Rzym powoli przypomina oblężoną twierdzę – 2 tysiące wojska na ulicach, opancerzone pojazdy wojskowe na obwodnicy GRA i dzisiejszy fałszywy alarm bombowy w metrze A na stacji Lepanto sąsiadującej z Watykanem. Tak będzie wyglądało życie w Wiecznym Mieście przez najbliższe tygodnie. Mieszkańcy boją się, że terroryści podobnie jak w Paryżu mogą zaatakować miejsca publiczne: kawiarnie, restauracje, obiekty rozrywkowe, centra handlowe czy środki transportu. Patrole zaczęły kontrolować nawet dzielnice oddalone od centrum: San Lorenzo, Pigneto czy Testaccio – znane jednak z bujnego życia nocnego. Wzmożone kontrole także w obiektach B&B (bed & breakfast).
Wczoraj FBI przekazała włoskim służbom specjalnym informacje o możliwym ataku terrorystycznym na Bazylikę św. Piotra w Rzymie oraz mediolańskie: Duomo (katedra) i operę La Scala. Przekazało również 5 podejrzanych nazwisk.
Psychoza zaczyna udzielać się wszystkim. Wczoraj wieczorem odnaleziono porzuconą torbę na przystanku autobusowym w pobliżu Ambasady Amerykańskiej. Na szczęście była w niej tylko poduszka.
Dziś w południe stanęła linia metra A po informacji o porzuconej torbie na stacji metra Lepanto – w dzielnicy Prati, sąsiadującej z Watykanem. Alarm okazał się fałszywy i metro wróciło do pracy o 12:45, ale ludzie są czujni.
Restauratorzy i hotelarze rozpaczają, że oprócz kryzysu brakowało jeszcze terrorystów, bo po piątkowym zamachu w Paryżu odwołano wiele rezerwacji w samym centrum miasta. Jest jeszcze ponad 50 % wolnych miejsc na 8 grudnia – Święto Niepokalanego Poczęcia – ostatni długi weekend Włochów.
Póki co mamy drugi stopień zagrożenia terrorystycznego, a jubileusz rozpoczyna się 8 grudnia, już za dwa tygodnie. Pojawiły się nawet głosy, aby odwołać Rok Święty, ale ani papież Franciszek, ani premier Matteo Renzi nie biorą tego pod uwagę. Na ile Rzym jest bezpieczny? Chyba nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie.