Wszystkim czytelnikom Voice of Rome życzę wesołych, spokojnych świąt Bożego Narodzenia.
W tym roku Netflix po raz kolejny sponsoruje choinkę na Placu Weneckim. Drzewko tradycyjnie stoi na placu od 8 grudnia do 6 stycznia. Jeszcze przed świętami maluchy mogły zostawić list adresowany do Świętego Mikołaja, a po drugiej stronie zrobić sobie zdjęcie z bohaterami kreskówki Klaus.
Drzewko jest piękne, ma ponad 22 metry wysokości. Władze miasta szczęśliwe, bo nie wydały ani jednego centa z kasy miejskiej. Po skandalu sprzed dwóch lat, kiedy zapłaciły krocie za transport choinki, która nie doczekała świąt, są bardziej ostrożne. Netflix podobnie jak w ubiegłym roku zapłacił ponad 370 tysięcy euro, co jest zawrotną sumą, ale koszty mu się szybko zwrócą, bo to chłodna biznesowa kalkulacja, takie czasy, a dobre wrażenie pozostanie. I wilk syty, i owca cała.
W każde Boże Narodzenie od 1965 roku na Schodach Hiszpańskich gościła najbardziej rzymska szopka – szopka pinelliana (il presepe pinelliano). To prezent od Kapitolu dla mieszkańców Wiecznego Miasta. Nie było jej jedynie podczas remontu schodów w 2015 roku. Po remoncie zmieniła jednak lokalizację, przenosząc się pod palmy na Placu Hiszpańskim.
Bartolomeo Pinelli (1781-1825) to malarz i rzeźbiarz silnie związany z Rzymem, odtwarzał życie codzienne Rzymu i rzymian XIX wieku. Jego twórczość była inspiracją dla tej szopki. Oglądamy Świętą Rodzinę w scenerii Zatybrza – to jego kamienice, warsztaty rzemieślnicze, wizerunki Madonn spotykane co krok, w kącie po prawej stronie kryje się Pasquino, są także inne postaci charakterystyczne dla folkloru rzymskiego: Rugantino, Meo Patacca. Jest nawet nieodłączny dialekt rzymski (napis nad sklepikiem Dar Turco). Obserwujemy lud rzymski, straż miejską, klientów gospody – słowem cały barwny przekrój społeczeństwa rzymskiego ‘800.
33 siedemdziesięciocentymetrowe figurki wykonane w pracowniach w Lecce, zostały odnowione w latach 1986-88. Szopką opiekuje się Opera Rzymska i stąd powszechnie jest nazywana szopką artystyczną.
Szopkę można podziwiać do 7 stycznia 2019 roku. Szkoda tylko, że władze Rzymu nie pomyślały o odpowiednim wyeksponowaniu tejże szopki. Wieczorem jest szaro, buro, ciemno i nijako. Wiele osób znajduje ją przypadkiem. Lepiej prezentowała się na Schodach Hiszpańskich.
Szopka w rzymskiej bazylice Sant’Eustachio w pobliżu słynnej kawiarni to najbardziej kreatywna szopka Wiecznego Miasta. Tegoroczna została dedykowana dzieciom z całego świata. Szopka to tylko jedna z wielu inicjatyw Don Pietra.
Don Pietro Sigurani, rektor bazyliki, jednej z najważniejszych w centrum miasta, to fantastyczny człowiek i kapłan z powołania. Codziennie odwiedza okoliczne piekarnie, bary, restauracje, aby zebrać za darmo trochę żywności potrzebnej do przygotowania ciepłego posiłku dla najbardziej potrzebujacych. Codziennie przygotowuje obiad dla 130 osób.Wielu odwiedzających kościół szokują stoły rozstawione wewnątrz świątyni. ”Przeżyłem wojnę, wiem, czym jest głód”- mówi Don Pietro. Jego ostatnia inicjatywa to obiad ofiarowany 19 listopada 2017 roku – w Światowym Dniu Ubogich – jego 120 podopiecznym przez 12 restauratorów z dzielnicy. Tylko obiad i aż obiad. ”Odwiedzałem okoliczne bary, restauracje, pytając, czy przyjmą 10 osób na obiad. Nikt mi nie odmówił. Chciałem, aby poczuli się jak normalni ludzie, zamawiając to, o czym marzą – dodaje Don Pietro. W planach ma również otworzenie łaźni w podziemiach bazyliki, tak aby każdy potrzebujący mógł się umyć.
