W tym roku 2773 urodziny Rzymu świętujemy w sieci. Powstało wiele ciekawych inicjatyw i kto z Państwa włada językiem włoskim, powinien z nich skorzystać.
Z jednej strony wspaniała inicjatywa Cultura Roma, która zaprosiła do współpracy znakomite instytucje – muzea miejskie, aktorów, muzyków – szczegółowy program na ich profilu FB . Tam też są podane linki do miejsc transmisji w necie.
Polecam o 11.00 wirtualne zwiedzanie pięknej wystawy w Palazzo Braschi – Canova. Eterna Bellezzaczy koncerty l’Accademia Nazionale di Santa Cecilia o 11.00, 15.00 i 19.00.
Ulubieńcy rzymian, czyli Gruppo Storico Romano, od lat organizatorzy urodzin Rzymu, tym razem będą nadawali w sieci. Oto szczegółowy program:
A władze Rzymu przygotowały spektakl – hołd Wiecznemu Miastu i Włochom interpretowany przez znakomitego aktora Maxa Giustiego. Wyemituje go RAI 2 o 23.00 podczas programu Patriae, a od 22 kwietnia będzie dostępny w sieci. Zapowiedz można obejrzeć na FB aktora.
Rzymski Kapitol wreszcie olśniewa baśniową scenerią, a wszystko dzięki nowemu oświetleniu. Od 26 września najważniejsze rzymskie wzgórze rozświetla 566 energooszczędnych lampek led.
Efekty są piorunujące i widać je już z daleka. Wreszcie jest elegancko i światowo. Oświetlone są nie tylko trzy pałace okalające wspaniały plac zaprojektowany przez Michała Anioła, a więc centralny Palazzo Senatorio – siedziba władz Rzymu, Palazzo dei Conservatori i Palazzo Nuovo – mieszczące Muzea Kapitolińskie.
Lśnią również portyki oraz fontanna Dea Roma. Koszt całego przedsięwzięcia to 472 tysiące euro. Oświetlenie wykonała Areti – grupa należąca do spółki Acea.
Sala Horacjuszy i Kuracjuszy Muzeów Kapitolińskich zwana również Wielką Aulą, najbardziej reprezentacyjna sala władz rzymskich jest dziś na oczach całego świata. To tutaj 60 lat temu, 25 marca 1957 roku podpisano Traktaty Rzymskie, będące zalążkiem Unii Europejskiej. Magnat rosyjski uzbeckiego pochodzenia Alisher Usmanov wyłożył 300 tys. euro na restaurację sali zakończoną w lutym 2017 roku. Dodam tylko, że pieniądze te wynegocjował poprzedni burmistrz Rzymu – Ignazio Marino.
Sala mieści się na I piętrze Pałacu Konserwatorów i zdobią ją freski autorstwa Giuseppe Cesariego zwanego il Cavalier d’Arpino. Tematycznie nawiązują do początków Rzymu opowiedzianych przez historyka Tytusa Liwiusza.
Podziwiamy więc legendarne Porwanie Sabinek, a poniżej marmurowy posąg Urbana VIII autorstwa Gian Lorenza Berniniego,
wilczycę karmiącą Romulusa i Remusa, a poniżej brązowy posąg Innocentego X autorstwa Alessandra Algardiego z Bolonii,
wreszcie walkę Horacjuszy z Kuracjuszami, o której obszerniej przeczytacie tutaj.
Zachęcam do odwiedzin Muzeów Kapitolińskich. To najstarsze publiczne muzeum świata, najważniejsze muzeum Rzymu, ma fantastyczne zbiory, a wciąż jest niedoceniane przez Polaków. Co roku, 21 kwietnia, czyli w urodziny Rzymu można je zwiedzać za darmo.
Lubię zmiany, ale lubię też powtarzalność. I co roku w Boże Narodzenie staram się odwiedzić najbardziej rzymskie szopki, więc na trasie nie mogło zabraknąć wizyty u Santo Bambino w Aracoeli czy szopki u świętego Eustachego. Rasowy rzymianin jednym tchem wymieni właśnie te miejsca najbliższe sercu mieszkańców i tłumnie odwiedzane przez nich w okresie świąteczno-noworocznym. Kto je pomija, ten nie zna prawdziwego Rzymu, choć może mieszkać tu od lat.
Poranek 26 grudnia 2016 wita nas chłodem, wyjątkowym słońcem i pustkami. A opustoszały Rzym jest magiczny. Rankiem nie ma jeszcze tłumów, nie ma też wiele aut, bo zakaz wjazdu tego dnia zobowiązuje. Za to tłumy rowerzystów na ulicach, widok niecodzienny w zakorkowanym do bólu Wiecznym Mieście.
Kieruję pierwsze kroki jak zawsze do jednego z moich ulubionych kościołów – Matki Boskiej Niebiańskiego Ołtarza – Santa Maria in Aracoeli.
