Kiedy sztuka spotyka technologię, czasami wychodzą całkiem fajne rzeczy jak w przypadku kopii Amora i Psyche Antonia Canovy, wykonanej przez robota.
Najpierw wybrano marmurowy blok w Carrarze ważący 10 ton. Potem zeskanowano w 3D oryginalną rzezbę autorstwa Antonia Canovy na co dzień wystawioną w Luwrze. E voilà! Robot pracował nieprzerwanie 270 godzin. Efekt piorunujący! Reprodukcję arcydzieła Canovy w proporcji 1:1 (140x128xH154cm) wystawiono na dziedzińcu Palazzo Braschi z okazji wystawy – Canova. Eterna Bellezza. Wieczne Piękno. Czyż nie jest piękna?
Od dawna chciałam zobaczyć Kwadratowe Koloseum wewnątrz. Kiedy nadarzyła się okazja w ramach dorocznej inicjatywy architektów Open House Roma, bez wahania zarezerwowałam wizytę. Ale jak to w życiu bywa, czasem wielki apetyt kończy się wielkim niedosytem.
Kwadratowe Koloseum jest dziś siedzibą Fendi, a Fendi nie zgodziło się na udostępnienie odwiedzającym swoich pięter. Można zobaczyć parter, kiedy Fendi organizuje tam wystawy. Na otarcie łez pozostał jedynie taras widokowy, z którego widać całą dzielnicę EUR oraz okolice, a nawet ośnieżone szczyty górskie.
Z całej 30-minutowej wyprawy dowiedziałam się jedynie, że obiekt w ogóle nie był przystosowany do użytku publicznego, zatem zanim wprowadziło się tu Fendi, trzeba było doprowadzić wodę do budynku.
Mieliśmy wielkie szczęście, że akurat przestało padać, ale wiało niemiłosiernie. Taras jak taras, ale widoki piękne i dopiero stąd można docenić geniusz projektantów tej dzielnicy. Bazylika św. Piotra i Pawła – faszystowska wersja San Pietro. Obok kręcono Bonda, a pobliskie arkady symulowały rzymski cmentarz Verano, kiedy producentom filmu nie pozwolono tam kręcić scen. W oddali widzą Państwo najdroższy wieżowiec EUR, prawie niezamieszkany.Obok wieżowca centrum handlowe Euroma 2, wewnątrz triumf kiczu w pełnej krasie.
Ten spłaszczony budynek to Pałac Sportu – Palazzo dello Sport wybudowany na olimpiadę w 1960 roku. Na jego miejscu miał stać łuk triumfalny, jaki sobie wymarzył Mussolini. Obok wieżyczka przypominająca kapelusz grzyba – tak też się nazywa – il Fungo – na szczycie którego mieści się restauracja.
Tu widok na Centrum Kongresowe – il Palazzo dei Congressi, do którego prowadzi aleja łącząca go z Kwadratowym Koloseum – do niedawna jedyny obiekt targowy w Rzymie. Po lewej stronie budynki EUR Spa – spółki zarządzającej obiektami EUR, tam miesczą się: Palazzo Uffici – siedziba Gwardii Finansowej i Salone delle Fontane, w którym odbywają się wystawy i targi – tam miały być kasy biletowe podczas Expo w 1942 roku. Po prawej stronie widać obelisk Marconiego w centrum alei Cristoforo Colombo.
I wreszcie zieleń, wszechobecna rzymska zieleń i górskie szczyty w oddali pokryte śniegiem. Nawet w Rzymie mamy w tym roku wyjątkowo zimny maj.
Siedziba FAO tuż przy stacji metra B Circo Massimo z zewnątrz straszy brzydotą. Jest to jeden z najlepiej strzeżonych budynków w mieście. Zawsze stoi przed nim patrol wojskowy. Mussolini zaplanował tu Ministerstwo Włoskiej Afryki, ale wojna udaremniła jego plany.
FAO – czyli Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa została założona 16 pazdziernika 1945 roku w Quebecku w Kanadzie. Co roku na pamiątkę tego wydarzenia obchodzimy Światowy Dzień Żywności. W 1949 roku na konferencji w Waszyngtonie, który był tymczasową siedzibą organizacji, zaakceptowano propozycję rządu włoskiego, aby przenieść siedzibę do Rzymu. Przeniesiono ją dwa lata pózniej w 1951 roku do siedziby pałacu, który zaprojektowali w 1938 roku Vittorio Cafiero i Mario Ridolfi z przeznaczeniem na Ministerstwo Włoskiej Afryki. Wojna przerwała jego budowę i aż 10 lat zajęło wykończenie oryginalnego projektu. Kompleks liczy 6 budynków, dwa zostały dodane w pod koniec lat 80-tych i na początku 90-tych. Powierzchnia liczy ponad 100.000 metrów kwadratowych i obejmuje obszar około 4 hektarów.
Struktura FAO to 194 państwa członkowskie, w tym Unia Europejska jako organizacja członkowska oraz dwaj członkowie stowarzyszeni – Wyspy Owcze i Tokelau.
Działalność FAO koncentruje się głównie na obszarach wiejskich 130 krajów, w których ponad 80 procent mieszkańców jest dotkniętych głodem i ubóstwem. Około 800 milionów osób na świecie cierpi z głodu, choć świat produkuje wystarczającą ilość żywności dla wszystkich, dlatego też organizacja stawia sobie ambitny cel – ZERO HUNGER – całkowitą likwidację głodu do 2030 roku.
Zwiedziliśmy kilka sal posiedzeń krajów członkowskich, Salę Plenarną, w której zapadają najważniejsze decyzje, obejrzeliśmy kolekcję dzieł sztuki podarowanych przez państwa członkowskie oraz wjechaliśmy windą na wspaniały taras widokowy.
To była wizyta pod prawdziwym ścisłym nadzorem, od kontroli przed wejściem po dyscyplinę podczas zwiedzania, co we Włoszech należy do rzadkości. Ochroniarze eskortowali ludzi nawet do toalety.
Oprowadzali nas pracownicy instytucji – Hiszpanka i emerytowany Włoch. W holu znajduje się preambuła organizacji w kilku językach roboczych oraz płaskorzezba – prezent prezydenta Republiki Włoskiej podarowany na 70-lecie FAO.
Z holu skierowaliśmy się do Sali Chin. Przed wejściem powitały nas dwa cenne lwy z ceramiki pomalowanej na żółto i zielono.
Sala Chin to najważniejsze pomieszczenie dyplomacji, tu odbywają się oficjalne spotkania z głowami państw i innymi oficjelami. Dyrektor generalny FAO podejmuje tu najważniejszych gości. Sala została zainaugurowana w 1985 roku, aby uczcić 40-lecie powstania instytucji, a odnowiona w 2015 roku, co zrestą widać, bo lśni z daleka. W głębi sali widać mapę wykonaną z mosiądzu, a pokazującą uprawy rolnicze kraju. Tuż przy wejściu niewidoczna na zdjęciu kolekcja ceramiki chińskiej.
Dalej sala posiedzeń krajów skandynawskich zwana Czerwoną Salą.
Mijamy pierwsze dzieła sztuki – ‘Jesień’ szwajcarskiego malarza Giovanniego Giacomettiego,
Drzewo Życia – piękną struktruę stożkową wykonaną z drobnych ziaren,
wreszcie logo FAO, czyli kłos zboża z łacińską sentencją FIAT PANIS – niech zawsze będzie chleb, niech nie zabraknie chleba.
Oglądamy pierwszą salę konferencyjną – Salę Flag, na górze widać kabiny tłumaczy.
Po obu wejściach do Sali Iraku – płaskorzezby przedstawiające skrzydlate lwy zdobiące niegdyś Bramę Isztar w Babilonie – dziś przechowywane w Muzeum Pergamońskim w Berlinie. Podarowała je Ambasada Iraku, a wyrzezbił artysta Michele Martinelli.
Sala Iraku wewnątrz – bardzo nowoczesna.
Docieramy do najważniejszej sali obrad.
W Sali Plenarnej odbywają się szczyty państw członkowskich czy najważniejsze konferencje międzynarodowe. Może pomieścić ponad 1000 osób. Stoły umiszczono w półowalu. Powyżej podium 194 flagi państw członkowskich. Tu spotykają się światowi przywódcy, aby podejmować decyzje dotyczące rolnictwa i bezpieczeństwa żywności oraz przedyskutować strategie zmierzające do likwidacji głodu na świecie w 2030 roku, a oprócz tego zagwarantować lepszą jakość żywności, utrzymać nasze naturalne zasoby żywności, co nie jest takie proste, zwłaszcza przy nasilających się zmianach klimatycznych.
Sufit z ceramiki długi na 45 metrów będący alegorią firmamentu i głębin morskich wykonał znany włoski malarz Mirko Basaldella.
