża Grzegorza XIII (tego od reformy kalendarza), a figurkę zakupił kardynał d’Este do ogrodów kwirynalskich – ówczesnej letniej rezydencji papieży.

Nieco dalej słynna Niobe i jej dzieci, grupa rzeźb odnalezionych w 1583 roku w Villa Tommasini pobliżu Porta San Giovanni i zakupiona przez kardynała de’Medici. Choć to tylko odlew gipsowy wykonany przez stypendystów willi za czasów dyrektora Balthusa (oryginał we florenckich Uffizi), robi ogromne wrażenie.

Villa Medici - Niobe
Villa Medici – Niobe

Niobe – matka 14 dzieci: 7 chłopców, 7 dziewczynek, zabitych strzałami przez Artemidę i Apolla, po tym, jak ośmieliła się publicznie porównać z ich matką Latoną – mającą jedynie dwójkę dzieci. Jej nieopisany ból malujący się na twarzy po utracie dzieci.

Jeszcze próbuje obronić najmłodszą dziewczynkę. Bezskutecznie – bogowie są bezlitośni dla śmiertelników, którzy muszą znać swoje miejsce w szeregu.

Niobe – pośrodku – ratuje najmłodsze dziecko

Pod krzakiem paproci leży jeden martwy syn, drugi już omdlewa.

Niobe – Villa Medici – Rome

Idziemy dalej. Widok znajomy. Kadr z filmu ‘Wielkie piękno’. To po tym labiryncie przechadza się główny bohater.

La Grande Bellezza – Villa Medici – Rome

Ale najpiękniejsze dopiero przed nami. To fasada pałacu wychodząca na ogrody. Lekka, zwiewna. Skąpana rzymskim słońcem. Filmowa scenografia.

Villa Medici - fasada od strony ogrodów
Villa Medici – fasada od strony ogrodów

Zdobią ją płaskorzeźby z antycznych sarkofagów. Są niejednorodne, pochodzą z różnych miejsc. Taka była ówczesna moda, wykorzystać antyk jak najlepiej. Te najcenniejsze płaskorzeźby m.in. z Ara Pacis odjechały do Florencji – z Ara Pacis zachowały się jedynie girlandy.

Villa Medici
Villa Medici

Odjechały również posągi, niegdyś wbudowane w fasadę, pozostały po nich puste nisze. Ferdynand był wysmakowanym kolekcjonerem. Największą kolekcję zakupił m. in. z Valle Capranica (1584) – ponad 128 posągów, 54 popiersi i głów. Oprócz tego korzystał z okazji, tak wszedł w posiadanie Wenus Medycejskiej odnalezionej w Willi Hadriana w Tivoli (dziś w Uffizich) czy wspomnianej wcześniej Niobe. 

Villa Medici - girlanda z Ara Pacis
Villa Medici – girlanda z Ara Pacis

Czego nie zdążyli wywieźć Medyceusze, wywieźli Francuzi, kiedy Napoleon przejął willę w posiadanie. 

Villa Medici – detale fasady

Lekka Loggia dei Leoni (Loggia Lwów) prowadziła z salonu wprost do ogrodów. Lwy od 1798 roku zdobią Loggia della Signoria we Florencji. 

Loggia Lwów

Zwiewny Merkury w locie (oryginał Giambologna) – gości we florenckim Museo Bargello.

Villa Medici - Merkury
Villa Medici – Merkury

Obelisk egipski ze świątyni Izydy w Heliopolis pośrodku sześciu trawników w oryginale można obejrzeć we florenckich ogrodach Boboli. 

Obelisk egipski – Villa Medici

Akademia Francuska szybko stała się ośrodkiem kulturalnym. Przybywali tu najwięksi artyści francuscy: Fragonard, Ingres, Corot, Berlioz, Debussy. Ale najwięcej zrobił dla niej Balthus – znakomity artysta i dyrektor Villa Medici w latach 1961-1979. To on przywrócił jej dawny blask i splendor. Stypendyści wykonali wiele kopii antycznych posągów. Uporządkowano ogrody (zostały odnowione w latach 2000-2005).

Wchodzimy na taras.

Villa Medici – taras

To stąd rozciąga się nieziemski widok na willę i Bazylikę św. Piotra w oddali.

Tu kończy się najbardziej cywilizowana część ogrodów. Za tarasem rozpoczyna się dzika strefa.

Idziemy aleją, w której zamordowano Messalinę (ponoć urządzała tu orgie seksualne ze swoim kochankiem Sillo). Dochodzimy do schodów prowadzących na najwyższy punkt ogrodów – według przewodniczki oprowadzającej nas znajduje się na wysokości kopuły Bazyliki św. Piotra. Mauzoleum otoczone cyprysami, z którego miała spływać woda. Kardynał nie zdążył ze swoim projektem. Może zrealizują go inni architekci, bo zaledwie kilka dni temu ogłoszono konkurs na odnowę tego miejsca.