Pusto, jedynie artyści przygotowują się do dorocznego koncertu w dniu św. Stefana o godz. 11. Mają jeszcze trochę czasu. Wspaniała akustyka, pobrzmiewają bałkańskie rytmy, nieznajomy język. Nie ma w nim ukojenia, wręcz przeciwnie coś przejmującego, koncert dedykowano ofiarom wojny w Aleppo.
Mównica dla dzieci jak zawsze gotowa.
Idę do żłóbka i pierwsza niespodzianka. W tym roku nie przeniesiono tu Santo Bambino, pewnie obawiano się kradzieży i robią to tylko podczas mszy. Jest inne dzieciątko, są także karteczki, na których dzieci i dorośli mogą zapisać swoje prośby.
Z Kapitolu niedaleko do getta rzymskiego – jednego z moich ulubionych rzymskich miejsc. Portyk Oktawiijuż cieszy oko po pierwszym etapie restauracji.
W tym roku Chanuka zbiegła się z chrześcijańskim Bożym Narodzeniem. 25 grudnia o 18.00 na Piazza Barberini uroczyście zapalono chanukiję, ale i na terenie getta też znajduje się symboliczna chanukija. O rzymskich obchodach Chanuki przeczytacie w artykule Chanuka – Festiwal Świateł w Rzymie.
Getto jest spokojne, na ławkach dowcipkują starsi panowie. Stoły przed restauracjami uginają się pod ciężarem świeżych karczochów. W słynnej piekarni żydowskiej jak zawsze ruch. Chcemy ponownie skosztować najlepszego rzymskiego cappuccino, ale Bar del Cappuccino jest nieczynny, czyli kierunek Sant’Eustachio.
Ale wcześniej pozdrowimy poturbowanego słonia Berniniego na Piazza della Minerva. Operacja się udała i lewy kieł powrócił na swoje miejsce po ataku wandali. To też dowód na to, że w Rzymie nie ma żadnej kontroli. Byle wandal bez żadnych konsekwencji może zniszczyć zabytek wielkiej klasy.
I już Piazza Sant’Eustachio i szopka w atrium kościoła pod tym samym wezwaniem.
Tu jak zawsze przejmująca szopka, bardzo aktualna, w tym roku dedykowana wszystkim włoskim miejscowościom dotkniętym trzęsieniem ziemi. Przed szopką skrzynka z prośbą ofiary pieniężne. Proboszcz tej parafii codziennie przygotowuje ciepłe posiłki dla najbadziej potrzebujących. Przychodzą tu tłumy starszych osób, zwłaszcza emerytów, którzy dzięki temu mogą zjeść ciepły posiłek. Kto z Was może, niech wesprze tę inicjatywę, bo to szlachetny odruch serca i działa, te pieniądze trafiają tam, gdzie powinny. Nawet jeśli będzie to równowartość jednej kawy w pobliskim Sant’Eustachio.
Z gruzów odradza się nadzieja …
Zaglądamy jeszcze na Piazza Navona. Rzymianie nie mogą odżałować dawnego kiermaszu trwającego aż do Befany. Od trzech lat władze nie mogą znaleźć rozwiązania po ukróceniu rządów mafijnej rodziny Tredicine, która przez lata rozdawała karty. Tylko jak to wytłumaczyć dzieciom? Dobrze, że działa chociaż karuzela, ale reszta sprawia przygnębiające wrażenie. Łącznie z nędzną szopką podarowaną przez wiceburmistrza. Mój mąż, który przychodzi tu od dziecka, załamał się na jej widok. Widać, że sklecona na ostatnią chwilę, zasłonięta brudnym szkłem i nie można nawet podejść.
Tegoroczna szopka zatytułowana Natività al Velabro, czyli Boże Narodzenie w pobliżu San Giorgio in Velabro – przedstawia wycinek rzymskiej rzeczywistości około 1880 roku, kiedy zniszczono wiele budowli pod budowę umocnień Tybru, aby zabezpieczyć miasto przed zimowymi wylewami rzeki. W pobliżu Świątyni Herkulesa, która ocalała, zaznaczonej tu trzema kolumnami i do dziś obecnej na Piazza della Bocca della Verità sprowadzano i składowano sól aż do końca XIX wieku.
Za szopką po lewej stronie placu znajduje się wejście na dziedziniec, na którym urządzono targowisko z produktami pochodzącymi z miejscowości dotkniętych trzęsieniem ziemi. Szkoda tylko, że organizatorzy czyli Coldiretti, nie wpadli na pomysł, że Piazza Navona jest ogromna i można dać wielki banner nad wejściem na targ. Jak tam mają trafić turyści, skoro błądzą nawet miejscowi, a wszyscy chętnie by pomogli. Targ będzie czynny od 28 do 31 grudnia i między 5 a 8 styczniem.