Sala Etiopii – to najbardziej kolorowe wnętrze całego budynku. To harmonia tonów pomarańczy, zieleni, czerwieni i niebieskiego, które odzwierciedlają kulturę i kolory obecne na fladze tego kraju. Wykonanie artystyczne – Adriano Nardi. Biały glob otaczają kolorowe kręgi dekorowane malowanymi fragmentami, które przedstawiają podwójną spiralę DNA, kulturę Etiopii, jej pejzaż, roślinność, łącznie z irysem – symbolem wierności, odwagi, mądrości, nadziei i życzliwości.
Sala Filipin – na długiej dwumetrowej fotografii prezentowane są pola ryżowe, palmy, morze, czyli najbardziej znany krajobraz Filipin, a ściany schodzą niczym tarasy pól przeznaczonych do uprawy ryżu.
Wjeżdżamy na taras, na którym mieści się stołówka pracownicza. Widoki nieziemskie: Circo Massimo, ruiny Palatynu, Termy Karakalli, Awentyn, a w oddali także kopuła San Pietro. Nawet jedzenie lepiej smakuje w takich okolicznościach przyrody.
Na koniec wizyty docieramy do atrium i najnowocześniejszej sali kompleksu. Remontujemy obiekt co pięć lat – mówi przewodniczka. Ale po co – pyta się ktoś? Bo są na to pieniądze. A nie lepiej przeznaczyć je na walkę z głodem?
Atrium jest świeżo po remoncie. W oddali widać małą białą rzezbę.Przewodniczka zaczyna płakać. To dar papieża Franciszka po jego wizycie 16 pazdziernika 2017 roku z okazji Światowego Dnia Żywności. Malutki Aylan Kurdi – syryjski chłopczyk, którego ciało wyrzuciło morze w okolicy tureckiego kurortu Bodrum w 2015 roku. To zdjęcie martwego malucha z twarzą w piasku wstrząsnęło światem. Trzyletni Alyan uciekał wraz z rodziną przed prześladowaniami w Kobani w północnej Syrii. Ich łódź wywróciła się u brzegów greckiej wyspy Kos. Na morzu zginął braciszek i matka chłopczyka. Ocalał tylko ojciec.
Centrum szejka Zayeda – najnowocześniejsza, imponująca technologicznie sala kompleksu. Otwarte w 2012 roku i całkowicie sfinansowane przez Zjednoczone Emiraty Arabskie. Projekt wykonali architekt Marco Felici i artystka Sadica Keskas. 170 miejsc, kanały z sześcioma językami do wyboru. W centrum odbzwajà się konferencje prasowe, projekcje, prezentacje publikacji, transmisje telewizyjne i radiowe. Zielone i pomarańczowe palmy, wykonane techniką witrażową i zawieszone nad wejściem, symbolizują zródło życia i połączenie między religiami. Są metaforą komunikacji, informacji i wiedzy.
Na podłodze olbrzymie koło – kampania ZERO HUNGER – zero głodu na globie do 2030 roku. Czy się uda? Pozostało jedynie 11 lat.
Nosorożec jest syntezą mojej życiowej filozofii, w starożytnym Rzymie uosabiał siłę – tak tłumaczy swój wybór Alda Fendi, właścicielka Pałacu Nosorożców w centrum Rzymu, otwartego 11 października 2018 roku. To jej prezent dla włoskiej stolicy.
Prezenty albo się robi dobre, albo w ogóle się ich nie robi – mówi Alda, najmłodsza z sióstr Fendi, której sylwetka widnieje na murach pałacu. Trzeba przyznać, że wybrała architekta z najwyższej półki, bo Jean Nouvel to pierwsza liga światowa. Zaprojektował m.in. Instytut Świata Arabskiego w Paryżu, Louvre w Abu Dhabi czy madryckie muzeum Reina Sofia. – Kiedy zobaczyłam jego Czerwony Kilometr (il Kilometro Rosso) wzdłuż autostrady Mediolan-Bergamo, wiedziałam, że tylko on może urzeczywistnić moje marzenie – opowiada Alda Fendi. Jean doskonale zrozumiał miejsce, zresztą każdy architekt na świecie chciałby mieć zlecenie w Rzymie, bo to wyzwanie – dodaje.
Ten nowy i ambitny projekt kiełkował w głowie Aldy od lat. Rocznik 1940, studia w Londynie, ale praca od zawsze u mamy Adeli w wielkim Fendi. Kiedy ukończyła 61 lat, zrozumiała, że zaniedbała sztukę, której brakowało jej przez całe życie. Porzuciła prestiżową rodzinną firmę i 2001 roku założyła fundację, spełniając swój młodzieńczy sen. – Jestem odważna, inwestując w kulturę – dodawała. Fundacja Aldy najpierw przekazała pieniądze na remont pozostałości apsydy Bazyliki Ulpia odkrytej na Forum Trajana. W 2005 roku zaczęła produkować spektakle podejmujące aktualną tematykę i wystawiane za darmo na dawnym żydowskim targu rybnym w Circo Massimo. Jej wielkim mentorem był Gian Carlo Menotti, dyrektor Festiwalu Dwóch Światów w Spoleto (Festival di Due Mondi). Fundacja prowadzi razem z dwiema córkami Giovanną i Alessią. Chcą wystawiać spektakle gratis przez 120 lat, dla pięciu pokoleń, aby dać każdemu możliwość zbliżenia się do sztuki bez opróżniania portfela.