Przed szopką jak zawsze skrzynka z prośbą ofiary pieniężne. Kto z Was może, niech zostawi jakąś drobną ofiarę, bo to szlachetny odruch serca i działa, a pieniądze trafiają tam, gdzie powinny. Nawet jeśli będzie to równowartość jednej kawy w pobliskiejkawiarni Sant’Eustachio.
Szopki z poprzednich lat możecie obejrzeć poniżej:
Nie wiadomo tak naprawdę, czy śmiać się, czy płakać. Choinka zamówiona przez władze rzymskiej stolicy na Boże Narodzenie 2017 nie doczekała świąt. Uschła. Odkąd pojawiła się na Piazza Venezia tuż przed 8 grudnia, rozgrzała media i fora internetowe do czerwoności. Od razu została okrzyknięta najbrzydszym świątecznym drzewkiem Włoch. Szybko uzyskała przydomek ‘spelacchio’ czyli łysol, bo tak się zaprezentowała mieszkańcom i turystom. I bagatela, władze zapłaciły za nią prawie 49 tysięcy euro.
Burmistrz Rzymu Virginia Raggi udawała Greka i głucha na wszelkie komentarze podkreślała, jakie to wyrafinowane drzewko zafundowała mieszkańcom. Trudno jednak oszukiwać innych, uszkodzenia widać było gołym okiem. I zaczęła się opera mydlana. Kto zawinił? Gmina z Val di Fiemme we włoskich Dolomitach pokazała zdjęcie tuż przed transportem – piękny, okazały świerk. Co się stało po drodze? Czy źle zabezpieczone podczas ponad 600 kilometrowej podróży, czy błąd popełniła ekipa ustawiająca je w Rzymie na Placu Weneckim? I jak to możliwe, że piękny świerk z Polski przejechał ponad 2000 kilometrów do Watykanu w doskonałym stanie?
Komentowali wszyscy, niektórzy pisali ody do biednego Spelacchio. Specjaliści orzekli jednoznacznie: drzewo jest w katastrofalnym stanie i nie ma dla niego nadziei. No i uschło. Pozostał kikut, który niektórym kojarzy się ze szczotką do czyszczenia toalet. Satyrycy proponują pochówek w Panteonie. To aluzja do niedawnego sprowadzenia do Włoch prochów króla Wiktora Emanuela III i jego żony Eleny. Wiktor Emanuel III podpisał prawa rasowe dające początek prześladowaniom Żydów, a jeszcze bardziej kontrowersyjna była jego ucieczka z kraju 8 września 1943 roku. Pozostawił stolicę w rękach nazistów i osamotnione włoskie wojsko, które poniosło dotkliwe straty w ludziach wskutek tej decyzji. Trumny umieszczono w sanktuarium w Vicoforte w Piemoncie, ale wnuczek Wiktora Emanuela III domaga się pochówku w rzymskim Panteonie.
Cała operacja transportu i ozdobienia świątecznego drzewka kosztowała miasto ponad 48 tysięcy euro, trzy razy więcej niż w poprzednim roku. Raggi upierała się, że drzewko zostało podarowane, tymczasem wczoraj pokazano fakturę opiewającą na 8 tysięcy euro. Jaki menedżer godzi się na potrójny koszt, nie wspominając o tym, że większość włoskich miast ma sponsorowane choinki?
A tymczasem show must go on … Na osłodę pani burmistrz właśnie dziś zainicjuje szopkę w portykach Placu Kapitolińskiego.
Od kilku lat, najpierw w hali głównej dworca Termini w Rzymie, a ostatnio przed głównym wejściem od strony Piazza del Cinquecento w okresie bożonarodzeniowym pojawia się drzewko. Nie jest to jednak typowe świąteczne drzewko. Zamiast bombek są karteczki, a na nich zapisane ludzkie marzenia: prośby o pracę, o zdrowie, o pomyślność na egzaminach, o miłość, o zwycięstwo AS Roma czy Lazio, a nawet obraźliwe słowa pod adresem władz Rzymu. Wzbudza zainteresowanie. Ludzie zatrzymują się, czytają. Karteczkę może zostawić każdy. Zostawiają nie tylko Włosi, ale i cudzoziemcy, obok języka włoskiego pojawia się arabski, francuski, rosyjski, chiński etc.
9 grudnia w piątkowe popołudnie Watykan zainaugurował uroczyste otwarcie szopki i choinki na Placu św. Piotra. W tym roku sporo zmian. Szopka po raz pierwszy w historii nie pochodzi z Włoch, bądź co bądź kolebki tej sztuki, a z Malty. Drzewko świąteczne zapłonęło dużo wcześniej (zwykle zapalano je około 19 grudnia). Wreszcie sam papież Franciszek nie przewodniczył uroczystości, wysłał w zastępstwie kardynała Bertello. Tegoroczne dekoracje mocno koncentrują się na tragediach ludzkich, których w tym roku doświadczyła ziemia włoska.
Świąteczne drzewko przyjechało z Valsugana w Trentino (precyzyjniej z łańcucha górskiego Lagorai). To czerwony świerk, ma 25 wysokości i 85 lat. Na jego miejsce posadzono 49 nowych drzewek również czerwonego świerka, po tym jak ubiegłej jesieni pasożyt zdziesiątkował tę odmianę w miejscowych lasach.
Choinkę podobnie jak w ubiegłym roku ozdabiają bombki wykonane według projektów dzieci – małych pacjentów oddziałów onkologicznych w całych Włoszech, podopiecznych Fundacji hrabiny Lene Thun Onlus, dla których warsztaty wyrobów z gliny mają efekt terapeutyczny.
Trudno nie zauważyć pozostałości ze zniszczonej trzęsieniem ziemi wspaniałej Bazyliki św. Benedykta w Nursji. Kto chce, może złożyć ofiarę pieniężną na rekonstrukcję oratorium tejże świątyni.
I wreszcie szopka – tym razem nie z ziemi włoskiej, a po raz pierwszy spoza Włoch. Projekt wygrał artysta maltański Manwel Grech z wyspy Gozo. Z jednej strony to doskonała promocja Malty – odtworzył pieczołowicie pejzaż wyspy, jej architekturę, florę, faunę, lokalne stroje maltańskie czy instrumenty muzyczne. Szopkę tworzy 17 postaci oraz zwierzęta. Wszystkie wykonane z masy papierowej.
Na balkonie widnieje charakterystyczny krzyż maltański, albowiem Zakon Kawalerów Maltańskich do dziś ma swoją główną kwaterę w Rzymie, przy Via dei Condotti.
Rzuca się w oczy charakterystyczna kolorowa łódź maltańska – luzzu. To symboliczne nawiązanie do tragicznych w skutkach przepraw imigrantów przez Morze Śródziemne do wybrzeży Italii, trwających nieprzerwanie od 2013 roku.
Miło, że złożono świąteczne życzenia także po polsku, wszak Watykan odwiedzają tłumy rodaków.
Szopka i drzewko pozostaną oświetlone na Placu św. Piotra do 8 stycznia 2017 roku.
Lubię zmiany, ale lubię też powtarzalność. I co roku w Boże Narodzenie staram się odwiedzić najbardziej rzymskie szopki, więc na trasie nie mogło zabraknąć wizyty u Santo Bambino w Aracoeli czy szopki u świętego Eustachego. Rasowy rzymianin jednym tchem wymieni właśnie te miejsca najbliższe sercu mieszkańców i tłumnie odwiedzane przez nich w okresie świąteczno-noworocznym. Kto je pomija, ten nie zna prawdziwego Rzymu, choć może mieszkać tu od lat.
Poranek 26 grudnia 2016 wita nas chłodem, wyjątkowym słońcem i pustkami. A opustoszały Rzym jest magiczny. Rankiem nie ma jeszcze tłumów, nie ma też wiele aut, bo zakaz wjazdu tego dnia zobowiązuje. Za to tłumy rowerzystów na ulicach, widok niecodzienny w zakorkowanym do bólu Wiecznym Mieście.
Kieruję pierwsze kroki jak zawsze do jednego z moich ulubionych kościołów – Matki Boskiej Niebiańskiego Ołtarza – Santa Maria in Aracoeli.
Pusto, jedynie artyści przygotowują się do dorocznego koncertu w dniu św. Stefana o godz. 11. Mają jeszcze trochę czasu. Wspaniała akustyka, pobrzmiewają bałkańskie rytmy, nieznajomy język. Nie ma w nim ukojenia, wręcz przeciwnie coś przejmującego, koncert dedykowano ofiarom wojny w Aleppo.
Mównica dla dzieci jak zawsze gotowa.