Monte Parnaso – Villa Medici

A dalej gąszcze, ogród warzywny, sad i wiszące ogrody nad Muro Torto wzdłuż którego grzebani niegdyś prostytutki.

Villa Medici
Villa Medici

Tu mieszkają stypendyści Akademii Francuskiej z całego świata. Selekcja jest ostra, ale kto ją przejdzie, otrzymuje €3000 miesięcznie przez 12 lub 18 miesięcy (wiek 20-45 lat). Stypendyści mają opłacone mieszkanie, parking, szkołę dla dzieci, a współmałżonek również otrzymuje pensję, żyć nie umierać. Wcześniej mogli korzystać także z basenu, ale sąsiadujący hotel nie życzył sobie widoków nagich kąpiących się pod ich oknami, więc basen zamknięto.

Villa Medici Rome – mieszkania stypendystów

W drodze powrotnej podążamy ścieżką wzdłuż muru, pachną kwiaty i cytrusy. Tędy wjeżdżały powozy kardynalskie. Docieramy do Gipsoteki – a wewnątrz jakby cała Francja się tu zjechała – to gipsowe kopie posągów z Chartres, Reims, Luwru i posągów antycznych wykonywane przez stypendystów.

Villa Medici – Gipsoteka

Villa Medici – Gipsoteka

Villa Medici – Gipsoteka

Apartamenty kardynalskie wewnątrz willi są ciasne i mroczne i przynajmniej na mnie nie zrobiły wielkiego wrażenia. Nie można ich fotografować, ale w niektórych pokojach można przenocować (szczegóły tutaj).

Natomiast z tarasu kawiarni rozpościera się wspaniała panorama Rzymu. 

Widok z kawiarni Villa Medici
Widok z kawiarni Villa Medici

Villa Medici - widok na Rzym
Villa Medici – widok na Rzym

Villa Medici

Viale Trinita dei Monti, 1

powyżej Schodów Hiszpańskich – metro A – Spagna

otwarta od wtorku do niedzieli – 9.30 – 17.30, jeśli jest wystawa od 10.00 do 19.00 

Bilet wstępu €12, zniżkowy €6 (seniorzy po 60 roku życia, studenci, posiadacze m.in. Roma Pass)

Uwaga! W czwartki po 17.00 wstęp wolny na wystawy.

Willę zwiedza się grupowo (włoski, francuski i angielski) – godziny odwiedzin znajdziecie na oficjalnej stronie willi. Zwiedzanie obejmuje ogrody i apartamenty kardynalskie. 

W niedzielę, o 15.30 – trasa ‘Sekretne miejsca twórczości’ i wtedy można obejrzeć dziką część ogrodów. 

Borromini – mistrz iluzji – Galleria Spada

posted in: Perły Rzymu | 0

Ten pałac to prawdziwy labirynt cudów. I jakże tu nie wejść, skoro zaprasza sam Romulus, na kolejnym dziedzińcu witają nas najważniejsi antyczni bogowie, a genialny Borromini pozostawił potomnym niespodziankę, która wciąż wprawia zwiedzających w osłupienie. Lubicie magię i niewinne oszustwo? 

Palazzo Spada – wejście

W sąsiedztwie gwarnego Campo de’ Fiori czekają na Was dwie perły: Palazzo Farnese – siedziba Ambasady Francji – najpiękniejszy i najbardziej elegancki renesansowy pałac Wiecznego Miasta z oszałamiającą Gallerią dei Carracci i Palazzo Spada – przy Piazza Capo di Ferro, 13 – dziś siedziba Rady Państwa. Renesans w pełnej krasie. Zatrzymajcie się na chwilę przed fasadą, by podziwiać ośmiu władców najbardziej zasłużonych dla historii Rzymu: jest Romulus, Numa Pompilio, Trajan, Juliusz Cezar, Oktawian August. Na ostatnim piętrze fasady, w kwadratach, po łacinie przedstawiono najważniejsze osiągnięcia każdego z nich.

Palazzo Spada – fasada

Powyżej flag dwie postaci trzymają herb rodu Spada: trzy miecze ułożone w poprzek, a powyżej nich trzy lilie. Ale to nie familia Spada, lecz kardynał Girolamo Capodiferro dał mu początek. Budowę rozpoczęto w 1540 roku, a pałac ukończono w niespełna 10 lat. Niewiele wiemy o działalności kardynała – pozostawił po sobie tajemniczy symbol – psa siedzącego pod kolumną (widoczny w każdym medalionie powyżej posągów) interpretowany jako dowód szczególnego przywiązania kardynała do wiary katolickiej.

Palazzo Spada – wewnętrzny dziedziniec

Wewnętrzny dziedziniec jest jeszcze piękniejszy. Spoglądają na nas ‘najważniejsi’: Jowisz, Mars, Wenera, Junona, Minerwa, Herkules – słowem cały Parnas. Ale to nie koniec cudowności.

W 1632 roku pałac zakupił kardynał Bernardino Spada, a jego przebudową zajął się nie kto inny jak Borromini. Dzięki pomocy słynnego matematyka tamtych czasów – Ojca Giovanniego Marii de Bitonto i wsparciu kardynała Spady – wielkiego miłośnika rozwiązań perspektywicznych, Borromini stworzył arcydzieło iluzji. Mowa o korytarzu – galerii mieszczącej się na kolejnym dziedzińcu pałacowym, powstałej w latach 1652-1653.

Zimowy widok na Perspektywę Borrominiego

Oto mamy przed oczami słynny korytarz, sprawia wrażenie długiego, co najmniej 30-metrowego, w rzeczywistości ma niewiele ponad 8 metrów. Figurka Marsa na końcu galerii wydaje się naturalnej wielkości, a ma tylko 60 centymetrów. Jak Borromini uzyskał taki efekt? Otóż zastosował zasady tzw. perspektywy przyspieszonej (prospettiva solida accelerata), czyli techniki pozwalającej kreować przestrzenie większymi niż wydają się w rzeczywistości. Ściany boczne, podłoga i sufit zbiegają się w jednym punkcie (szkic poniżej), tworząc niezwykłe złudzenie optyczne.

perspektywa

Przyjrzyjcie się bliżej galerii i fenomenalnemu rozwiązaniu Borrominiego.

Korytarz Borrominiego

Kolumny korytarza nie są ustawione paralelnie, lecz wszystkie zmierzają do jednego wspólnego punktu ( tam, gdzie stoi figurka Marsa). Podłoga się unosi, kolumny zmniejszają, a sufit obniża. Przy wejściu do galerii kolumny mają 5,8 metrów wysokości, przy wyjściu – tylko 2,5. Szerokość galerii zmniejsza się z 3,5 do 1 metra. Dopiero pokonując cały korytarz dostrzeżemy mistrzostwo Borrominiego. Niestety, galerię można podziwiać tylko z daleka, zwykle wchodzą tam tylko przewodnicy. 

Perspektywa Borrominiego – figurka Marsa

Może Borromini chciał przekazać coś głębszego – oto istnieje rzeczywistość ukryta poza zasięgiem naszego wzroku, niczym nasz Mickiewicz: tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga?

Wewnątrz pałacu mieści się ciekawa kolekcja obrazów kardynała Spady.

Kiedy opuszczaliśmy pałac, dostrzegliśmy tego ogromnego kocura. Siedział dumny, ignorował fotografujące go tłumy, prawdziwy pan i władca.

Wypasiony kot przed wejściem do Galerii Spada

Galleria Spada

Piazza Capo di Ferro, 13

Otwarta od środy do poniedziałku 8.30 – 19.30, nieczynna we wtorki, 1 maja i 25 grudnia.

Wstęp €5 (Perspektywa Borrominiego + galeria obrazów)

Oficjalna strona galerii http://galleriaspada.beniculturali.it

Dyrekcja Polo Museale del Lazio, do którego należy Galleria Spada zdecydowała, że obiekt będzie można zwiedzić za darmo:

w pierwszą niedzielę miesiąca od pazdziernika do marca, a w 2019 roku będą to następujące daty:

6/10, 3/11, 1/12

w każdy czwartek listopada i grudnia

7/11, 14/11, 21/11, 28/11

5/12, 12/12, 19/12, 26/12

Liebster Blog Award i do siego roku!

posted in: Wiadomości z Rzymu | 0

 

Zbliża się koniec roku. Jutro we Włoszech pójdą w ruch tony soczewicy, hektolitry prosecco i czerwona bielizna – wszystko ma przynieść szczęście, pieniądze etc. Nie ekscytują mnie ani podsumowania, ani rankingi pojawiające się pod koniec roku. Zamiast nich odpowiem na pytania Anety z bloga Hello Calabria w ramach nominacji do Liebster Blog Award.

 

Co lubisz w ludziach?

Poczucie humoru, dystans do samego siebie, spokój wewnętrzny. Mieszkałam sporo czasu w Dublinie i Irlandczycy, nawet jak coś się waliło, zawsze mieli takie optymistyczne powiedzenie ‘This is not the end of the world’ ,czyli: nie jest aż tak źle, aby nie można było wybrnąć z danej sytuacji.

 

Najgorsza wada człowieka według Ciebie to …?

Głupota, pycha, obłuda – oj kończę, bo zrobi się z tego długa lista.