Foro Boario – Forum Boarium to jedno z najpiękniejszych miejsc Rzymu, kolebka Rzymu. To tu, u stóp San Giorgio in Velabro według legendy odnaleziono Romulusa i Remusa. Ale i najbardziej zaniedbanych w centrum. Obskurna czynszowa kamienica na wzgórzu od razu zwróciła uwagę Aldy. Zamieszkiwało ją około 30 rodzin w opłakanych warunkach. Kupiono im mieszkania na peryferiach Rzymu. O kosztach przedsięwzięcia Alda nie chce mówić, bo to astronomiczna cyfra. Sfinansowała je z prywatnych środków. Po długiej drodze przez mękę również z miejscową biurokracją i 28 miesiącach prac na miejscu, 11 października zainaugurowano Pałac Nosorożców. Na wernisaż przybyło 1800 osób, w tym architekt Jean Nouvel, Vittorio Storaro z córką Franceską, Gerard Depardieu, Mario Vargas Llosa, Vincent Gallo i cała śmietanka artystyczna Rzymu.
Fasada pałacu nie robi wrażenia, ale to świadomy wybór. Pozostawiono ją bardzo surową, zachowując zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz wszystko, co mogło być świadkiem przeszłości. Każde z 24 artystycznych mieszkań to oddzielny projekt – pozostawiono oryginalne posadzki, cegłę na ścianach. Każde pomieszczenie zdobi także poezja haiku. To pomysł dyrektora artystycznego fundacji – Raffaele Curi. Pokoje należą do części hotelowej, a Fundacja Aldy Fendi zarządza częścią non-profit – ekspozycjami i kulturą. Pałac ma sześć pięter. Ekspozycje obejmują dwa pierwsze piętra, kolejne piętra to pokoje hotelowe, a na ostatnim piętrze taras z widokiem 360 stopni na Rzym oraz kawiarnia, bar i restauracja francuska – Caviar Kaspia. Alda wyremontowała również ulicę przylegającąc do pałacu oraz sąsiedni Łuk Janusa – oświetlony przez znakomitego Vittoria Storaro.
Chciałam podarować Rzymowi wielki pałac sztuki, coś, czego jeszcze nie miał, moje miasto sztuki, przestrzeń, w której wspołistnieją różne dyscypliny sztuki: teatr, literatura, muzyka – jednym słowem awangardową kulturę dostępną wszystkim, nie tylko elitom. Wystawy i wydarzenia kulturalne będą zawsze za darmo.
Publiczność może odwiedzać pałac od 13 października. Pierwszy rok działalności będzie poświęcony tematyce nosorożca w sztukach audiowizualnych. Fundacja ma bardzo dobre kontakty z Ermitażem w Sankt Petersburgu, a pierwsze efekty już widoczne. Od 14 grudnia do 10 marca można obejrzeć ‘Młodzieńca’ (l’Adolescente) – mniej znaną rzeźbę Michała Anioła . Nigdy nie była wystawiana tak długo poza Ermitażem.
Jest również 12 szkiców oryginalnych projektów Michała Anioła wypożyczonych z Casa Buonarotti we Florencji, a opatrzonymi komentarzami Jeana Nouvel.
Mecenat Aldy Fendi jest wart obserwowania, oby było rzeczywiście tak, jak zapowiada, bo sceptyków nie brakuje.
Przerażająca paszcza potwora, który niemal połyka każdego przekraczającego wrota pałacu, a ”po drugiej stronie lustra” niespodzianka – rajskie, idylliczne ogrody. Takie symboliczne przejście z piekła do raju fundował swoim gościom Federico Zuccari, twórca pałacu o tej samej nazwie. Cóż za fantazja!!!
Tej z pewnością nigdy nie zabrakło skromnemu malarzowi rodem z Księstwa Urbino, autorowi fresków kopuły katedry florenckiej Santa Maria del Fiore.
