Na fasadzie Kwadratowego Koloseum w rzymskiej dzielnicy EUR widnieje taki napis: Włosi – naród poetów, artystów, bohaterów, świętych, myślicieli, uczonych, migrantów (w latach 30-tych to pojęcie odnosiło się do pierwszych lotów międzykontynentalnych). Włochy to kraj z największą ilością zabytków wpisanych na listę Unesco. Urzekał od wieków swoimi krajobrazami, wspaniałą architekturą, kulturą, sztuką, znakomitą kuchnią. Życia nie starczyłoby na odwiedziny wszystkich miejsc, a i sami Włosi niezbyt dobrze znają swój kraj, co poniekąd rozumiem, taka jest natura ludzka, kusi nas to, co obce, czego nie znamy. Z drugiej strony mają zbyt wiele piękna na co dzień, więc go nie doceniają. I często nie rozumieją cudzoziemców wpadających w zachwyt nad każdym napotkanym kamieniem czy wybrukowaną uliczką udekorowaną pelargoniami.
20 regionów, a każdy z nich jest inny: od wspaniałych Dolomitów po Sycylię – wyspę bogów. Od Alp po gaje oliwne Apulii. Od Rzymu, Florencji i Wenecji po urzekające miasteczka rozsiane po całym Półwyspie Apenińskim i wyspach.
Moje Włochy to nie Florencja, Wenecja czy przereklamowana Toskania (choć jej pejzaże są magiczne) zadeptana przez anglojęzycznych turystów, a Apulia, Dolomity, Dolina Aosty i wciąż najpiękniejsza dla mnie Sycylia. To one wypełnią kolejne zakładki. Zapraszam w podróż po Italii, może nie dalekiej od utartych szlaków, ale tej mniej znanej, choć równie fascynującej. Od wielokulturowego Triestu po nieco egzotyczne Otranto. Od dwujęzycznego Bolzano po fascynującą Materę – europejską stolicę kultury 2019. Od Moeny – czarodziejki Dolomitów po Erice – sycylijską czarodziejkę.