Na otarcie łez pozostał wóz ze Świętym Mikołajem i Befaną, ale jaka władza, taka Befana.
Bo Rzym proszę Państwa jest wyjątkowo smutny i przygnębiający tego roku. Władze zafundowały mu najbrzydszą choinkę w całym kraju, na Piazza Venezia, i za bagatela 15 tysięcy euro, kiedy inne włoskie miasta otrzymują je gratis od sponsorów. Zawrzało i pod presją mediów oraz mieszkańców dodano trochę lampek. Oświetlenie na Via del Corso sponsoruje Acea. Gdyby nie prywatni sponsorzy jak Fendi, Bulgari czy Valentino, którzy sami udekorowali Piazza di Spagna, Via dei Condotti i okolice, nie byłoby co oglądać. Szkoda, że władze nie rozumieją, że należy inwestować w promocję w mieście odwiedzanym przez tysiące turystów, bo to wróci z nawiązką i wcale nie potrzeba do tego wielkich pieniędzy. Zamiast tego jest dziadostwo nawet na święta, a sponsorzy i wykonawcy już wycofali się z noworocznego koncertu.
W niedzielę, 31 lipca trafia się wyjątkowa okazja, aby zwiedzić Pałac Senatorski – siedzibę władz Rzymu. Z taką inicjatywą wyszła obecna burmistrzVirginia Raggi, która dodała, że Pałac Senatorski powinien być zwrócony rzymianom, bo to ich dom. Niegłupi pomysł, zwłaszcza. że,prezydent Mattarellajuż ponad rok temu udostępnił zwiedzającym Pałac Prezydencki na Kwirynale i wszyscy chwalili go za to.
Zwiedzanie jest przewidziane co 15 minut w grupach 20-25 osobowych od 18.30 do 22.30 – ostatnie wejście o 22.00. Nie trzeba niczego rezerwować, wystarczy ustawić się w kolejkę od strony wejścia Sykstusa IV, tuż za kolumną z wilczycą.
Z każdego miejsca spogląda na mnie głowa świętego Jana Chrzciciela na tacy – nad wejściem do kościoła, na jego suficie, w oratorium, na dziedzińcu klasztornym. Aż mi się w głowie zakręciło od takiej ilości ściętych głów. Święty Jan Chrzciciel zajmuje wyjątkowe miejsce w tym obiekcie sakralnym otwartym wyłącznie w dniu urodzin świętego – 24 czerwca i tylko przez trzy poranne godziny.
Tłumy gromadzą się już o poranku, bo to jedyna okazja w roku, aby obejrzeć wspaniały kompleks San Giovanni Decollato. Najłatwiej dojść do niego od Piazza della Bocca della Verità.
Kościół z zewnątrz wygląda obskurnie, kto by pomyślał, że wewnątrz kryje taką perłę malarstwa. Rzym końca XV wieku miał silną reprezentację florentyńczyków. To z ich woli w 1488 roku powstało Arcybractwo Miłosierdzia, którego członkowie towarzyszyli w ostatniej drodze skazanym na śmierć przez ścięcie głowy, a potem zajmowali się pochówkiem ciał. Było to prestiżowe bractwo, od 1514 roku należał do niego Michał Anioł, którego po śmierci 19 lutego 1564 roku współbracia odprowadzili z honorami do kościoła SS Apostoli, gdzie spoczął tymczasowo, zanim nie zabrano jego doczesnych szczątków do Bazyliki Santa Croce we Florencji. Papież Innocenty VIII zaakceptował arcybractwo, a dwa lata poźniej przekazał mu kościół u stóp Kapitolu – Santa Maria della Fossa, który odtąd przyjął wezwanie San Giovanni Decollato, nawiązując do męczeńskiej śmierci jego patrona, świętego Jana Chrzciciela. Decyzją papieża Pawła III od 1540 roku, raz do roku, 24 czerwca, w dniu patrona ułaskawiano jednego ze skazańców. Należy dodać, że wyroki śmierci wydawało Państwo Kościelne, które pozbywało się w ten sposób niewygodnych sobie osób, niekoniecznie morderców, bo wśród skazańców znajdowały się także osoby z czarnej listy Kościoła i arystokracji rzymskiej. To z tych rodów najczęściej wywodzili się papieże.
Jak wyglądał proces uwolnienia? Otóż ci skazańcy, którzy kwalifikowali się do uwolnienia, byli proszeni o przedstawienie dokumentu zawierającego imię skazanego oraz popełniony przez niego czyn. Cała zebrana dokumentacja była skrupulatnie studiowana przez członków bractwa, a następnie przystępowano do głosowania. Głosowano ziarnami bobu: białymi i czarnymi, które wrzucano do urny. Darowywano życie temu, którego imię zgromadziło ponad 2/3 czarnych ziaren bobu, to czarny kolor wygrywał.W Izbie Historycznej zachował się czerwony habit, który przywdziewał szczęśliwie ocalony od śmierci.
