Karnawał rzymski dawniej

posted in: Rzymskie tradycje | 0

Nie Wenecja, a Rzym jest ojczyzną karnawału. Karnawał rzymski nie był jednak wyrafinowany tak jak ten wenecki, wręcz przeciwnie, przez wiele wieków emanował dzikością i barbarzyństwem. Ale po kolei.

 

Cofnijmy się do zamierzchłej starożytności, kiedy panował bóg Saturn. Wtedy ludziom żyło się dostatnio, nie było wojen, nie istniało niewolnictwo, słowem pełnia szczęścia: zloty wiek (pisał o tym Hezjod w ‘Robotach i dniach’). Potem Saturn zniknął, ale Jowisz dedykował mu Saturnalia obchodzone pomiędzy 17 a 23 grudnia. Wymieniano się wtedy świecami woskowymi, aby symbolicznie wyjść z mroków, albowiem Saturn rozpoczynał okres światła, czyli okres radości. Były orgie, pijatyki, żarty, przebieranki, niewolnik stawał się panem i vice versa, ot takie zawieszenie wszelkich reguł i hierarchiczności, wywrócenie dotychczasowego porządku.

 

W czasach chrześcijańskich Saturnalia zastąpił karnawał (carnevale) czyli carne addio, pożegnanie z mięsem. Wszelkie zapasy mięsa musiały być skonsumowane w pośpiechu, tuż przed nadejściem postu, bo post oznaczał wstrzymanie się od jego spożycia przez 40 dni.

 

Od X wieku na Testaccio lud rzymski bawił się w iście barbarzyński sposób. Ładowano wozy pełne świń (niektóre źródła podają: dzików), które byki wciągały na szczyt Monte Testaccio. Po czym zrzucano wozy z góry, a biedne prosiaczki spadały w przepaść, roztrzaskując się żywcem. Oszalały lud rzucał się na resztki zwierząt, rozszarpując mięso na kawałki nawet z na wpół żywej zwierzyny i w podskokach wędrował na Piazza Navona, gdzie upijał się do nieprzytomności. Na Piazza Navona odbywały się w średniowieczu słynne turnieje rycerskie, m.in. gioco dell’anello – zabawa pierścieniem. Trzeba było nadziać miecz na pierścień umocowany przy kuble wody, a kiedy się powiodło, woda z kubła lała się strumieniami na przeciwnika.

 

W 1464 roku na Stolicy Apostolskiej zasiada Pawel II Barbo, wenecjanin, papież słynący z zamiłowania do luksusu i zbytku. To on postanawia przywrócić ludowi rzymskiemu igrzyska. Przenosi karnawał z Testaccio do centrum, aby wypromować nowo wybudowany Pałac Wenecki. Z jego balkonu ogląda wyścigi ludzi i zwierząt (stąd nazwa dzisiejszej Via del Corso – corsa – wyścig, bieg – bo wyścigi odbywają się wzdłuż niej, wtedy jeszcze Via Lata). Karnawał rzymski trwał zwykle 8 dni, aż do Tłustego Wtorku (Martedì Grasso).

 

 

Bartolomeo Pinelli: Karnawał
Bartolomeo Pinelli: Karnawał

 

Wyścigi miały ustalony harmonogram:

I tak w pierwszy poniedziałek biegli Żydzi, których celowo zmuszano do jedzenia tuż przed biegiem, aby uczynić go trudniejszym.

W pierwszy wtorek biegły dzieci chrześcijańskie.

W środę odbywał się bieg młodzieży chrześcijańskiej.

W Tłusty Czwartek biegli starcy po 60-tce.

W drugi poniedziałek biegły osły.

A w Tłusty Wtorek na zakończenie karnawału odbywał się wyścig byków.

Sobota i niedziela były dniami wolnymi od wyścigów.

 

Z czasem zmuszano do biegu także karłów, chromych i innych upośledzonych fizycznie i psychicznie.