 

Jaką książkę poleciłabyś na jesienne wieczory?

Polecam dwie autorki: Nina George jest niemiecką dziennikarką i pisarką – Una piccola libreria a Parigi’ (w wersji polskiej Lawendowy pokój’) oraz ‘Una casa sul Mare del Nord’ (po polsku Księżyc nad Bretanią’) – bardzo dobre i mądre pióro.

Cristina Caboni mieszka na Sardynii i jest hodowcą pszczół, a do tego cudnie pisze, jej proza pachnie kwiatami, miodem i życiem z całą gamą uczuć. Jej pierwsza książka Il sentiero dei profumi podbiła świat. Dziwię się, że jeszcze nie została przetłumaczona na polski. Druga pozycja to La custode del miele e delle api

 

A zawsze: ‘Sto lat samotnosci’ – G.G. Marqueza, ‘Mistrza i Małgorzatę’ – Bułhakowa i ‘Lalkę’ Prusa – według mnie najlepszą polską powieść ever. 

 

Nasza informatyczna rodzina jeszcze świątecznie

 

Twoje ulubione śniadanie to …?

Nie jestem skowronkiem, każde 5 minut rano jest dla mnie na wagę złota, więc nie przywiązuję wagi do śniadań. Kubek nescafè z mlekiem, a reszta zależy od tego, co akurat jest w domu: ciasteczko, jogurt grecki z chrupkami. Czasem skuszę się na cappuccino z rogalikiem poza domem. Jeśli tylko mogę, pędzę do Baru del Cappuccino na najlepsze rzymskie cappuccino lub do San Teo przy Via di San Teodoro,88 – tam mają świetne rogaliki z kremem budyniowym i wiśnią. W Polsce najlepsze śniadania serwuje mama 🙂 – twarożek z rzodkiewką i szczypiorkiem, jajecznicę ze szczypiorkiem i wiele innych rarytasów.

 

Mam słabość do …?

Czekoladek z likierem i żaden to powód do dumy, bo potem trzeba je spalić, a to już nie jest takie przyjemne, zwłaszcza kiedy przekroczyło się już czterdziestkę :).

 

Długich spacerów, wiadomo, w zdrowym ciele zdrowy duch. Od czasu do czasu idziemy z domu do centrum Rzymu piechotą – jakieś 10-12 kilometrów. Koledzy męża nie potrafią zrozumieć: dlaczego takie poświęcenie!!!

 

Po wielu latach przerwy powróciłam w góry. Bez wątpienia to zasługa mojej drugiej połówki po tym, jak w naszych Tatrach przemierzyła szlak do Morskiego Oka przez Dolinę Pięciu Stawów (a nie należy do najłatwiejszych) i całą asfaltówkę z powrotem. A może to efekt szarlotki w schronisku? Numer 1 to dla mnie Dolomity – najlepiej przygotowany turystycznie region Włoch.

 

Dlaczego zdecydowałaś się na blogowanie?

Nie lubię słowa blogowanie, bo dla mnie to tylko zabieg techniczny. Blogować może każdy na każdy temat. Internet pomieści wszystkich. Wirtuozerii w tym nie widzę. Do dziś pozostały mi w pamięci słowa Kapuścińskiego: każda napisana strona to sto przeczytanych wcześniej stron. Kto dziś tak pisze w dobie wszechobecnego niechlujstwa, zwłaszcza prasowego? 

 

Chciałam mieć swoją stronę – to prezent urodzinowy. Piszę od dawien dawna, więc to żadna rewolucja, lecz część mojego zawodu. Zabawa słowem i formą. A Rzym to moja pasja – ale odkąd tu mieszkam, patrzę na Wieczne Miasto inaczej, nie tylko poprzez zabytki. Nikt nie pozna dobrze Rzymu i jego mentalności, dopóki tu nie zamieszka na dłużej. Rok nie wystarczy. Nie każdego uwiedzie Forum Romanum czy Palatyn. Piszę o wszystkim, co może zainteresować zarówno mieszkańca, jak i turystę, który chce poznać prawdziwy Rzym, nie tylko ten najbardziej turystyczny.

 

Czy blogowanie coś zmieniło w Twoim życiu?

Zabrało sporo czasu, bo stawiam na jakość, nie na ilość, choć opublikowałam już 120 postów. Sporo, biorąc pod uwagę, że materiał nie jest lekki i wymaga porządnego przygotowania. Ale też pozwoliło poznać wielu sympatycznych czytelników o podobnej wrażliwości. Wielu z nich pomogłam w planowaniu pobytu. Cieszy mnie, że zagląda tu sporo dojrzałych osób: 40, 50, 60 +, bo blogują głównie młodzi ludzie, najliczniejsza grupa to 30-35 latkowie. A mądrość życiowa, nie ta książkowa przychodzi z wiekiem. 