Wchodzę do przedsionka kościoła, wystój makabryczny, pełen trupich czaszek. Dziarskie staruszki pilnują, aby nikt nie fotografował ani oratorium, ani kościoła. Nie wolno.
Kieruję się najpierw do oratorium, które służyło bractwu jako miejsce modlitwy za dusze skazańców, zmarłych współbraci i dobroczyńców. Widok nieziemski. Czyżby bliźniaczka Kaplicy Sykstyńskiej? Wspaniały cykl fresków opowiadających życie świętego Jana Chrzciciela wykonali w latach 1535 -1553 artyści florenccy: Jacopino del Conte, Francesco de Rossi zwany także Salviatti oraz neapolitańczyk Pirro Ligorio – malarz i architekt i Giovanni Battista Franco – wenecjanin. Pracami kierował Giorgio Vasari. Przed naszymi oczami niczym na taśmie filmowej przebiega życie świętego, który ochrzcił Jezusa i którego kościół czci dwukrotnie: w dniu narodzin – 24 czerwca i wspomina również 29 sierpnia – w dniu jego męczeńskiej śmierci. Oglądamy cudowną nowinę ogłoszoną starzejącemu się Zachariaszowi, narodziny Jana, Chrzest Jezusa, głoszone kazanie, aresztowanie na rozkaz Heroda Antipy, któremu święty Jan wytknął pożycie z Herodiadą – ówczesną żoną brata Heroda, Filipa, co było niezgodne z prawem mojżeszowym i za co Jan trafił do więzienia.
Hipnotyzuje mnie taniec Salomè– urodzinowy prezent podarowany Herodowi, obłędny, zmysłowy, erotyczny. Taniec, w trakcie którego pijany Herod doznaje ekstazy. Jest gotów spełnić każde życzenie młodej dziewczyny. A ona – manipulowana przez matkę Herodiadę – żąda głowy świętego Jana. Zakłopotany Herod spełnia jednak życzenie dziewczyny. Podła Herodiada triumfuje, widząc ściętą głowę Jana na tacy.
To właśnie te malowidła łącznie ze wspaniałym Zdjęciem z krzyża w ołtarzu oglądali skazańcy tuż przed egzekucją. Bracia przygotowywali ich duchowo na moment śmierci. Musieli zaakceptować to, co musiało nieuchronnie nadejść, tak jak zaakceptował to Chrystus i święty Jan Chrzciciel.
Freski zostały odrestaurowane w latach 2005-2014. Ministerstwo Kultury przeznaczyło 200 tysięcy euro na ten cel. Dlaczego zatem są ukryte i niedostępne publiczności? Jaki to ma sens, kiedy tłumy są gotowe zapłacić za ich obejrzenie i mimo tego arcybractwo mówi NIE. Nawet w internecie skąpy wybór zdjęć.
W ołtarzu kościoła wspaniały obraz – Ścięcie świętego Jana – autor Giorgio Vasari. Bije od niego niesamowite piękno. Tym razem łamię zakaz i pstrykam ukradkiem z daleka.
I wreszcie przechodzę na dziedziniec. To dawny cmentarz. Od 1600 roku z woli papieża Klemensa VIII bracia grzebali tu ciała skazańców, które na noszach przewieźli wcześniej do kościoła. Natomiast odcięte głowy zbierano do koszyka i palono 24 czerwca.
Bardzo toskański ten dziedziniec – wspaniale oddaje klimat florenckiego renesansu.
Dookoła na murach odcięta głowa świętego Jana na tacy – symbol arcybractwa i tablice upamiętniające dobroczyńców.
Na płytach nagrobnych widnieje napis: DOMINE CUM VENERIS JUDICARE NOLIS NOS CONDEMNARE, czyli Panie, kiedy przyjdzie czas sądu, nie potępiaj nas. W domyśle – bo my zostaliśmy już osądzeni.
Dochodzę do pomieszczenia zwanego La Camera Storica – coś w rodzaju Izby Pamięci. Muzeum, które gromadzi dokumentację, pamiątki po skazańcach. Jaka szkoda, że w remoncie.
Wewnątrz biblioteka-archiwum arcybractwa prowadzona od 1488 do 1960 roku, podobno już skomputeryzowana, gromadzi 2100 dokumentów. Wśród nich także wyrok śmierci Giordana Bruno, spalonego na stosie na Campo de’ Fiori w 1600 roku. Są nosze, którymi bracia zwozili ciała. Są butelki po winie, które podawano skazańcom przed śmiercią. Są skórzane pokrowce, do których wkładano kartki z ostatnią wolą skazańca. Nie brak koszy, do których wkładano odcięte głowy. Także kosz, w którym umieszczono głowę Beatrice Cenci. Na ścianie wisi krzyż otwierający pochody, prowadzące złoczyńców na szubienicę. I czarne habity arcybraci.