Idę do żłóbka i pierwsza niespodzianka. W tym roku nie przeniesiono tu Santo Bambino, pewnie obawiano się kradzieży i robią to tylko podczas mszy. Jest inne dzieciątko, są także karteczki, na których dzieci i dorośli mogą zapisać swoje prośby.
Z Kapitolu niedaleko do getta rzymskiego – jednego z moich ulubionych rzymskich miejsc. Portyk Oktawiijuż cieszy oko po pierwszym etapie restauracji.
W tym roku Chanuka zbiegła się z chrześcijańskim Bożym Narodzeniem. 25 grudnia o 18.00 na Piazza Barberini uroczyście zapalono chanukiję, ale i na terenie getta też znajduje się symboliczna chanukija. O rzymskich obchodach Chanuki przeczytacie w artykule Chanuka – Festiwal Świateł w Rzymie.
Getto jest spokojne, na ławkach dowcipkują starsi panowie. Stoły przed restauracjami uginają się pod ciężarem świeżych karczochów. W słynnej piekarni żydowskiej jak zawsze ruch. Chcemy ponownie skosztować najlepszego rzymskiego cappuccino, ale Bar del Cappuccino jest nieczynny, czyli kierunek Sant’Eustachio.
Ale wcześniej pozdrowimy poturbowanego słonia Berniniego na Piazza della Minerva. Operacja się udała i lewy kieł powrócił na swoje miejsce po ataku wandali. To też dowód na to, że w Rzymie nie ma żadnej kontroli. Byle wandal bez żadnych konsekwencji może zniszczyć zabytek wielkiej klasy.
I już Piazza Sant’Eustachio i szopka w atrium kościoła pod tym samym wezwaniem.
Tu jak zawsze przejmująca szopka, bardzo aktualna, w tym roku dedykowana wszystkim włoskim miejscowościom dotkniętym trzęsieniem ziemi. Przed szopką skrzynka z prośbą ofiary pieniężne. Proboszcz tej parafii codziennie przygotowuje ciepłe posiłki dla najbadziej potrzebujących. Przychodzą tu tłumy starszych osób, zwłaszcza emerytów, którzy dzięki temu mogą zjeść ciepły posiłek. Kto z Was może, niech wesprze tę inicjatywę, bo to szlachetny odruch serca i działa, te pieniądze trafiają tam, gdzie powinny. Nawet jeśli będzie to równowartość jednej kawy w pobliskim Sant’Eustachio.
Z gruzów odradza się nadzieja …
Zaglądamy jeszcze na Piazza Navona. Rzymianie nie mogą odżałować dawnego kiermaszu trwającego aż do Befany. Od trzech lat władze nie mogą znaleźć rozwiązania po ukróceniu rządów mafijnej rodziny Tredicine, która przez lata rozdawała karty. Tylko jak to wytłumaczyć dzieciom? Dobrze, że działa chociaż karuzela, ale reszta sprawia przygnębiające wrażenie. Łącznie z nędzną szopką podarowaną przez wiceburmistrza. Mój mąż, który przychodzi tu od dziecka, załamał się na jej widok. Widać, że sklecona na ostatnią chwilę, zasłonięta brudnym szkłem i nie można nawet podejść.
Tegoroczna szopka zatytułowana Natività al Velabro, czyli Boże Narodzenie w pobliżu San Giorgio in Velabro – przedstawia wycinek rzymskiej rzeczywistości około 1880 roku, kiedy zniszczono wiele budowli pod budowę umocnień Tybru, aby zabezpieczyć miasto przed zimowymi wylewami rzeki. W pobliżu Świątyni Herkulesa, która ocalała, zaznaczonej tu trzema kolumnami i do dziś obecnej na Piazza della Bocca della Verità sprowadzano i składowano sól aż do końca XIX wieku.
Za szopką po lewej stronie placu znajduje się wejście na dziedziniec, na którym urządzono targowisko z produktami pochodzącymi z miejscowości dotkniętych trzęsieniem ziemi. Szkoda tylko, że organizatorzy czyli Coldiretti, nie wpadli na pomysł, że Piazza Navona jest ogromna i można dać wielki banner nad wejściem na targ. Jak tam mają trafić turyści, skoro błądzą nawet miejscowi, a wszyscy chętnie by pomogli. Targ będzie czynny od 28 do 31 grudnia i między 5 a 8 styczniem.
Na otarcie łez pozostał wóz ze Świętym Mikołajem i Befaną, ale jaka władza, taka Befana.