 

Zawodnicy musieli pokonać dystans 1, 5 km od Porta Flaminia przy Piazza del Popolo do Pałacu Weneckiego, przy obecności dzikiej publiczności rzymskiej, obrzucającej biegaczy, zwłaszcza Żydów błotem i kopniakami. Wyrafinowane, prawda?

 

Kulminacyjnym momentem karnawału  był wyścig koni rasy berberyjskiej la Corsa dei barberi (berberi). Konie te są niezbyt wysokie, ale bardzo muskolarne. Ludzie na trybunach na Piazza del Popolo i wzdłuż trasy wyścigu aż do końca Via del Corso oglądali szalone konie puszczone bez jeźdźca. Właściciel zwycięskiego konia otrzymywał palio, czyli tkaninę wyhaftowaną srebrem i złotem oraz nagrodę pieniężną. 

 

 

Wyścig konny

 

 

Papież uradowany, na koniec karnawału urządzał bankiet dla sędziów, urzędników i innych nobili w ogrodach Bazyliki św. Marka, a resztki jedzenia wyrzucał plebsowi, mało tego, z rozkoszą ciskał srebrnymi monetami w tłum i z ukrycia obserwował zachowanie biedaków. Na szczęście, nie porządził długo, zmarł w 1471 roku wskutek wylewu, jakiego doznał podczas jednej ze swych orgii z młodymi chłopcami. Prawdziwy wenecjanin w Rzymie! 

 

Wyścigi ludzi kontynuowano aż do 1667 roku, kiedy papież Klemens IX położył kres temu ludzkiemu barbarzyństwu. Ale nie do końca okazał się taki miłosierny, bo wszystkimi kosztami dekoracji karnawału obciążył Żydów. Mało tego, główny rabin musiał udać się na Kapitol i rzucić do stóp Senatorowi w hołdzie, a ten rozbawiony witał go kopniakiem w głowę. 

 

Przebierano się tak jak w Wenecji, ale maski można było nosić tylko do zachodu słońca ze względów bezpieczeństwa, wszak Rzym był przeludniony i pełen różnych rzezimieszków. Nocami tańczono i pito, a bale trwały aż po blady świt. Przebierano się w stroje rodem z komedii Dell’Arte: Arlekina czy Pulcinelli, ale Rzym nie byłby Rzymem, gdyby nie miał swoich protagonistów. Poznajcie bohaterów rzymskiego karnawału:

 

RUGANTINO

Rugantino maska
Rugantino maska

 

Rugantino to ulubiony bohater rzymian. Typowy zawadiaka z Trastevere – er bullo de Trastevere – najbardziej ludowej dzielnicy Wiecznego Miasta. Młody, zuchwały, próżny i  arogancki (stąd jego imię – ruganza – arogancja), ale w głębi dobroduszny. Biegły w języku i nożu. Jest bohaterem romantycznej, ale i tragicznej historii miłosnej rozgrywającej się w cieniu Koloseum. Kocha piękną Rosettę, żonę pijaka i gbura Gnecco, który ginie zadźgany przez miejscowego zbira. A że Rugantino przypadkiem znajdzie się w pobliżu zwłok, z miłości do Rosetty weźmie na siebie całą winę i z zawadiaki przemieni się w bohatera. Niestety, zginie na szubienicy.

Rugantino był przedstawiany na dwa sposoby: albo jako karykatura żandarma: ubrany na bogato, w czerwieni i w kapeluszu z dwoma stójkami albo jako typowy biedak z Trastevere: w znoszonych skarpetach, z opaską wokół talii, kaftaniastej koszuli i chuście wokół szyi (podobny trochę do Meo Patacca).

MEO PATACCA

 

Meo Patacca maska

 

Meo Patacca to człowiek z ludu, także z Trastevere. Jego imię patacca – oznacza marną pensję wypłacaną żołnierzom. Powiedzielibyśmy taki fircyk: chwalipięta, rozrabiaka, odważny i arogancki. Kiedy wybucha bójka, jest pierwszym, który rzuci się w tłum. Dama jego serca to Nina. Według tradycji rzymskiej to ona podarowała mu nóż z jego wygrawerowanym imieniem jako dowód miłości. Nóż zresztą nie opuszcza go ani we dnie ani w nocy. W nocy leży pod poduszką, w dzień ukryty w opasce wokół talii.

Jest ubrany w szaty ludowe: ma wąskie skarpety aż do kolan, spodnie ze wstążkami, kolorowy szal jako pasek, aksamitną marynarkę, kolorową chustę na szyi i włosy zebrane w siatkę, spod której wystaje jeden kosmyk.

 

CASSANDRINO 

Cassandrino maska
Cassandrino maska

 

Cassandrino to dobry ojciec rodziny, jedyny nie z ludu, ma korzenie szlacheckie, choć stopniowo nabrał nawyków mieszczańskich. Jest naiwniakiem. Za bardzo wierzy ludziom i przez to łatwo go oszukać. Nosi trójgraniasty kapelusz, spod którego wystaje lekko przypudrowana peruka, ma czerwoną marynarkę zakończoną ogonem w kształcie jaskółki, jasne skarpety i buty ze sprzączką. 

W komediach ucieleśniał skargi i żale wobec wszechpotężnej władzy papieskiej. To jemu włożono w usta słynne słowa ”S.P.Q.R.” – Solo Preti Qui Regnano’, czyli tylko księża tu rządzą (trawestacja rzymskiego S.P.Q.R. – z woli Senatu i Ludu Rzymskiego). I kiedy cenzorzy papiescy przychodzili na przedstawienia, trzeba ich było porządnie upić, zanim ze sceny padły te słowa. Czasem jednak nie udawało się i aktorzy musieli płacić słone kary.

 

 

Wyścig świec

 

 

Kulminacją karnawału był Tłusty Wtorek i bieg ze świecami – la Corsa dei moccoletti. Każdy z uczestników biegu otrzymywał zapaloną świecę (moccolo) i musiał chronić w tym tłumie swój płomień. Wygrywał ten, kto pierwszy dobiegł do mety z płonącą świecą. Ten ryt celebrował śmierć karnawału. Potem spożywano tłustą kolację, pito na umór, dochodziło do awantur, a nawet zabójstw.

 

A w czasie karnawału na Piazza del Popolo jakby nigdy nic wykonywano publiczne egzekucje.

 

W 1874 roku król Wiktor Emanuel II położył kres wyścigom konnym, kiedy to konie zmiażdżyły młodzieńca. Wielu uznało tę datę za kres prawdziwego karnawału, choć dalej urządzano bale maskowe.

Dziś przebierają się głównie dzieci, choć i niektórym dorosłym nie brak fantazji. Za to wszyscy zajadają się faworkami i z niecierpliwością oczekują uroczystej parady na zakończenie karnawału. 17 lutego o o godzinie 16.00 z Piazza del Popolo wyruszy orszak konny. Król, królowa i cały dwór przemierzą Via del Corso, upamiętniając w tym roku 360 rocznicę wjazdu do Rzymu królowej szwedzkiej Krystyny. Całość zakończy pokaz sztucznych ogni odpalonych z tarasu Pincio.

Baranki świętej Agnieszki

Jagniątka są dwa: jedno przyozdobione czerwonymi kwiatami na znak męczeństwa (i inicjałami S.A.M. – z łaciny: święta Agnieszka męczennica), drugie udekorowane białymi na znak czystości i niewinności (z inicjałami S.A.V. – z łaciny: święta Agnieszka dziewica). Wędrują od ojców trapistów z opactwa Trzech Fontann (Abbazia delle Tre Fontane) do Bazyliki św. Agnieszki za Murami, w dniu jej święta, tj. 21 stycznia, gdzie są błogosławione, następnie jadą do Watykanu, tam błogosławi je papież, aż w końcu trafiają do benedyktynek u św. Cecylii na Zatybrzu i rosną tam aż do Wielkanocy. Ich wełna służy do utkania paliusza, czyli białej, wełnianej wstęgi ozdobionej sześcioma krzyżami haftowanymi czarnym jedwabiem. Paliusze trafiają do Bazyliki św. Piotra 24 czerwca i są przechowywanie w konfesji św. Piotra aż do 29 czerwca, kiedy to papież wręcza je nowo mianowanym metropolitom w dniu patronów miasta: św Piotra i św. Pawła. To jedna z najstarszych tradycji kościelnych, powtarzana co roku od ponad 500 lat. Co później dzieje się z jagniątkami, nie wiemy, miejmy nadzieję, że nie skończą na wielkanocnym stole.

Jagniątka śpią przed uroczystościami
Tłumy chcą je pogłaskać
Jest również obecna telewizja

Św. Agnieszka czczona 21 stycznia, w dniu jej męczeńskiej śmierci, w ikonografii jest przedstawiana z barankiem na ramieniu i palmą męczeństwa. Według legendy osiem dni po śmierci ukazała się ona krewnym, modlącym się przy jej grobie, z barankiem, Agnus Dei, symbolem Chrystusa.

święta Agnieszka

Nie wiemy tak naprawdę, jak zginęła: czy na ruszcie, czy obcięto jej głowę, czy zasztyletowano, czy poderżnięto gardło. Istnieje wiele hipotez i nie potwierdzonych faktów. Wiemy natomiast, że imię Agnese (Agnieszka), agnox – z greckiego: czysta, niewinna, błogosławiona było używane przez ‘liberti’ czyli wyzwolonych niewolników, którzy jednak z powodów finansowych do końca życia mieszkali ze swoim panem. Do takich ludzi musieli zaliczać się jej rodzice. Wiemy, że zginęła mając zaledwie 12-13 lat i że zamordowano ją za czasów okrutnego cesarza Dioklecjana (prawdopodobnie któregoś roku pomiędzy 303-313) na stadionie jego imienia, a dzisiejszym Piazza Navona. W miejscu jej męczeńskiej śmierci Borromini wzniósł kościół Sant’Agnese in Agone (dziś jest tu przechowywana czaszka świętej).

Piazza Navona – kościół Sant’Agnese in Agone

Rzymianie najchętniej opowiadają legendę upowszechnioną później przez Jakuba de Voragine w ‘Złotej Legendzie’. Otóż, syn prefekta Rzymu, oczarowany piękną dziewczynką, zakochał się w niej bez pamięci. I zaczął ją uwodzić, ta jednak odrzucała jego zaloty, powtarzając, że kocha tylko Pana. Syn się wściekał, aż prefekt kazał wszcząć śledztwo, aby dowiedzieć się, kim jest ów konkurent syna. Kiedy wreszcie pojął, że chodzi o Boga, a dziewczyna jest chrześcijanką, postawił jej ultimatum. Albo zostanie westalką i do końca życia będzie pilnowała świętego ognia, a w ten sposób ocali też swoje dziewictwo, albo odda ją do domu publicznego, a tam zostanie cudzołożnicą. Dziewczynka bez wahania odpowiedziała, że nie poświęciłaby się Weście, bo jest chrześcijanką. Rozwścieczony prefekt kazał ją rozebrać i zaprowadzić na Stadion Domicjana do domu publicznego i tam wystawić ją jako prostytutkę. Trzeba dodać, że burdele na stadionie były bardzo popularne w czasie agones, czyli zawodów wszelkiego rodzaju. Dziewczyny wypożyczano obok straganów z jedzeniem, wachlarzami czy poduszkami na kamienne siedzenia.