Towarzystwo to działa do dziś. Opiekuje się młodymi dziewczynami w trudnej sytuacji materialnej. Otacza opieką rodziny osób skazanych na dożywocie, zwłaszcza dzieci z takich rodzin. Wolontariusze pomagają również biednym rodzinom.
A czaszka świętego Jana zapytacie?Co się z nią stało? Ta autentyczna (tak przynajmniej wskazują źródła, choć i Amiens, i Damaszek twierdzą, że również posiadają głowę świętego) znajduje się w kościele San Silvestro in Capite przy Piazza San Silvestro, obok Poczty Głównej. Jest wystawiona w relikwiarzu w kaplicy po lewej stronie od wejścia. Natomiast grób świętego Jana można odnaleźć wewnątrz Meczetu Umajjadów w Damaszku.
‘Wieje wiatr zmian’ – skomentowała na gorąco szacunkowe wyniki Virginia Raggi – zwyciężczyni pierwszej tury wyborów w Rzymie. ‘Jestem gotowa zarządzać Rzymem – dodała’. Jej zwycięstwo to policzek dla lewicy i PD – rządzącej partii obecnego premiera Matteo Renziego. To również protest mieszkańców Wiecznego Miasta, którzy mają dość tych samych twarzy i nieudolnych partii. Czy reprezentująca Ruch Pięciu Gwiazd Virginia da rade zwyciężyć w drugiej turze i zostać pierwszą kobietą rządzącą włoską stolicą?
Do urn tym razem poszło ponad 57 % mieszkańców, ogrom kobiet. Virginia Raggi wygrała w 13 na 15 okręgach. zdobywając ponad 35 % głosów, Roberto Giachetti z PD wygrał jedynie w centrum historycznym i Parioli – najbogatszych dzielnicach Rzymu. Uplasował się jako drugi na liście zwycięzców z 24,8 % poparciem. To także daje do myślenia, komu na rękę obecne status quo.
Zwykli Rzymianie chcą zmian, gruntownych zmian. Obawiają się jedynie, aby Virginia, choć silna osobowość, ale debiutantka na arenie politycznej, nie stała się marionetka w rękach Beppe Grillo.
Natale di Roma – 21 kwietnia 2016 – już 2769 urodziny Rzymu.
O poranku świeciło wiosenne słońce, radości jednak nie było na twarzy mieszkańców, raczej panika, czy zdążą do pracy i szkoły przed 8.30. Rzym bowiem rozpoczął swoje urodziny strajkiem komunikacji miejskiej, który sparaliżował miasto do 13.00.
Ale orkiestrze nie straszne strajki. Przemaszerowała przez Via dei Fori Imperiali aż po Plac Wenecki, by zatrzymać się przed Grobem Nieznanego Żołnierza na Ołtarzu Ojczyzny. Tłumy mieszkańców nieco zdezorientowane podążyły za nią, bo Plac Wenecki wyłączono z ruchu pieszego.
Tymczasem na tyłach Wzgórza Kapitolińskiego, tuż przy wejściu do siedziby burmistrza ustawił się kordon strajkujących związkowców.
Wzgórze Kapitolińskie wyjątkowo w tym roku (z powodu remontu Schodów Hiszpańskich) zdobią azalie, już od kilku lat marnej jakości, choć na zdjęciach w wyszukiwarkach widać piękne, bujne kwiaty. Owszem, były takie – 15 lat temu. Gdzie się podziały?
Najbardziej reprezentacyjna sala Muzeów Kapitolińskich – Sala degli Orazi e Curiazi gotowa na przemówienie komisarza Rzymu, ale wcześniej obowiązkowa msza w kaplicy muzealnej przylegającej do sali.
Tak naprawdę w Rzymie nie widać żadnego fetowania. Nie ma nawet plakatów promocyjnych, nie ma jakiejkolwiek informacji dla turystów. Zdaje się, że bardziej pamięta o tym świat, media społecznościowe niż sami zainteresowani.
Circo Massimo. Kolejny przystanek. Sporo turystów zagranicznych, trochę mieszkańców. I Gruppo Storico Romano. Pomysłodawcy obchodów narodzin Rzymu.
Pod namiotami – stoiska handlowe. Można odziać się po rzymsku od stóp do głów. Kupujcie nasze koszulki – skanduje spiker. €10 za koszulkę i pamiątkowa plakietka co łaska – i już nam pomożecie. Całą imprezę organizujemy z naszych środków. A miasto????????
A może coś ze skóry – sandały, torby?
Albo kosmetyki i coś dla urody, bo rzymianki przyciągały swoją twarzą i farbowanymi włosami blond albo kasztanowymi – zachęca spikerka.
Nie brakuje chętnych do podziwiania cudzych torsów 🙂
Fajnie poznać starożytne jadło …
Czy kupić dzieciom jakąś książkową atrakcję.
Witam Was wszystkich – mówi przewodniczący Gruppo Storico Romano – nie wiem, jak i skąd dowiedzieliście się o tej imprezie, bo żadna gazeta o nas nie pisała. Smutne to, juz drugi raz, rok po rok słyszę z ust założyciela te słowa. Ale mimo wszystko Auguri, Roma!!! Auguri!!! Klaszczą ludzie, po czym biegną do barierek, aby obejrzeć założenie miasta.
Rea Silvia, pasterz i bliźniacy w koszu także w pełnej bojowości. Sam spektakl przybliżę innym razem. Tymczasem Romulus (ten w zielonym stroju) już wyznacza granice miasta na Palatynie.
Ale Remus szydzi z brata, prowokacyjnie przekracza linię wyznaczoną przez Romulusa. Musi ponieść karę – śmiertelną.
Dziekujęmy aktorom.
Potem odbywa się jeszcze inscenizacja Palilii i pokazy jazdy konnej. Ale kulminacyjnym punktem obchodów narodzin Rzymu będzie niedzielna parada.
Kto z Was nie chciałby płacić €23 miesięcznie za mieszkanie z widokiem na Forum Romanum. Lepiej – €25.64 miesięcznie z widokiem na Koloseum? Albo €10 za mieszkanie przy Borgo Pio w Watykanie? W Rzymie kolejna afera.
Tym razem problem dotyczy ponad 600 mieszkań w ścisłym centrum Rzymu: okolicach Koloseum, Forum Romanum, Fontanny di Trevi czy Piazza Navona należących do miasta, które to płacą czynsz poniżej wartości rynkowej (w praktyce może nawet dwu- lub trzykrotnie więcej). Wśród nich także luksusowe 100-metrowe apartamenty z miesięczną cena wynajmu €150-€250, kiedy przeciętny mieszkaniec miasta za malutki pokój daleko od centrum płaci €400 miesięcznie?
I jak to się ma do drobnych przedsiębiorców, którzy muszą zamykać lokale przez horrendalne czynsze?
Są jeszcze takie asy jak Zakon Kawalerów Maltańskich, który za średniowieczny pałacyk przy Via dei Fori Imperiali, powierzony mu w 1946 roku płaci bagatela €12 za rok, €1 miesięcznie. Tłumaczy się, że prowadzą tam fundację. Protestują inne fundacje: dlaczego są równi i równiejsi?
Kto, dlaczego, jak i kiedy? Komisarz nadzwyczajny Rzymu Francesco Tronca rozpoczął śledztwo. Czy wygra z mafią kapitolińską? Czasu ma niewiele, bo juz w maju odbędą się wybory nowego burmistrza.
Jesień ludów na Kapitolu. Polityczne trzęsienie ziemi – dodają inni. 8 października 2015 – Rzym wolnym miastem – skandowali protestujący przed budynkiem ratusza. Wczoraj po gorączkowym i nerwowym dniu – o godzinie 19.32 włoska agencja prasowa ANSA podała informację o dymisji burmistrza Rzymu Ignazio Marino. Decyzja, na którą czekali i mieszkańcy, i przeciwnicy polityczni pierwszego obywatela Wiecznego Miasta, a i żaden z partyjnych kolegów nie stanął w jego obronie. Robię to w interesie Rzymu i jego mieszkańców – dodał Marino. Dziennikarze i komentatorzy polityczni jednogłośnie przyznają – zgubił go nie tylko brak doświadczenia politycznego, ale przede wszystkim brak autokrytyki i zarozumiałość, a wydarzenia ostatnich tygodni i notoryczne kłamstwa tylko przelały czarę goryczy. O co chodzi w tej awanturze politycznej, w którą został nieświadomie wplątany nawet papież Franciszek i która pogrąża Wieczne Miasto w chaosie na progu Jubileuszu Miłosierdzia?
Ignazio Marino – chirurg-transplantolog, członek lewicowej PD objął mandat burmistrza Rzymu 2,5 roku temu. Wygrał wybory z 67% poparciem, a jedynym kontrkandydatem był poprzedni gospodarz miasta – prawicowy Gianni Alemanno, którego rządy w opinii większości rzymian doprowadziły włoską stolicę na skraj ruiny i korupcji.
Wesoły, przyjeżdżający do pracy rowerem, ot taki luz, który przeniósł z Ameryki na grunt włoski (pracował tam jako chirurg), zachęcał wręcz mieszkańców do używania tego środku lokomocji, co brzmiało co najmniej ironicznie, bo po pierwsze miasto nie ma szlaków rowerowych, po drugie nie brzmiało dowcipnie w stolicy sparaliżowanej co piątek strajkiem komunikacji miejskiej. Przy całym umiłowaniu rowerów zasłynął jako kolekcjoner mandatów za niewłaściwe parkowanie czerwonej Pandy w miejscach zarezerwowanych dla niepełnosprawnych, bądź tam, gdzie zakaz parkowania.Co prawda, samochód należał do żony, ale przykład powinien iść z góry, bo burmistrza i jego rodzinę prawo też obowiązuje.