Bo Rzym proszę Państwa jest wyjątkowo smutny i przygnębiający tego roku. Władze zafundowały mu najbrzydszą choinkę w całym kraju, na Piazza Venezia, i za bagatela 15 tysięcy euro, kiedy inne włoskie miasta otrzymują je gratis od sponsorów. Zawrzało i pod presją mediów oraz mieszkańców dodano trochę lampek. Oświetlenie na Via del Corso sponsoruje Acea. Gdyby nie prywatni sponsorzy jak Fendi, Bulgari czy Valentino, którzy sami udekorowali Piazza di Spagna, Via dei Condotti i okolice, nie byłoby co oglądać. Szkoda, że władze nie rozumieją, że należy inwestować w promocję w mieście odwiedzanym przez tysiące turystów, bo to wróci z nawiązką i wcale nie potrzeba do tego wielkich pieniędzy. Zamiast tego jest dziadostwo nawet na święta, a sponsorzy i wykonawcy już wycofali się z noworocznego koncertu.
Jak mówią Włosi: ‘L’Epifania tutte le feste le porta via’ – czyli Epifania zabiera ze sobą wszystkie świąteczne dni i tym samym kończy długi okres biesiadowania. Pora powrócić do szarej, zimowej rzeczywistości. W Polsce siarczyste mrozy, w Rzymie ulewy. Tegoroczne Boże Narodzenie było smutne i nijakie we włoskiej stolicy. Dekoracje, które sponsorowało miasto, takie sobie, zauważyli to wszyscy mieszkańcy. Honor uratowały głównie wielkie domy mody. Turyście trudniej być obiektywnym, cieszy go wszystko, bo przecież przyjeżdża odpocząć. Oto, jak prezentowało się centrum Rzymu.
Złoty medal:
Bezapelacyjnie Dom Mody Valentino – Palazzo Valentino – najpiękniejsza świąteczna dekoracja, najpiękniejsza choinka i najbardziej kreatywna witryna.
Srebrny medal:
Wirtualna szopka na Schodach Hiszpańskich – ubarwiła mieszkańcom i turystom wieczory (schody w remoncie aż do wiosny). Pomysł na szóstkę i wielka promocja dzieł sztuki zgromadzonych w rzymskich kościołach i muzeach.
Diamentowa Via del Corso – ponad 400 białych ‘diamentowych’ lampek od Piazza Venezia do Piazza del Popolo – upamiętniających Jubileusz Miłosierdzia.
Pała dla władz miejskich za choinki na najważniejszch rzymskich placach: Piazza Venezia, przed Koloseum, o Piazza Navona nie wspominając. A wystarczyło pójść po lekcję do Valentino. Od lat są brzydkie, a wystarczy niewiele, aby cieszyć oko.
Pozostałe przyległe ulice skromne, ale urokliwe: Via Frattina, Via Borgognona.
Dom Mody Fendi kolejny rok z rzędu zaprezentował tę samą choinkę. Może to klucz do oszczędzania, bo przecież dzięki Fendi Fontanna di Trevi i skrzyżowanie na Czterech Fontannach odzyskały swój splendor, a kolejne fontanny czekają na remont.
Mnie bardzo poruszyła tegoroczna szopka w Sant’Eustachio z barką zamiast tradycyjnego żłóbka, symbolizującą uchodźców przypływających na Lampeduzę.
Na Placu św. Piotra zagościła szopka z Trentino i wyjątkowo barwna choinka.
Teraz czas na wyjątkowo krótki w tym roku karnawał.
Początek 2016 roku zaczął się we Włoszech medialnym trzęsieniem ziemi, bo okazało się, ze RAI1, transmitująca sylwestrowo-noworoczny koncert z Matery – Europejskiej Stolicy Kultury 2019 – pomyliła się w odliczaniu i oto miliony Włochów, bawiących się w towarzystwie państwowej telewizji przywitały 2016 rok minutę wcześniej. Mało tego, nie dopilnowano sms-ów z życzeniami i na ekranie pojawił się sms pełen wulgaryzmów. A wszystkiemu winien Twitter, który rozpętał całą aferę. Opozycja już żąda głów telewizyjnych.
Jak się można domyślić, Włosi pogrążyli się w rozpaczy między jednym a drugim kieliszkiem prosecco 😉 i nie wiadomo, jakby się to zakończyło, gdyby nie spadł długo oczekiwany deszcz, a na północy kraju nawet śnieg. Oczyści powietrze i znów będzie można usiąść za kierownicą, nie martwiąc się, czy tablica rejestracyjna jest parzysta bądź nie (przez ostatni tydzień z powodu smogu w Rzymie i Mediolanie jeździły na przemian tablice parzyste i nieparzyste, a tysiące roztargnionych kierowców zapłaciło mandaty).