posąg świętej – ogród przy bazylice

I oto stał się cud. Na ciele Agnieszki wyrosły włosy tak długie, że zdołały pokryć jej nagie ciało, a nad samą dziewczynką ukazał się anioł w bieli. Biła od niej czystość i nieskazitelność oczywista dla każdego, kto przekroczył próg domu publicznego. Ale nie dla syna prefekta, który też tu dotarł, aby sobie poużywać. Ale kiedy tylko dotknął dziewczynkę, jakaś nieziemska siła zacisnęła mu gardło i udusiła go. Prefekt, dowiedziawszy się o śmierci syna, oskarżył Agnieszkę o czary. Uciekł się do szantażu,mówiąc, że jeśli nie chce być skazana na śmierć za uprawianie czarów, musi wskrzesić jego syna. I Agnieszka, modląc się gorliwie, wskrzesiła chłopaka. Ale tego było już za wiele dla miejscowych pogańskich kapłanów. To oni tym razem oskarżyli ją o czary, a prefekta nazwali wspólnikiem tych guseł. Prefekt stchórzył i oddał dziewczynę swojemu następcy, a ten wyciągnąwszy miecz z pochwy, bez wahania przebił jej ciało.

Nieodłączny baranek – wejście do bazyliki

Tyle legendy. Ciało świętej spoczęło w katakumbach przy Via Nomentana, wtedy wśród pól, daleko za miastem. Kult św. Agnieszki rozpowszechniła córka cesarza Konstantyna – Konstancja, która w podzięce za ocalenie z nieuleczalnej choroby, postanowiła wznieść kapliczkę ku czci świętej w pobliżu miejsca jej pochówku. Obok grobu powstała bazylika konstantyńska, której ruiny widać z Piazza S. Annibaliano (tuż obok wyjścia z metra B1). Pielgrzymów jednak przybywało, a grób nie był dostatecznie zabezpieczony, więc tym bardziej narażony na kradzieże. Papież Symmach (498-514) jako pierwszy spróbował wznieść bazylikę nad grobem świętej, niestety nieskutecznie. Dopiero papież Honoriusz (625-638) zwieńczył dzieło, wzorując się w dużej mierze na modelu Bazyliki świętego Wawrzyńca za Murami. Bazylika świętej Agnieszki za Murami, którą dziś oglądamy, w dużej mierze pochodzi z czasów Honoriusza.

21 stycznia w Bazylice św. Agnieszki za Murami – dostojna czerwień

Rzym tonął dziś w strugach deszczu. Nie spodziewałam się tutaj takich tłumów, a jednak mieszkańcy i turyści dopisali. Telewizja, mnóstwo dzieci i starszych głaszczących i tak już przerażone jagniątka, pobekujące od czasu do czasu, głodne i zmęczone, i najwyraźniej mające dość pozowania. Ale tradycja tradycją. 

Deszczowy poranek w dniu świętej Agnieszki

Sama bazylika jest przepiękna, nieduża, a jednak majestatyczna, szczególnie dziś, w dniu święta patronki uderzała czerwień ołtarza i matroneum (w bazylikach wczesnochrześcijańskich były to balkony przeznaczone dla kobiet). 

Rzym – Bazylika św. Agnieszki za Murami

16 kolumn, w większości z dawnej bazyliki konstantyńskiej, te bliżej ołtarza z cennego marmuru. Na łukach wizerunki papieży.

Ołtarz główny – Bazylika św. Agnieszki za Murami

Sufit (1606) zdobią święte: Agnieszka, Konstancja i Cecylia.

Sufit kasetonowy

Pięknie prezentuje się cyborium w ołtarzu, dar papieża Pawła V (1620),  rzeźbione głowy baranków spoglądają ze świecznika.

Świecznik również zdobią głowy baranków

Mnie urzekła jednak mozaika wypełniająca absydę, arcydzieło sztuki bizantyjskiej. Po raz pierwszy zamiast Chrystusa  widzimy w centrum postać świętej, ewenement. Agnieszka jest dostojna, ubrana w szaty cesarskie, na głowie ma diadem, we włosach perły, u stóp płomienie i miecz – symbole jej męczeństwa. Towarzyszą jej dwaj papieże architekci: Symmach  i Honoriusz I – trzymający model świątyni.