Marino od samego początku nie zaskarbił sobie sympatii mieszkańców, nie tylko z powodu braku kompetencji menedżerskich i kompletnej nieznajomości specyfiki miasta takiego jak Rzym, zwłaszcza problemów przedmieść, ale i poprzez epatowanie na każdym kroku ‘butą’, zwłaszcza w kontaktach ze zwykłymi ludźmi. Wszyscy pamiętają ubiegłoroczne spotkanie w dzielnicy San Lorenzo, kiedy burmistrz przybył tam, aby oddać hołd ofiarom bombardowania w 1943 roku. Jedna z mieszkanek dzielnicy – Lucia Rinaldi – podeszła do burmistrza i zapytała go, co ma zamiar zrobić z górą śmieci zalegających ulice i jak poprawi bezpieczeństwo. Cóż jej odpowiedział? Niech Pani podłączy te dwa neurony, które posiada i zacznie ich używać we właściwy sposób. Poszło w eter. Marino przepraszał po kilku dniach, kalał się, że to był dla niego wzruszający moment, bo jego ojciec został wywieziony do Auschwitz, a ta Pani zirytowała go swoim pytaniem. Zbyt późne przeprosiny, pozostał niesmak.
Afera śmieciowa i transport miejskito dwa punkty zapalne tej prezydentury. Wystarczy tylko opuścić ścisłe centrum, aby zobaczyć góry śmieci. Pomimo zapewnień burmistrza sprzed roku – Ama – miejskie przedsiębiorstwo oczyszczania i utylizacji śmieci do dziś nie rozwiązała problemu. A transport? ATAC – przedsiębiorstwo komunikacji miejskiej ledwie zipie, ale pobiło szczyty arogancji w lipcu tego roku, kiedy zafundowało mieszkańcom ponad miesięczny strajk maszynistów metra. To tam rozgrywały się dantejskie sceny przy ponad 40-stopniowych upałach i co najmniej dwugodzinne powroty do domu z pracy, a Marino milczał.
Sierpień przyniósł kolejne wielkie wydarzenie – pogrzeb bosa mafijnego z Casamonica, z helikopterem, z którego rozsypywano czerwone płatki róż i karocą, która podwiozła trumnę mafioso do kościoła San Bosco. Miasto rzekomo nic o tym nie wiedziało, ale ktoś musiał na to wydać zgodę, ot tak helikoptery nie poruszają się w przestrzeni powietrznej. Czy zrobiła to mafia kapitolińska pod nieobecność Marino przebywającego wówczas na urlopie na Karaibach? Marino nie przerwał urlopu i nie powrócił do Rzymu, czym wzburzył po raz kolejny mieszkańców. Powiedział, że bał się o swoje życie, bo otrzymywał telefony z pogróżkami.
Czarę goryczy przelała jednak jego ostatnia podróż do Stanów Zjednoczonych i obecność na spotkaniu rodzin z papieżem Franciszkiem w Filadelfii.Problem w tym, że strona kościelna go tam nie zaprosiła, ani papież, ani biskupi lokalni. Jakie musiało być zdziwienie i poirytowanie papieża, kiedy w pierwszym rzędzie ujrzał Marino. Obecność wielce niestosowna, bo przecież nie tak dawno Marino zalegalizował związki cywilne, a te, choć jak najbardziej popierane przez mieszkańców, przeczą doktrynie Kościoła katolickiego i jego postrzeganiu rodziny.
Zapytany o obecność burmistrza w Filadelfii, poirytowany papież Franciszek odpowiedział dziennikarzowi na pokładzie samolotu powracającego ze Stanów Zjednoczonych: ‘Io non ho invitato il sindaco Marino, chiaro?’ – Ja nie zaprosiłem burmistrza Marino, jasne? Zapytałem również organizatorów i nawet oni go nie zaprosili. Pewnie przybył tu spontanicznie, deklaruje się katolikiem – dodał papież.
Ale Marino ma swoją wersję i twierdzi, że podczas czerwcowej wizyty w Rzymie sprawdzającej procedury bezpieczeństwa przed papieską wizytą w USA burmistrz Filadelfii Michael Nutter zaprosił go do odwiedzenia Stanów, a i Monsignor Paglia odpowiedzialny za przygotowanie papieskiej pielgrzymki był przychylny tej decyzji. Giuseppe Cruciani – znany dziennikarz radiowy imitując premiera Włoch – Matteo Renziego – zadzwonił do Monsignor Paglia, aby zapytać, jak to było naprawdę z tą wizytą. Monsignor Paglia przekonany, że rozmawia z premierem żalił się – Marino rozwścieczył papieża, mało tego uknuł intrygę, w którą nas wplątał. Rozmowę usłyszały całe Włochy. Mało tego – Marino skomentował papieską odpowiedź – na miejscu papieża nic bym nie odpowiedział temu dziennikarzowi. Jak można było się domyślić, ochłodziło to stosunki Stolicy Apostolskiej z Kapitolem. Watykan zresztą drży o stan przygotowań do jubileuszu.