 

Czego nie lubisz w blogowaniu?

Wielu rzeczy. Przede wszystkim blog blogowi nierówny. Czym innym będzie post młodej dziewczyny wyginającej się przed lustrem w przymierzalni z nowym ciuchem bądź nowym lakierem do paznokci, czym innym osoby, która stara się przekazać rzetelne informacje z obojętnie jakiej dziedziny.

 

Nie lubię, zwłaszcza u polskich blogerów, nadmiernego przywiązania do facebooka, podniecania się na widok kolejnych lajków, gorzej, samowolnego oceniania innych blogów na podstawie ilości zebranych lajków czy też żebrania o lajki, jakby na facebooku świat się kończył. To chore i pozbawione klasy! W Stanach właśnie zaczął się schyłek facebooka, co było do przewidzenia.

 

Mniej marketingu, więcej merytoryki!

 

Jakie cechy powinien mieć według Ciebie blog?

Blog powinien oscylować wokół konkretnego tematu, wtedy ma sens. Ma sprawiać przyjemność i osobie piszącej, i czytającej. Osoba pisząca powinna wierzyć w siebie, nie porównywać się z innymi i nie być niewolnikiem Google Analytics. Musi jednak zadbać o regularne publikacje, chociaż jeden post na tydzień. 

 

Niestety, czasy są takie, że nawet najlepszy tekst sam się nie obroni bez minimum marketingu i wie o tym nawet wielki Umberto Eco, ale tylko on mógł sobie pozwolić na założenie własnego wydawnictwa La Nave di Teseo – Okręt Tezeusza, buntując się przeciw komercjalizacji i dyktaturze marketingowców.

 

Jak udaje Ci się pogodzić blogowanie z innymi sprawami?

Ciężko, ale nie zarywam nocy i nie piszę na kolanie, aby tylko coś opublikować. A mimo tego Voice of Rome jest zawsze na bieżąco. 

 

Blog, na który chętnie zaglądasz?

Mam kilka, z różnych krajów i nie są to bynajmniej blogi o ogromnej ilości lajków na facebooku, ale dla mnie bezcenne 🙂 

 

Happy New Year

 

 

A na koniec życzę Wszystkim dobrego 2016 roku. 

 

Piazza Navona – kiedy powrócą tradycje świąteczne jak za dobrych czasów

Narzekają wszyscy: od mieszkańców po rzemieślników, którzy od lat sprzedawali tu figurki do domowych szopek. To nie ta sama Piazza Navona. Bieda z nędzą. Ginie tradycja – krzyczą inni. Rzeczywiście, każde rzymskie dziecko ma zdjęcie z Befaną na Piazza Navona, pamięta cukrową watę i zabaweczki kupione na lokalnym kiermaszu. Już drugi rok z rzędu trwa konflikt pomiędzy władzami Rzymu a straganiarzami. W ubiegłym roku nikt nie przyjął licencji wydanej przez miasto, a sklepikarze urządzili 8 grudnia pogrzeb Befany, z symboliczną trumną, czym przestraszyli obecne na placu dzieci. W tym roku po raz kolejny odkryto nieprawidłowości przy organizacji przetargu na licencje i w końcu go zawieszono. Zabrakło czasu, aby przeprowadzić następny, ale zrozumieliśmy, że przez wiele lat Piazza Navona była w rękach miejscowej mafii. To jedna rodzina – Tredicine rozdawała karty w grze, przyznając licencje według własnego uznania, a jej członek Giordano Tredicine, były doradca władz miejskich i członek Forza Italia, jest zamieszany w procesie Mafii Kapitolińskiej. I to rodzina Tredicine doprowadziła do zamiany tego najbardziej radosnego placu w okresie świątecznym w kebabistan. Władze miasta: najpierw ex-burmistrz Ignazio Marino, teraz komisarz Francesco Tronca powiedziały: dość!

 

Karuzela na Piazza Navona – 2015

 

 

Z dawnych, dobrych czasów pozostała jedynie karuzela, wykonana w Niemczech pod koniec XIX wieku. Jest kilka straganów sprzedających pluszaki, ale daleko im do tych, które pamiętają wszyscy.

 

 

Plac jest wyjątkowo pusty, nie ma nawet obecnych to od zawsze malarzy, bo przestrzeń ma służyć przede wszystkim maluchom. W górze powiewają kolorowe balony z Babbo Natale (Mikołajem) pośrodku.

 

Piazza Navona – Natale 2015

 

Nawet Mikołaj przechadza się sennie. 

 

Piazza Navona – Natale 2015

 

Szopki ani choinki miało nie być w tym roku. Zmontowano je pośpiesznie, dwa dni przed Bożym Narodzeniem.