Ale Federico zapragnął stworzyć akademię malarską, dom artysty, który miał służyć za schronienie biednym, ale zdolnym młodym adeptom sztuki przyjeżdżającym z zagranicy do Wiecznego Miasta, aby tu kontemplować piękno i rozwijać swoje talenty.
Przyjechał więc do Rzymu, do swojego starszego brata, Taddeo, uznanego już wówczas malarza i dzięki jego pomocy zakupił w 1590 roku teren będący częścią starożytnych Ogrodów Lukullusa i tu, na skrzyżowaniu Via Sistina i Via Gregoriana w pobliżu Schodów Hiszpańskich dwa lata później, w 1592 roku wybudował swój oryginalny pałacyk, zwany Palazzo Zuccari (od nazwiska fundatorów).
Lukullus to starożytny wódz, a potem konsul, bajecznie bogaty właściciel wielu luksusowych rezydencji i ogrodów, kolekcjoner sztuki, a przede wszystkim znany smakosz i organizator uczt z najdroższymi i najbardziej wykwintnymi potrawami. Do języka weszło nawet określenie ”ucztaLukullusa”, czyli biesiada pełna przepychu i wysmakowanych potraw. O przepychu na skalę Lukullusa nie było tu mowy, choć wnętrza oddawały doskonały gust artystyczny właściciela. Zuccari czuł się przede wszystkim promotorem artystów i temu miał służyć jego skromny, jednopiętrowy pałacyk.
Ale pozwolił sobie na prowokację artystyczną, bo jak inaczej określić te trzy manierystyczne potwory z olbrzymimi ustami otwartymi na oścież: w drzwiach i dwóch oknach od strony Via Gregoriana. Czy to tylko kaprys artystyczny zamknięty gdzieś pomiędzy horrorem a ekstrawagancją, czy szczyt finezji ukrytej w kamiennych oczach, policzkach, brwiach?
Federico umarł w 1609 roku, zastrzegając, że dom ma być przeznaczony wyłącznie dla artystów. Ale rodzina nigdy nie zrealizowała jego testamentu, wręcz przeciwnie szybko sprzedała pałac niejakiemu Toscanellemu, a ten rozpoczął rozbudowę pałacu według własnych potrzeb. O artystach zapomniano.
W latach 1702 – 1714 pałac wynajmowała nasza królowa Marysieńka Sobieska, która uczyniła z niego centrum życia kulturalnego XVIII-wiecznego Rzymu. Z jej woli dostawiono sześciokolumnowy portyk w stylu toskańskim i umieszczono herb Sobieskiego powyżej. Potem budynek przechodził z rąk do rąk, przez pewien czas służył jako zajazd dla artystów (nocował tu m.in. słynny niemiecki historyk sztuki Johann Winckelmann), potem jako dom dla księży i szkoła, aż w końcu w 1904 roku kupiła go bogata Niemka, Henrietta Hertz.
Henrietta była kobietą renesansu, prawdziwym mecenasem kultury, jej kosmopolityczny salon szybko stał się popularny w mieście, często bywał tu znany włoski pisarz Gabriele D’Annunzio, który oczarowany atmosferą miejsca, umieścił w nim akcję swojej powieści ‘‘Il Piacere”(przyjemność). Kochała sztukę, zgromadziła niebywałą kolekcję obrazów i książek. Na osobistą prośbę obrazy po jej śmierci powędrowały do Pałacu Weneckiego, a księgozbiór przejął rząd niemiecki. W 1912 roku otwarto tu ośrodek naukowy znany jako Instytut Cesarza Wilhelma, a potem Bibliotekę Hertzianadziałającą do dziś jako jeden z najlepszych na świecie ośrodków dokumentacji historii sztuki.
Bibliotekę można zwiedzać tylko po telefonicznej rezerwacji. Potwory, na szczęście są gratis :). Rzymianie żartobliwie nazywają Palazzo Zuccari Domem Potworów (Casa dei Mostri), gdyż maszkarony te do złudzenia przypominają potwory z Ogrodu Bomarzo(patrz: Il Parco dei Mostri) niedaleko Viterbo, tam kamienne paszcze potworów powstały nieco wcześniej niż te rzymskie, wiec były one jakąś inspiracją dla artysty. Obaj bracia: najpierw Taddeo, potem Federico wykonali część fresków w przepięknym Palazzo Farnese w Caprarola, także w okolicy Viterbo.
A zatem, turysto, kiedy już zdobędziesz szczyt Schodów Hiszpańskich, na wysokości kościoła Trinità dei Monti skręć w prawo, a za chwilę zobaczysz maleńki placyk pełen białych taksówek (ostrożnie!): rozdroże Via Sistina i Via Gregoriana.