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Checco Zalone – znany komik rodem z Apulii – i tym razem pobije rekord kinowy. 1 stycznia weszła do kin jego najnowsza komedia ‘Quo vado?‘ i już pierwszego dnia zainkasowała 7 mln euro, więcej niż ‘Gwiezdne wojny’ o tej samej porze.
Papież Franciszek udzielił błogosławieństwa Urbi et Orbi, a po południu otworzył ostatnie już Święte Drzwi, w Bazylice Santa Maria Maggiore.
Nie zawiódł także Mr Ok, który po raz 28 skoczył do Tybru.
Narzekają wszyscy: od mieszkańców po rzemieślników, którzy od lat sprzedawali tu figurki do domowych szopek. To nie ta sama Piazza Navona. Bieda z nędzą. Ginie tradycja – krzyczą inni. Rzeczywiście, każde rzymskie dziecko ma zdjęcie z Befaną na Piazza Navona, pamięta cukrową watę i zabaweczki kupione na lokalnym kiermaszu. Już drugi rok z rzędu trwa konflikt pomiędzy władzami Rzymu a straganiarzami. W ubiegłym roku nikt nie przyjął licencji wydanej przez miasto, a sklepikarze urządzili 8 grudnia pogrzeb Befany, z symboliczną trumną, czym przestraszyli obecne na placu dzieci. W tym roku po raz kolejny odkryto nieprawidłowości przy organizacji przetargu na licencje i w końcu go zawieszono. Zabrakło czasu, aby przeprowadzić następny, ale zrozumieliśmy, że przez wiele lat Piazza Navona była w rękach miejscowej mafii. To jedna rodzina – Tredicine rozdawała karty w grze, przyznając licencje według własnego uznania, a jej członek Giordano Tredicine, były doradca władz miejskich i członek Forza Italia, jest zamieszany w procesie Mafii Kapitolińskiej. I to rodzina Tredicine doprowadziła do zamiany tego najbardziej radosnego placu w okresie świątecznym w kebabistan. Władze miasta: najpierw ex-burmistrz Ignazio Marino, teraz komisarz Francesco Tronca powiedziały: dość!
Z dawnych, dobrych czasów pozostała jedynie karuzela, wykonana w Niemczech pod koniec XIX wieku. Jest kilka straganów sprzedających pluszaki, ale daleko im do tych, które pamiętają wszyscy.
Plac jest wyjątkowo pusty, nie ma nawet obecnych to od zawsze malarzy, bo przestrzeń ma służyć przede wszystkim maluchom. W górze powiewają kolorowe balony z Babbo Natale (Mikołajem) pośrodku.
Nawet Mikołaj przechadza się sennie.
Szopki ani choinki miało nie być w tym roku. Zmontowano je pośpiesznie, dwa dni przed Bożym Narodzeniem.
Choinka, co tu dużo mówić, straszy.
Ale już szopka jest całkiem interesująca.
Z okazji Roku Świętego zaaranżowano szopkę przypominającą Jubileusz 1800 roku. Inspiracją były akwarele znanego malarza pochodzenia austriackiego Ettora Roeslera Franza, który pod koniec XIX wieku uwiecznił na płótnie wiele zakątków ówczesnego Rzymu.
Na pierwszym planie mamy rzymskie getto – dzielnicę nędzy aż do zjednoczenia Włoch, rozkwitło dopiero, kiedy Rzym został stolicą. Miejscowi Żydzi żyli w skrajnej biedzie, brudzie, a do tego często narażeni na wylewy pobliskiego Tybru. Pośrodku placu fontanna San Simeone, obecna do dziś. Na placu toczy się codzienne życie, a o jubileuszu przypomina brat zakonny przewodzący pielgrzymom. Pielgrzymi ubrani w habit, z laską w ręku, z muszlą św. Jakuba przypiętą do piersi podążają w kierunku Bazyliki św. Piotra, której kopuła widnieje w oddali.
30-centymetrowe figurki wywodzą się ze szkoły neapolitańskiej. Zostały wykonane z terakoty w latach 70-tych ubiegłego stulecia. Postaci noszą ubrania charakterystyczne dla ludu rzymskiego XIX wieku.