 

Choinka, co tu dużo mówić, straszy.

 

Piazza Navona – Natale 2015

 

Ale już szopka jest całkiem interesująca.

 

Szopka na Piazza Navona 2015

 

Z okazji Roku Świętego zaaranżowano szopkę przypominającą Jubileusz 1800 roku. Inspiracją były akwarele znanego malarza pochodzenia austriackiego Ettora Roeslera Franza, który pod koniec XIX wieku uwiecznił na płótnie wiele zakątków ówczesnego Rzymu.

 

Na pierwszym planie mamy rzymskie getto – dzielnicę nędzy aż do zjednoczenia Włoch, rozkwitło dopiero, kiedy Rzym został stolicą. Miejscowi Żydzi żyli w skrajnej biedzie, brudzie, a do tego często narażeni na wylewy pobliskiego Tybru. Pośrodku placu fontanna San Simeone, obecna do dziś. Na placu toczy się codzienne życie, a o jubileuszu przypomina brat zakonny przewodzący pielgrzymom. Pielgrzymi ubrani w habit, z laską w ręku, z muszlą św. Jakuba przypiętą do piersi podążają w kierunku Bazyliki św. Piotra, której kopuła widnieje w oddali.

 

30-centymetrowe figurki wywodzą się ze szkoły neapolitańskiej. Zostały wykonane z terakoty w latach 70-tych ubiegłego stulecia. Postaci noszą ubrania charakterystyczne dla ludu rzymskiego XIX wieku.

 

Miejmy nadzieję, że za rok powróci tu normalność.

  • Palazzo Valentino - Christmas 2015
  • Palazzo Valentino - Christmas 2015
  • Palazzo Valentino - Christmas 2015

Boże Narodzenie u Valentino na bogato

 

Renomowane domy mody: Fendi i Valentino oraz jubilerzy z Bulgari ratują w tym roku honor Rzymu. Skarbiec miasta świeci pustkami. Komisarz Tronca zapowiedział, że nie będzie w tym roku imprezy sylwestrowej w plenerze, nie ma na to funduszy. Trwają gorączkowe poszukiwania sponsora, żeby nie było wstydu przed innymi włoskimi miastami. Dom Mody Valentino przyćmił jednak pozostałych rywali. To najbardziej spektakularna świąteczna dekoracja Wiecznego Miasta. Nikt nie przechodzi obok niej obojętny.

 

Siedziba Valentino – Piazza Mignanelli – Roma

 

Tysiące lampek zdobią fasadę rzymskiej siedziby Valentino przy Piazza Mignanelli.

 

valentino 3

 

Styliści podarowali Rzymowi 15-metrową choinkę. To wyraz ich miłości i przywiązania do Wiecznego Miasta. 

 

Valentino – sklep firmowy – Roma

 

Tuż za rogiem, naprzeciwko Kolumny Niepokalanego Poczęcia – na witrynie sklepu firmowego – podskakują nutki i tekst ‘White Christmas’.

 

White Christmas – Rome

 

I choć o białym Bożym Narodzeniu w Rzymie można tylko pomarzyć – temperatury są wiosenne – to trudno nie zauważyć kreatywności Domu Mody Valentino. Zawsze podziwiam ich wystawy dopracowane do perfekcji.

 

Na dziedzińcu – Igor Mitoraj

 

A jeśli zawitacie kiedyś na Piazza Mignanelli (a to po sąsiedzku z Placem Hiszpańskim), wstąpcie na chwilę w jego progi. Na dziedzińcu pałacu znajduje się wspaniała Dea Roma (bóstwo opiekuńcze Rzymu) Igora Mitoraja.

 

Igor Mitoraj – Dea Roma

 

Dziedziniec jest niedostępny dla zwiedzających, ale jeden uśmiech i portier pozwoli Wam zrobić zdjęcie z daleka.

Wirtualna szopka na Schodach Hiszpańskich

W każde Boże Narodzenie, nieprzerwanie od 1965 roku na Schodach Hiszpańskich gościła najbardziej rzymska szopka – il presepe pinelliano. W tym roku ze względu na remont schodów nie było to możliwe i sama się zastanawiałam, czy pojawi się coś w zamian. A że Włosi to naród artystów, zaskoczyli i tym razem.

 

Szopka na Schodach Hiszpańskich

 

Bartolomeo Pinelli (1781-1825) to malarz i rzeźbiarz silnie związany z Rzymem, malarz życia codziennego Rzymu i rzymian XIX wieku. Jego twórczość była inspiracją dla tej szopki. Oglądamy Świętą Rodzinę w scenerii Zatybrza – to jego kamienice, warsztaty rzemieślnicze, wizerunki Madonn spotykane co krok, w kącie po prawej stronie kryje się Pasquino, są także inne postaci charakterystyczne dla folkloru rzymskiego: Rugantino, Meo Patacca. Jest nawet nieodłączny dialekt rzymski (napis nad sklepikiem Dar Turco). Jest lud rzymski, straż miejska, są klienci osterii – słowem cały barwny przekrój społeczeństwa rzymskiego ‘800.