Skoro zatem nie Kościół, to kto zaprosił Marino. Owszem, zaprosiliśmy go – dodał rzecznik prasowy burmistrza Filadelfii – Marc McDonald, ale nie pokryliśmy żadnych kosztów wizyty, wiemy, że Temple University pokrył część wydatków. I owszem, rzecznik uniwersytetu potwierdził, że opłacili transport (samolot i pociąg) dla dwóch z czterech osób delegacji Marino, ale nie hotele. Przy okazji Marino otrzymał honorarium za wygłoszony wykład.To ciekawe, bo tuz przed odlotem Marino w wywiadzie dla Il Messaggero podkreślał, że rzymianie nie zapłacą ani centa za jego podróż, bo koszty pobytu pokryje Filadelfia. A poza tym jedzie szukać pieniędzy na restaurację zabytków Rzymu. Tyle tylko, że nie wspomniał ani słowa o innych członkach delegacji, których pobyt opłacił Kapitol. Bagatela – 15 tysięcy euro.
Po nitce do kłębka. Pod lupę poszły publiczne wydatki Marino. 20 tysięcy euro zapłacone państwową kartą kredytową, To nie jest tak naprawdę zawrotna suma, ale wyszło na jaw coś innego. Prywatne kolacje z żoną na koszt miasta nigdzie nie zaksięgowane. Tym razem przemówili restauratorzy jednej z restauracji w pobliżu Kapitolu. Jeśli były wydatki na rzecz miasta, wystawialiśmy natychmiast faktury. Tym razem Marino przyszedł do nas z żoną, tylko raz, nie prosił o wystawienie faktury. Marino tymczasem szedł dalej w kłamstwo, mówiąc, że owszem był na kolacjach służbowych z ambasadorem Wietnamu, czy przedstawicielami Wspólnoty Sant’Egidio w Rzymie. Jakie kolacje? – odpowiadają zdumieni, nigdy nie jedliśmy kolacji w towarzystwie burmistrza Rzymu.
Ale SHOW MUST GO ON … Zwrócę z prywatnej kieszeni te 20 tysięcy – mówi Marino, włączywszy €3540 za kolację z uzbeckim mecenasem Usmanovem, który podarował 2 miliony euro na remont Fontanny Dioskurów na Kwirynale, 7 kolumn na Forum Trajana i Sali degli Orazi e Curiazi w Muzeach Kapitolińskich. Co u licha jedli – pytają internauci, skoro nawet w najdroższej restauracji Rzymu – Pergoli (3 gwiazdki Michelin) kolacja kosztuje maksymalnie 350 euro na osobę plus wino.
W dzisiejszym wywiadzie z Massimo Gramellinim z La Stampa Marino podkreśla, że odszedł dla dobra Rzymu i jego mieszkańców. Ale żaden z kolegów partyjnych nie stanął w Pańskiej obronie – dodaje dziennikarz. Nieprawda – dodał ex-burmistrz, połowa doradców PD płakała, a radny i sędzia Alfonso Sobella powiedział, że nie płakał tak od 35 lat. Na pożegnanie Marino pozostawił rzymianom list, jak święty Paweł Koryntianom – drwią internauci.
A dziś Marino grozi: ujawnię imiona i nazwiska tych, którzy prosili mnie o przysługę, wszystkich poleconych. Mam na to dowody, zaniosę je do telewizji. Jeśli ja zatonę, inni pójdą ze mną na dno. Robicie ze mnie złodzieja, a ja jestem uczciwy. Nie tak powinna się była zakończyć moja kadencja.
Na razie Marino i zarząd miasta pozostaną jeszcze przez 20 dni. Przez ten czas będą wykonywać zwykłe obowiązki administracyjne. Po 20 dniach dymisja wchodzi w życie. Wtedy prefekt Rzymu Franco Gabrielli będzie musiał powołać komisarza nadzwyczajnego na okres nie dłuższy niż 90 dni. Tenże komisarz oprócz zarządzania Wiecznym Miastem będzie musiał stawić czoła Jubileuszowi, który rozpoczyna się 8 grudnia i według wstępnych szacunków zgromadzi około 20 milionów pielgrzymów. Wybory nowego burmistrza przy zachowaniu procedur legislacyjnych mogą się odbyć najwcześniej wiosną. A już 5 listopada rusza proces mafii kapitolińskiej …