Bazylika św. Agnieszki za Murami – mozaika w apsydzie

Relikwie świętej Agnieszki i świętej Emercjany (niewolnicy, którą zamordowano zaraz po tym, jak nakryto ją na modlitwie przy grobie świętej Agnieszki) spoczywają razem w krypcie pod ołtarzem głównym (zejście do krypty po prawej stronie ołtarza, wykopano specjalny korytarz, aby umieścić je tutaj), w srebrnym relikwiarzu zamówionym przez papieża Pawła V i odpowiadają poziomowi oryginalnego pochówku (pierwsze piętro katakumb przy Via Nomentana).

Relikwie św. Agnieszki w krypcie pod ołtarzem głównym

Kapłan przewodniczący dzisiejszej uroczystości zapytał się licznie zgromadzonych dzieci: A wiecie, ile miała lat Agnieszka, kiedy zginęła? Nie, nie wiemy – krzyczą 8-9 latkowie. Niewiele więcej od was. Dwanaście. Była jeszcze dziewczynką. Widzę, że niektóre maluchy z przerażeniem liczą na palcach, ile im brakuje do dwunastu. I nie wiem, czy śmiać się, czy płakać.

21 stycznia – uroczystość świętej Agnieszki

Bazylika świętej Agnieszki za Murami (Sant’Agnese fuori le Mura)

21 stycznia 2019 – 10.00 – uroczysta msza w święto patronki z błogosławieństwem baranków

otwarta 9-12  15-18

dojazd:

metro B1 (z Termini, kierunek Conca d’Oro, przystanek Sant’Agnese/Annibaliano), wejście od via S.Agnese, 3.

Autobus

Z centrum – Piazza Venezia: 60 EXPRESS
Z Dworca Termini: 90
Oba zatrzymują się na przystanku Nomentana/XXI Aprile. Wejście od via Nomentana, 349

Bazylika św. Agnieszki za Murami – kompleks widoczny od strony stacji metra

Niech żyje Befana!

Gdyby nie Trzej Królowie, świat być może nie poznałby Befany. To ta poczciwa wiedźma wskazała drogę do Betlejem trzem zbłąkanym dostojnikom. Sama nie skorzystała z propozycji dołączenia się do ich orszaku, wykręcając się nadmiarem obowiązków. Szybko jednak pożałowała swojej decyzji. Nie znalazła już bowiem ani króli, ani Gwiazdy Betlejemskiej, która poprowadziła ich do Dzieciątka Jezus. Skruszona, zapakowała prezenty do dużego worka i wyruszyła w podniebną podróż na miotle od mieszkania do mieszkania, zostawiając prezenty każdemu dziecku w nadziei, że któreś z nich okaże się Dzieciątkiem.

Jarmark bożonarodzeniowy na Piazza Navona 2013

I choć Mikołaj (Babbo Natale) już dawno zdetronizował Befanę, nad czym ubolewają starsze pokolenia, gdyż przynajmniej do końca drugiej wojny światowej to Befana przynosiła dzieciom podarki, to i tak noc z 5 na 6 stycznia pozostaje magiczną nocą dla włoskich dzieci. Trzeba się przygotować do spotkania z Befaną, zostawić jej poczęstunek na stoliku (ciasteczka, mleko), żeby posiliła się po podroży i zostawić pustą skarpetę na prezenty: na kominku, kaloryferze lub gdzie popadnie. A rankiem okaże się kto był grzeczny, a kto rozrabiaką. Dobre dzieci znajdują w skarpecie słodkości i niespodzianki, niegrzeczne – węgiel.