 

Święta Rodzina – szopka – Schody Hiszpańskie

 

33 70-centymetrowe figurki wykonane w pracowniach w Lecce, zostały odnowione w latach 1986-88. I co roku szopka ta była prezentem od Kapitolu dla mieszkańców Wiecznego Miasta.

 

Szopka – Schody Hiszpańskie

 

Późną jesienią rozpoczął się remont Schodów Hiszpańskich, więc szopka pinelliana zagości dopiero w 2016 roku. Rzymianom i turystom podarowano w tym roku wirtualną szopkę. Od 12 grudnia do 6 stycznia na schodach będą wyświetlane najpiękniejsze przedstawienia sceny Narodzin zgromadzone w kościołach i muzeach Rzymu – każdego wieczoru inna scena. 

 

Schody Hiszpańskie

 

Autorką tego wspaniałego artystycznego projektu Natale in Giubilo jest architekt Livia Cannella.

 

Wirtualna szopka na Piazza di Spagna
Wirtualna szopka na Piazza di Spagna

 

Projekcje codziennie od 17.30 do 24.00.

 

Natività – Marcello Venusti – Santa Maria sopra Minerva

 

Zdjęcia z sobotniej inauguracji wirtualnej szopki można obejrzeć tutaj.

 

 

 

Chanuka – Festiwal Świateł w Rzymie

posted in: Rzymskie tradycje | 0

6 grudnia w samym sercu Wiecznego Miasta, na Piazza Barberini zapłonęła chanukija – dziewięcioramienny świecznik zapalany podczas Chanuki – żydowskiego Festiwalu Świateł (choć dziewiąte ramię ma charakter pomocniczy). Chanuka to radosne święto i chcemy, aby tak zapamiętały je nasze dzieci i wnuki – powiedział główny rabin Rzymu – Riccardo Di Segni podczas uroczystości zapalenia świecznika. 

 

Piazza Barberini – Rzym – Chanuka 2015

 

Chanuka obchodzona jest w Rzymie od wielu lat. Na jej inaugurację zawsze przybywają władze Wiecznego Miasta: burmistrz Rzymu (w tym roku komisarz Francesco Tronca), przedstawiciele regionu Lazio, ambasador Izraela w Rzymie – Naor Gilon, przewodnicząca rzymskiej gminy żydowskiej Ruth Dureghello i oczywiście naczelny rabin Rzymu – Riccardo Di Segni.

 

Piazza Barberini tego wieczoru przypomina oblężoną twierdzę – agenci ochrony dosłownie co metr. Mnóstwo policji i wojska. Ostra kontrol przy dojściu do kandelabra. Cudzoziemców legitymują, prosząc o paszport. Przez chwilę zawahaliśmy się, czy wchodzić. 

 

Na placu już czeka dźwig, który podniesie osobę zapalającą chanukiję. Gra muzyka, małe dzieci śpiewają. Są całe rodziny, są młodzi – większość to miejscowi Żydzi, ale nie tylko, są tu również zwykli rzymianie, są turyści. Wszyscy w ciszy czekają na cud światła, zapalając malutkie świeczki trzymane w ręku.

 

Chanuka 2015 – Rome – Piazza Barberini

 

Chanuka to święto, które symbolizuje walkę o niepodległość i o przetrwanie narodu i religii, bo gdyby nie zwycięstwo Machabeuszy nad Grekami, nie byłoby ani narodu żydowskiego, ani judaizmu. I jeszcze doświadczyliśmy cudu – dodał rabin.

 

Kiedy Grecy – potomkowie Aleksandra Wielkiego z dynastii Seleucydów zamienili Świątynię Jerozolimską na miejsce kultu Zeusa, Machabeusze ogłosili powstanie trwające 7 lat, od 167 do 160 roku p.n.e. Udało się odzyskać świątynię i ponownie ją poświęcić. Na miejscu znaleziono również ampułkę zawierającą czysty, nie skażony przez Greków olej oliwny potrzebny do zapalenia rytualnego świecznika, lecz taka mała ilość mogła wystarczyć jedynie na jeden dzień. Tymczasem dokonał się cud i olej palił się aż przez osiem dni – wystarczająco długo, aby uzupełnić zapasy na przyszłość. To na pamiątkę cudu zapala się światło przez osiem kolejnych wieczorów.

 

Po wszystkich oficjalnych przemowach i życzeniach, także dla katolików nadchodzi moment zapalenia świecznika.