Choinka na Piazza Navona – Boże Narodzenie 2014

Nazwa Befana jest zniekształconą formą Epifanii (z greckiego: manifestacja, objawienie). Kościół katolicki czci ten dzień jako święto Trzech Króli, którzy złożyli Jezusowi w darze mirrę, kadzidło i złoto (mirra była bardzo kosztowna w tamtych czasach, dorównywała wartością złotu). W Watykanie już po raz 30 6 stycznia wzdłuż Via della Conciliazione przejdzie orszak historyczno-folklorystyczny Trzech Króli, blisko 1400 postaci w kostiumach zakończy paradę na placu św. Piotra, wręczając papieżowi symboliczne królewskie dary.

Jarmark na Piazza Navona – Boże Narodzenie 2013

W czasach antycznych rzymianie wierzyli, że w ciągu 12 dni po Bożym Narodzeniu krążyły nad ziemią tajemnicze bóstwa kobiece, którym przewodziła Diana, bogini związana z wegetacją. Rozsiewały one nasiona po całej ziemi, tak aby przygotować ją do wydawania płodów w następnym roku. Wierzono też, że w ciągu tych dwunastu dni Matka Natura, zmęczona i pozbawiona energii, musiała odpocząć, dokonać samospalenia, aby potem odrodzić się z popiołów. Ale zanim to nastąpiło, przybierała postać wiedźmy, która krążyła na miotle po niebie i rozdawała wszystkim dary.

Piazza Navona – Boże Narodzenie 2015

Włoska Befana jest sympatyczną wiedźmą. Ubrana w długą, szarą spódnicę, fartuch z kieszeniami, owinięta szalem, w kapeluszu, z koszykiem pełnym prezentów i w zniszczonych butach (bo przecież obeszła tyle domostw) odwiedza dzieciaki, a ile domów, tyle wersji popularnego wierszyka:

La Befana vien di notte

con le scarpe tutte rotte

col vestito alla romana:

Viva viva la Befana!

czyli: Befana przychodzi nocą, w zniszczonych butach, ubrana po rzymsku, niech żyje Befana.

 

W Rzymie do 1870 roku święto Befany obchodzono na Placu św. Eustachego (tam, gdzie dziś najlepsza kawa). Potem areną wydarzeń został Plac Navona. To tu odbywały  się kiermasze, zabawy dla dzieci, no a wreszcie można było spotkać samą Befanę.

Piazza Navona – Boże Narodzenie 2014

W tym roku, po konflikcie z władzami miasta, które znacznie ograniczyły liczbę licencji, tłumacząc się dążeniem do przywrócenia dawnego, ludycznego charakteru tego święta, właściciele kramów w geście solidarności nie otworzyli żadnego z nich. No cóż, kij ma dwa końce. Prawdą jest, że Piazza Navona w pewnym momencie zamieniła się w piknik z pieczonymi prosiakami, fast foodami i czym tylko się da, tracąc swoją pierwotną twarz. Nie pomógł nawet spektakularny pogrzeb Befany zainscenizowany 8 grudnia przez sklepikarzy. Choć straganów z rękodziełem żal, bez nich Piazza Navona jest inna i czegoś brak, przyzna to chyba każdy rzymianin, który przychodził tu jako dziecko kupić sobie Befanę lub figurki do domowej szopki

Jarmark na Piazza Navona – Boże Narodzenie 2013

Dzieci się cieszą, wszak to ich święto, jest mnóstwo gier, spektakli kukiełkowych, widowisk oraz nieśmiertelna karuzela.

Zabytkowa karuzela na Piazza Navona

Piazza Navona – Boże Narodzenie 2014

Dorośli docenią spektakl świateł na Fontannie Czterech Rzek z obeliskiem imitującym choinkę.

Piazza Navona – Boże Narodzenie 2014

A ponieważ Epifania tutte le feste le porta via, czyli Epifania kończy okres leniuchowania i zabiera ze sobą wszystkie święta, więc świętujmy, póki możemy!