 

 

Ludzie całują się, można skosztować smażone pączki, specjalnie przygotowane na tę okazję, niczym się nie różnią od tych sprzedawanych w miejscowych cukierniach, zresztą kuchnia rzymska zawdzięcza wiele tej żydowskiej. 

 

Chanuka potrwa do 14 grudnia.

 

To nie moje święto, lubię jednak podglądać inne nacje, inne religie. To wzbogaca. A czasy takie, że każdemu z nas przyda się odrobina światła. Dobrego światła.

 

Chanuka 2015 – Rome – Piazza Barberini

 

 

Audioprzewodnik po polsku po Koloseum, Forum Romanum i Palatynie

Od tego weekendu będziemy mogli zwiedzać Koloseum, Forum Romanum i Palatyn z audioprzewodnikiem w polskiej wersji językowej dzięki świetnej inicjatywie ambasadora RP we Włoszech – Tomasza Orłowskiego, który pomimo krótkiego urzędowania (ambasadorem jest od końca marca tego roku) potrafił znaleźć sponsora (Bank Pekao S.A,) i w dość krótkim czasie przygotować rodakom prezent na nadchodzący jubileusz. Mało tego, polska placówka dyplomatyczna jest pierwszą zagraniczną instytucją we Włoszech, która zaproponowała dyrekcji Koloseum i dyrekcji Coopculture taką formę współpracy, entuzjastycznie przyjętą przez Włochów.

 

Prezentacja audioprzewodnika w Ambasadzie RP w Rzymie

 

 

Koloseum to najatrakcyjniejszy i najczęściej odwiedzany obiekt Włoch – 6 milionów odwiedzających rocznie – symbol świata antycznego – podkreślała Giovanna Barni – dyrektor Coopculture podczas prezentacji audioprzewodnika w Ambasadzie RP w Rzymie.

 

Sama również uważam, że każdy, kto odwiedza Wieczne Miasto po raz pierwszy, powinien zobaczyć Koloseum i Bazylikę św. Piotra. Bez nich nie zrozumie duszy Rzymu. Osobiście jestem wielką fanką nowinek technicznych, a audioprzewodniki, jeśli są interesująco opracowane, znakomicie pomagają w zwiedzaniu bez względu na wiek, bo nawet mój 69-letni tata doskonale się czuje w ich towarzystwie. Uwierzcie mi, to nie to samo, co wędrowanie z książką w ręku, nawet najlepszą, bo umyka wiele szczegółów. A poza tym jesteście panami własnego czasu. Za przewodnikiem grupowym trzeba gonić, a tu mamy komfort w kieszeni.

 

Koloseum
Koloseum

 

Ta część fasady, którą widzicie na zdjęciu została już odrestaurowana dzięki firmie Tod’s – producentowi butów. Przywrócono jej pierwotny wygląd. Wewnątrz trwa natomiast rekonstrukcja areny. Chcemy, żeby ta rekonstrukcja pomogła zwiedzającym lepiej zrozumieć istotę tego wyjątkowego obiektu – dodał dyrektor Koloseum – Francesco Prosperetti.

 

 

Producentem audioprzewodnika jest Coopculture i D’Uva Shop. Koszt €6.00 plus bilet wstępu do Koloseum, Forum Romanum i na Palatyn €12 (dodam w pierwszą niedzielę miesiąca wstęp jest bezpłatny). Przy wypożyczaniu audioprzewodnika należy zostawić dowód tożsamości (dowód osobisty, paszport, prawo jazdy).

 

Palatyn
Palatyn

 

Polską wersję przygotowała Dominika Wronikowska – historyk sztuki i przewodnik. Głosu użyczył znany polski aktor – Andrzej Seweryn. Nagranie z Koloseum trwa około 40-50 minut, Forum Romanum i Palatyn – około 2 godzin. Przewodnik ma dwie wersje: podstawową i rozszerzoną (dla zainteresowanych).

 

 

Miejmy nadzieję, że nagranie będzie interesujące i nie zamęczą nas rysem historycznym.

 

Ambasada przygotowuje już autoprzewodnik po Galerii Uffizi we Florencji, a w przyszłości być może również po Pompejach.

 

PS Minęły 2 lata od promocji tego audioprzewodnika, a dalej nie można go kupić on-line. Mało tego, pracownicy Coopculture nawet nie wiedzą o jego istnieniu. Jak to możliwe, skoro dyrektor tejże instytucji była obecna w Ambasadzie Polskiej podczas promocji i dlaczego ambasada nie interweniowała do tej pory? Jest to wielkie utrudnienie dla turystów, bo audioprzewodnik można dostać w kasach, ale zważywszy, że większość kupuje bilety on-line z uwagi na ogromne kolejki, dla mnie to bramka samobójcza (autogol jak to mówią Włosi) naszych władz.